Rozdział I "Jak chcesz"

11.2K 842 809
                                    



Twój znajomy Lee Jeno zmienił status.

Coś zimnego podpełzło w górę żołądka Donghyucka. Kliknął w powiadomienie, a jego serce na moment przestało bić.

Lee Jeno w związku z: Na Jaemin

Donghyuck patrzył przez dłuższy czas na literki nie mogąc zrozumieć sensu słów w które się układają. Chociaż był sierpień, jego ciało zadrżało z zimna niewiadomego pochodzenia, które nagle objęło jego ciało.

Spojrzał na trzy załączone zdjęcia. Jedno było zdjęciem polaroidu, dwójka chłopaków stała koło siebie uśmiechając się do obiektywu, a w dłoniach trzymali kubki z bubble tea, ewidentnie zdjęcie zostało zrobione podczas randki.

Drugie było selfie, Jeno miał na sobie swoją sportową koszulkę od piłki nożnej, a na głowie opaskę, za to za uchem Jaemina wetknięta była stokrotka, obaj leżeli na trawie, a Jeno wpatrywał się w Jaemina, który uśmiechał się szeroko pokazując zęby do telefonu.

Ostatnie wstrząsnęło Donghyuckiem najbardziej. Widać na nim było piękny górski krajobraz oblany pomarańczą zachodzącego nad doliną słońca, na tym malowniczym tle rysowały się dwie czarne sylwetki, dłonie jednego umieszczone były na biodrach drugiego, a ręce tego splecione na jego karku. Ich głowy stykały się i nie trzeba było się długo przyglądać, żeby stwierdzić, że połączeni są pocałunkiem.

Chłopak spojrzał na komentarze:

Omo! WiedziałamXx Gratki!

Gratulacje! <3 <3 <3

Ślicznie razem wyglądacie! *.*

To nie jesteś już z Donghyuckiem? :O

Jae od stalkera do lovera ? ^^

Dupery :x

Zanim myśli napłynęły do głowy Donghyucka spojrzał jeszcze raz na zdjęcia. Coś ścisnęło go w piersi, kiedy zobaczył zwężone przez szczery uśmiech oczy Jeno, żeby pozbyć się tego uczucia skierował swoje spojrzenie na drugiego chłopaka.

Na Jaemin, był naprawdę piękny, miał śliczną buzię z dużymi oczami, a jego uśmiech powodował, że nawet Donghyuck chciał się uśmiechnąć, był wysoki zapewne parę centymetrów wyższy od Donghyucka i diabelnie, idealnie szczupły. Miał płaski brzuch, wąską talię, smukłe nogi, czego nie mógł powiedzieć o sobie Donghyuck.

Chłopak znał Jaemina, chodził z Jeno do klasy, ale wcześniej nie zwrócił na niego uwagi. Coś się zmieniło w wyglądzie Jaemina, jego twarzy nie przykrywała już gęsta grzywka ciemnych włosów, teraz były rozjaśnione i przycięte, ale to nie wszystko, jakaś iskra zapaliła się w jego spojrzeniu, zupełnie jakby patrzył z kpiną na Donghyucka i rzucał mu wyzwanie.

Donghyuck uderzył się trzy razy pięścią w pierś, żeby jego serce znów zaczęło normalnie pracować. Wyszedł na chwilę spod koca, żeby otworzyć okno i nabrać powietrza.

Jego pokój był jednym wielkim bałaganem, na podłodze walały się ubrania i paczki po chipsach, musiał zdjąć z parapetu puszki po coli, żeby móc otworzyć okno. Była połowa sierpnia i wieczorem zaczynało się robić chłodniej. Zamknął oczy i pozwolił, żeby powietrze nieco go ocuciło.

Jeszcze dwa miesiące temu Lee Jeno był jego chłopakiem, kiedy zerwali ze sobą w czerwcu gdzieś głęboko w podświadomości liczył na to, że wkrótce do siebie wrócą. Trzeba to sobie powiedzieć, byli idealną parą, ale nie był to ich pierwsze rozstanie, czy kłótnia. Spędzili ze sobą bardzo trudne dwa lata, Donghyuck był przy Jeno, kiedy ten na każdym meczu grzał ławkę rezerwowych, a Jeno wspierał go kiedy ten dostawał banalne role w kółku teatralnym, ale razem udało im się sięgnąć szczytu w swoich dziedzinach – Lee Jeno stał się głównym strzelcem piłkarskiej drużyny, a Donghyuck gwiazdą szkolnych przedstawień. Czerwiec był trudny dla wszystkich, egzaminy końcowe rzucały na nich długi cień, trzeba było pozaliczać przedmioty. W tej napiętej atmosferze Jeno przyszedł do Donghyucka, kiedy ten miał dyżur sprzątania kuchni, dowiedział się, że nie starczyło mu punktów na tróję z matmy i dziewczyna, która miała grać główną rolę w przedstawieniu postanowiła przyspieszyć sobie wakacje. Był to najgorszy z możliwych dni, a Jeno zebrało się na szczere rozmowy. Gdyby chłopak mógł cofnąć czas, nie nakrzyczałby wtedy na niego i już na pewno nie wyrzuciłby go z domu. Po tym zdarzeniu Jeno napisał do niego jedną wiadomość:

To nie ma sensu, dłużej tego nie wytrzymam. Powinniśmy się rozejść.

Odpowiedź Donghyucka była równie prosta:

Jak chcesz.

Ale jego serce rozpadło się na kawałki. Na zewnątrz udawał, że nic się nie stało, aż do końca roku szkolnego, ale w środku umierał każdego dnia.

Zaszył się w tym pokoju i nie wychodził z niego przez prawie całe wakacje, lecząc swoje zbolałe serce. Nie odzywał się przez ten czas do nikogo, nie istniał też na social mediach i nie odpisywał na wiadomości przyjaciół. Wstydził się przyznać jak bardzo zniszczyła go strata Jeno.

Przegarnął swoje nieświeże już włosy i spojrzał na rozciągniętą koszulkę, którą ubrał do samych bokserek. Obrócił się tyłem do okna i spojrzał na swoją małą twierdzę, która od jakiegoś czasu chroniła go przed światem zewnętrznym. Nad łóżkiem wisiała półka z książkami, to o nią zahaczył koc, a drugi jego koniec założył na okrągłą pufę, którą położył na łóżku, w środku było miejsce tylko na poduchę, lampkę nocną i laptopa. Kiedy tam wchodził, czuł się jakby eksplorował księżyc, nie dochodziły do niego żadne dźwięki, ani bodźce.

 Wczołgał się z powrotem do swojej jamy i kiedy w końcu usadowił się wygodnie, usłyszał pukanie do drzwi. Zamknął oczy modląc się, żeby nic od niego nie chciała.

- Donghyuck rusz wreszcie tyłek! – Usłyszał głos swojej mamy i głośno westchnął. – Pralka jest do wywieszenia.

- Zaraz. – Mruknął, żeby tylko już sobie poszła.

- Nie zaraz, tylko teraz. – Gderliwy głos kobiety wdzierał się do jego bezpiecznego schronienia. – I posprzątaj w końcu ten burdel, jak tu można żyć?

Wywrócił tylko oczami, licząc że nagada się i zostawi go w spokoju.

- Weź swoje brudne ciuchy i wstaw zaraz kolejną pralkę. I otwórz okno, bo strasznie tu śmierdzi!. – W końcu usłyszał upragnione trzaśnięcie drzwiami.

Znów zwrócił swoją uwagę na laptopa. Czerwona jedynka przy nazwisku jego przyjaciela Renjuna przykuła jego uwagę. Otworzył ją bezwiednie, chociaż nie odpisywał nikomu od początku wakacji.

W piątek wyprawiam urodziny. Przyjdziesz?

Prawie zapomniał. Impreza urodzinowa Renjuna zawsze była ważnym wydarzeniem, chłopak mimo że nie był popularny zapraszał prawie całą szkołę. Jeśli Donghyuck się nie pojawi, ciężko mu będzie utrzymać pozycję społeczną, którą dotąd zbudował.

Spojrzał jeszcze raz na zdjęcie Jeno i Jaemina, jego oczy zaszły mgłą.

- Chyba nie będziesz ryczał. – Szepnął do siebie, ale zamiast rozpaczy ogarnęła go złość, był wściekły na Jeno i na ślicznego chłopaka u jego boku. Oni jeszcze nie wiedzieli z kim zadarli. Nadszedł czas, żeby Lee Donghyuck wyszedł spod koca i wrócił do żywych. Musiał udowodnić Jeno, że to rozstanie nic go nie kosztowało, co więcej musi sprawić, że Jeno pożałuje, że go zostawił.

Renjun-ah! Jasne, że będę!
Jak mógłbym przegapić urodziny mojego najlepszego kumpla? :*

O. Ty żyjesz? Czemu się nie odzywałeś przez całe wakacje?

Tęskniłeś ? ;>

-.-'

Przyjdę z kimś ^^

Z kim?

Z moim chłopakiem.

Uśmiechnął się pod nosem, wyobrażając sobie zaskoczoną minę Renjuna. Już zacierał ręce, kiedy usłyszał głos z dołu.

- DONGHYUCK PRANIE!

- ZARAZ!

_______________________

To był króciutki PROLOG, jeśli Ci się podobał i chcesz wiedzieć co będzie dalej koniecznie daj mi znać w komentarzu lub kliknij gwiazdkę (nic tak nie motywuje do pisania jak świadomość, że ktoś to czyta :D ) 

Następne rozdziały będą dłuższe i chcę publikować je dwa razy w tygodniu, więc
możecie wybrać dzień w którym będą się pojawiać. :D 

Mam napisane mniej więcej połowę, więc mogę się inspirować waszymi komentarzami, pamiętajcie o tym. 

Cóż... Zaczynamy przygodę! ^^ 
Całusy Nana <3 

Treat Me Like a Princess (Markhyuck)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz