35

8.2K 465 52
                                    


UWAGA: zapraszam na moją nową książkę pt."Zostawiłeś i wróciłeś". Mam nadzieję, że się wam spodoba, ale prolog mi się nie udał, a nie chcę zmieniać, bo bym musiała zmieniać całą historię. Miłego czytania.

Aura

- Halo, dla kogo się tak wystroiłaś?- zapytał kiedy wyszłam z łazienki. Teraz zauważyłam, że mierzył mnie wzrokiem jakby patrzył na swoją ofiarę.

- Na pewno nie dla ciebie.- powiedziałam i się chytrze uśmiechnęłam.

- Tak, to w rakiem razie dla kogo?- zaczął się do mnie zbliżać.

- Nie mogę po prostu ładnie wyglądać?

- Możesz, ale tylko dla mnie.- powiedział przyszpilając mnie do ściany. To chyba jego jakiś zwyczaj. 

- Ja jednak wolę dla siebie.- próbowałam się wydostać i prawie by się udało gdyby mnie nie złapał w pasie i nie przyciągnąć do swojego torsu.

- Wiesz, że możemy to wykorzystać? Jakby nie patrzeć jesteśmy tu sami i nikt nam nie przeszkodzi. 

- A wiesz co jednak wolę iść spacer.- powiedziałam i chciałam wyjść z pokoju kiedy złapał mnie za nadgarstek.

- Okej, ale przed wyjściem zjemy śniadanie.- powiedział, a ja się spięłam.

- A co jest na śniadanie?

- Co tylko chcesz, ale masz zjeść porządnie.- powiedział z powagą wypisaną na twarzy.

- Może być kanapka?

- Tak, ale nie jedna, a dwie.

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Tak i nie kłóć się ze mną, bo jeżeli nie przestaniesz siłą wepchnę ci ją do gardła, a poza tym mieliśmy umowę. Ty jesz normalnie, a ja w zamian nie zaciągam cię do psychologa.

- Ughhh no dobra, ale sama wybieram jaka to jest kanapka.

- Dobra.

- A właśnie kiedy wracamy?

- Mieliśmy wracać po śniadaniu, ale ty jeszcze chcesz iść na ten spacer, więc poproszę kogoś o to aby nas spakowali i zapakowali rzeczy do samochodu. A teraz chodź na to śniadanie.- powiedział i zaczął ciągnąć mnie do pomieszczenia, w którym wczoraj jedliśmy. Przeszliśmy przez drzwi, ale nie zauważyłam tego samego wystroju co był wczoraj. Teraz było o wiele skromniej. Nie było wielkiego okrągłego stołu, tylko jeden, podłużny stół, który może pomieścić z dwadzieścia osób. Krzesła nie były tak ozdobione, tylko proste, z czerwonym materiałem. Po prostu piękne. 

- A teraz proszę masz i jedz.- powiedział przysuwając talerz tuż pod mój nos.

- Ale to miały być dwie kanapki, a nie pięć.- Powiedziałam i spojrzałam na niego pogardliwie. 

- Wiem, ale ja też tu jestem jakbyś nie zauważyła.

- Ale ty zjesz trzy kanapki?!

- Nie, ja ziem ich dwa razy więcej.- powiedział, a ja już jak na to patrzę jestem najedzona. 

- Chyba sobie żartujesz?

- Nie.

- Dobra to jeż jedz. 

- Ty też.

- Okej.- powiedziałam i zabrałam się do jedzenia. Mam już plan jak się tego pozbędę. Po prostu powiem mu, że muszę iść do toalety, a tam zwrócę całą zawartość mojego jedzenia. 

- Dobra to idziemy na ten spacer?- powiedział i przytulił mnie od tyłu.

- Tak,tylko muszę iść jeszcze do łazienki.

- Okej tylko się pospiesz.- Powiedział i pocałował mnie namiętnie. Jak najszybciej pobiegłam na górę i wparowałam do łazienki jak tornado. Uklęknęłam przed toaletą i zaczęłam prowokować wymioty, aż nie zwróciłam całości jedzenia. Chciałam wstać, ale zaczęły pojawiać mi się mroczki przed oczami, aż nastała ciemność. Dalej już nic nie pamiętam.

Luke 

Ja naprawdę rozumiem, że można być długo w łazience, ale żeby piętnaście minut?! Nie no wchodzę tam. To co zobaczyłem, było straszne, a mianowicie moje słońce leżące na podłodze zrośniętą głową, w kałuży krwi. Niewiele myśląc wziąłem ją na ręce i pojechałem do najbliższego szpitala.


Naprawić relacje mateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz