9

221 16 9
                                    

Kolorowy bałagan – tym mianem śmiało mogłam się określić po przebudzeniu.

Od razu skierowałam się do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubrania, pozwalając im opaść na podłogę i weszłam pod prysznic. Wyszorowałam dobrze ciało, a włosy musiałam umyć trzy razy, by wypłukać z niego kolorowy proszek. Stałam jeszcze chwilę pod strumieniem wody, czując krople na każdym skrawku ciała. W końcu wyszłam i owinęłam się ręcznikiem. Wytarłam szybko ciało, na którym zostały czerwone ślady po pocieraniu materiałem. Ubrałam się w krótkie dresowe spodenki i koszulkę na ramiączkach. Przetarłam włosy ręcznikiem i odrzuciłam je na plecy, pozwalając im wyschnąć.

Zgarnęłam z łazienki ubrania z festiwalu i razem z trampkami wrzuciłam je do pralki w łazience na dole. Nastawiłam pranie i w końcu mogłam iść na śniadanie.

Wkroczyłam do kuchni z uśmiechem na twarzy. Nie zmalał on ani trochę, gdy zobaczyłam minę mamy, której samo spojrzenie mówiło: „Chcę wiedzieć wszystko". Wzięłam z lodówki jogurt, usiadłam na stołku przy wyspie kuchennej i niespiesznie jadłam go łyżeczką. Skupiłam się na różowej substancji, kątem oka zerkając na mamę. Wpatrywała się we mnie, ignorując teraz swoją jajecznicę.

 Jak się spało? – spytała, grzebiąc w jedzeniu widelcem.

 Dobrze. A tobie?

 Też, dzięki – odparła. Zagryzła wargę i milczała przez chwilę, ale w końcu z jej ust padło to pytanie: - Jak było na imprezie?

Uśmiechnęłam się pod nosem, ale zamaskowałam to, pakując do buzi kolejną łyżeczkę jogurtu.

Mama była moją przyjaciółką i chociaż zazwyczaj u mnie nie działo się wiele, o wszystkim jej mówiłam. Nie uważałam nigdy, żeby to w jakikolwiek sposób naruszało moją prywatność, a ona tak samo chętnie dzieliła się swoimi rewelacjami. Właśnie w tej chwili weszła w rolę dziewczyny, która czeka na relację z zabawy swojej koleżanki.

 Fajnie – odpowiedziałam. Zjadłam ostatnie łyżeczki jogurtu i odstawiłam na bok pusty już kubeczek, decydując się zaspokoić ciekawość mamy. – Pojechaliśmy nad Jezioro Michigan, dostaliśmy woreczki, wyrzuciliśmy w górę kolorowy proszek, a jakaś dziewczyna robiła zdjęcia. Potańczyliśmy trochę przy ognisku i wróciliśmy do domów.

Mama patrzyła na mnie przez chwilę nagląco, chyba spodziewając się ciągu dalszego. Kiedy milczałam, zmarszczyła brwi.

 I tyle? Żadnych szczegółów?

 Mamo – jęknęłam, tłumiąc śmiech. – Z nikim się nie całowałam.

 A ma...

 I nie mam nikogo na oku.

Skinęła głową z zawiedzioną miną.

 Spodziewałam się więcej zabawy po mojej córce – skomentowała i nabrała na widelec trochę zimnej już jajecznicy.

Moje brwi powędrowały wysoko w górę, a usta otworzyły się.

 Sugerujesz, że byłabyś ze mnie dumna, gdybym całowała się z przypadkowym chłopakiem?

 Tego nie powiedziałam! – żachnęła się. – Mam na myśli, że to jest czas, żeby szaleć. Kiedy będziesz miała letnie romanse, jak nie teraz?

 Mamo, znam historię twoją i taty, ale wierz mi, że nie każda kończy się ślubem. – Oparłam brodę na ręce zgiętej w łokciu. – Teraz chłopaki głównie wykorzystują dziewczyny. Nie mówię, że wszyscy – dodałam, widząc, że chce coś powiedzieć.

Hello, ChicagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz