— Przynieść wam jeszcze ciasteczek?
— Obawiam się, że więcej w siebie nie wcisnę – powiedziałam, odchylając się na fotelu, w którym siedziałam. – Ale chętnie się napiję mrożonej herbaty, jest świetna.
Pani Hudson uśmiechnęła się do mnie promiennie i podreptała do kuchni w akompaniamencie stukotu jej chodaków.
— Lubi cię.
Przechyliłam lekko głowę w bok, patrząc na rozłożonego na kanapie Luke'a.
Wzruszyłam lekko ramionami z uśmiechem.
— Chyba tak.
Do salonu wróciła blondynka z dzbankiem napoju w rękach i miseczką ciasteczek w drugiej. Postawiła naczynia na stoliku kawowym.
— Może jednak się skusisz?
Zagryzłam wargę, ale po chwili sięgnęłam po okrągłego smakołyka i wepchałam go sobie do buzi.
— Musi mi pani koniecznie dać przepis.
— Lubisz piec? – zaciekawiła się, przysiadając na chwilę na zagłówku kanapy.
— Nie wiem czy odważyłabym się dotknąć piekarnika! – zażartowałam. – Wkręciłabym w to mamę.
— Dobry wybór – zgodził się ze mną Luke.
— Mając samych synów, nie mogłam liczyć na żadną pomoc – kobieta westchnęła trochę teatralnie, kątem oka zerkając na blondyna. – Muszę wracać do swoich zajęć. Jakbyście czegoś potrzebowali, to znajdziecie mnie gdzieś tam. – Wykonała ręką bliżej nieokreślony gest, posłała nam ostatni uśmiech i poszła w tylko sobie znanym kierunku.
Spojrzałam na Luke'a z uniesionymi brwiami.
— Co?
— Masz brata?
— Nawet kilku.
— Czemu mi nie powiedziałeś?
— Bo nie pytałaś. A poza tym nie ma o czym mówić, bo tu nie mieszkają. Serio chcesz o nich słuchać?
— A czemu nie?
— Okej. – Odchrząknął lekko. – Mam trzech starszych braci. Briana, Kevina i Tomasa. Mają pracę, własne mieszkania i zakładają rodziny. W zasadzie nie ma nic więcej do powiedzenia. – Wzruszył ramionami. – Może ich kiedyś poznasz. – Nagle zmarszczył brwi, jakby sobie coś przypomniał. – A ty masz rodzeństwo?
— Nie.
— Kiedyś z chęcią bym ci oddał jednego z nich.
— A ja z chęcią bym przyjęła jednego z Hudsonów pod swój dach.
Luke uśmiechnął się krzywo.
— Są dla ciebie za starzy – uznał z grymasem.
— Wiek to tylko liczba. – Wzruszyłam ramionami, wciąż się uśmiechając. – Tak właściwie, to czemu leżysz tu, a nie w swoim pokoju?
Otaksowałam go spojrzeniem. Był umyty i przebrany, więc dostał się do łazienki, a w takim razie mógł też przejść do swojej sypialni.
— To nie pierwsza moja kontuzja i chyba już się wyleżałem w zamkniętym pokoju. Tu jest więcej światła.
Pokiwałam w zrozumieniu głową. Wlałam do naszych szklanek mrożonej herbaty i pociągnęłam ze swojej długiego łyka. Przez chwilę skanowałam pomieszczenie wzrokiem. Było urządzone w sposób, przez który od razu wiesz, że polubisz panią domu. Przeważał kolor beżowy i kremowy. Przeniosłam spojrzenie z powrotem na chłopaka i wypaliłam:
CZYTASZ
Hello, Chicago
Teen FictionBrooklyn zostawia ukochane Denver na rzecz Chicago, w którym jej rodzice - znakomici architekci - dostają propozycję pracy. Jest negatywnie nastawiona do przeprowadzki; najchętniej spędziłaby w rodzinnym mieście całe życie. Czy dziewczyna przekona s...