13

191 13 1
                                    

Następnego dnia Luke znów po mnie przyjechał i razem pojechaliśmy do szkoły. Wczoraj wykręciłam się od wywiadu mamy tłumacząc, że muszę się skupić na lekcjach, jednak byłam pewna, że tym razem nie oszczędzi mi przesłuchania. Wywróciłam w duchu oczami na tą myśl, ale nie mogłam powstrzymać małego uśmieszku pod nosem.

Weszłam do sali językowej, w której miała się odbyć lekcja włoskiego. Oczywiście Luke mnie odprowadził, ale musiał od razu iść na drugi koniec szkoły na swoje zajęcia.

Nauczyciela jeszcze nie było w klasie, więc uczniowie spacerowali między ławkami i rozmawiali. Rozejrzałam się za wolnym miejscem i znalazłam je w przedostatniej ławce w rzędzie pod oknem. Przemknęłam niezauważona i usiadłam na krześle obok szyby.

Nagle coś huknęło. Drgnęłam zaskoczona. Zobaczyłam granatowy plecak na blacie. Obok stał chłopak o śniadej cerze. Jego gęste czarne włosy postawione były do góry, a ciemne oczy wpatrywały się we mnie. Usta rozciągał w uśmiechu.

Uniosłam brew.

 Zajęłam ci ławkę?  zapytałam, kiedy wciąż milczał.

Zamrugał szybko, trochę teatralnie jak na mój gust.

 Wybacz, twój widok odebrał mi mowę  odparł melodyjne, siadając na krześle obok.

 Coś ze mną nie tak?

 Och, nie! Wręcz przeciwnie! Nie ma słów na opisanie twej urody  mówił śpiewnie z miękkim akcentem.  Czy już ci zaimponowałem?

Zaśmiałam się pod nosem.

 Chyba musisz się bardziej postarać.

 Cóż, próbowałem.  Wzruszył ramionami ani na chwilę nie przestając się uśmiechać.  Jestem Samuel. Dla przyjaciół Sam.

 Brooklyn, Brook. Mów jak chcesz.

 Ach, Brooklyn! Cóż za piękne imię.  Mrugnął do mnie. Uśmiechnęłam się krzywo, kręcąc delikatnie głową.  Powinienem przestać, prawda?

 Raczej tak  potwierdziłam, a ten zaśmiał się melodyjnie.  Zawsze w ten sposób zawierasz  nowe znajomości?

 Tylko z pięknymi damami.  Uśmiechnął się szelmowsko.  Staram się rozładować napięcie, towarzyszące takim sytuacjom. Lubię poznawać nowych ludzi i cieszę się, gdy czują się przy mnie swobodnie.

Pokiwałam głową z uznaniem. Rzeczywiście dobrze się czułam przy Samuelu. Unosiła się wokół niego przyjazna aura.

 Dobrze ci idzie.

W końcu do klasy wszedł nauczyciel. Po kilku powitalnych w nowym roku słowach zaczął prowadzić lekcję. Już od początku dało się zauważyć, że Samuel był jego faworytem. Mówił płynnie po włosku, przyciągając końcówki słów, tak jak to robił w angielskim. W grupie było kilku innych uczniów, którzy też świetnie posługiwali się tym językiem, jednak brakowało im melodyjnego akcentu.

 Jestem rodowitym Włochem, mówię po włosku od dziecka  wyjaśnił mi potem.  Te zajęcia to dla mnie łatwa piątka, a czasem komuś pomagam w ogarnięciu tego. To fajne, kiedy ludzie uczą się twojego ojczystego języka.

Włoski naprawdę mi się podobał. Wcześniej myślałam, że jestem w nim całkiem dobra, ale po tej lekcji zmieniłam zdanie. Słowa wypowiadane przeze mnie nagle brzmiały tak sztywno, podczas gdy Samuel wręcz nimi czarował. Pomyślałam, że nawet gdyby mi dawał korki, w życiu nie mówiłabym tak lekko, jak on.

Hello, ChicagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz