14

177 11 2
                                    

 Nie wiem czy wiesz, ale to już dziś.

Uniosłam brwi w zdziwieniu na słowa Alice. Ta uśmiechnęła się do mnie i pokiwała dodatkowo głową, co wprawiło w ruch jej różowe włosy.

 Co jest dziś? – spytałam, kiedy ta nie zamierzała powiedzieć nic więcej. Widziałam, że chciała westchnąć, ale zamiast tego uśmiechnęła się szerzej. Musiała coś ode mnie chcieć.

 Casting.

Wiedziałam.

 Nie mam zamiaru skakać z pomponami.

To nie jest "skakanie z pomponami". To zagrzewanie naszych chłopców do walki! – powiedziała, wojowniczo unosząc pięść.

— O plastikowe puchary? – Uniosłam brew, uśmiechając się kącikiem ust.

— Proszę cię, Brook. – Alice westchnęła ciężko i spojrzała na mnie ze smutną miną. – Nie chcę być tam sama.

— Będzie Daria.

— Ale ona ma już tam koleżanki, a z nowych będą tylko pierwszaki – argumentowała. – Pójdziesz ze mną? Proszę?

Oparłam dłoń na biodrze i zastanowiłam się przez chwilę. Ten cały pomysł z cheerleaderkami wydawał mi się bez sensu, ale gdy patrzyłam na dziewczynę przede mną, której z niewiadomych powodów tak na tym zależało, było to mniej głupie niż chwilę temu. Westchnęłam w duchu.

— Dobra, ale...

— Dzięki, dzięki, dzięki!

— ...nie spodziewaj się, że będę się starać. Pierwsza stamtąd wylecę – ostrzegłam. To trochę ostudziło jej zapał, ale nie powstrzymało przed zapewnianiem mnie, że będziemy się świetnie bawić.

— Casting będzie po ostatniej lekcji na sali gimnastycznej. Spotkajmy się przy szafkach i pójdziemy razem.

Pokiwałam jedynie głową i po kilkukrotnym przekonywaniu jej, że na pewno będę, udałam się na swoją lekcję. Modliłam się, aby te cztery ostatnie godziny trwały jak najdłużej.

***

— To wszystko na dziś. Pamiętajcie o pracy domowej i widzimy się jutro.

Przez chwilę zastanawiałam się czy podejść do biurka nauczycielki od angielskiego i podyskutować o dzisiejszym temacie, a Alice wysłać wiadomość z wytłumaczeniem, że się spóźnię lub nie przyjdę wcale z ważnych powodów.

— Jakiś problem, Brook? Chcesz o coś zapytać?

Z mojego genialnego planu zrezygnowałam w chwili, w której kobieta zauważyła moją rozterkę i zwróciła się do mnie.

— Nie, wszystko okej – wymamrotałam. Zarzuciłam plecak na ramię i wyszłam z klasy, rzucając na odchodne: – Do widzenia.

Szłam wolno, bo w końcu nigdzie mi się nie spieszyło. Poczułam wibracje w kieszeni. Widząc imię dziewczyny na ekranie telefonu, miałam wielką chęć rozłączyć i może schować się w toalecie, ale to byłoby okropne z mojej strony. Przyłożyłam urządzenie do ucha.

— Już lecę, Alice – powiedziałam i rozłączyłam się, zanim tamta zdołała zabrać głos.

I faktycznie wrzuciłam drugi bieg i truchtałam pustymi już korytarzami. Chwilę potem znalazłam się pod szafkami. Alice złapała mnie za rękę i bez słowa pociągnęła dalej. Na sali znalazłyśmy się w trybie natychmiastowym.

W środku była już niewielka grupka dziewczyn. Rozmawiały podekscytowanymi głosami, a ja udawałam, że wiem, po co tu jestem. Nagle rozległ się dźwięk gwizdka. Wszyscy zamilkli. Dziewczyna o czarnych włosach weszła na ławkę, by być wyższa i spojrzała na nas z uśmiechem.

Hello, ChicagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz