Rozdział XVI "A później się utopisz"

5.4K 683 419
                                    

Cały weekend Mark i Donghyuck główkowali nad tajemniczym hasłem i tym jak mają to ugryźć. Próbowali wyciągnąć coś z Jisunga po dobroci, przekupstwem i groźbą, ale ten nie chciał puścić pary z ust.

Pierwszy ruch wykonały dziewczyny. Momo wstawiła zdjęcie jak skacze ze spadochronem i napisała, że to dla Sany. Co prawda Donghyuck nie do końca uważał, że skok Momo, która od zawsze chciał to zrobić, był poświęceniem, ale zrozumiał że musi zrobić coś dla Marka i to coś równie spektakularnego jak skok ze spadochronem.

Czas im się kurczył, kiedy spotkali się wszyscy u Chenle, żeby zrobić sobie nockę filmową, Jeno odmówił jedzenia pizzy. I wtedy wszystko stało się jasne. Jeno poświęcał się dla Jaemina nie jedząc mięsa.

- Mark, musimy coś wymyślić. - Jęknął, kiedy chłopak odwoził go do domu. - Co mogę dla ciebie zrobić?

- Na początek może być masaż. - Zażartował. Czasami Donghyucka irytowało, jak lekko i beztrosko Mark podchodzi do całej sprawy, jednak z drugiej strony, gdyby obaj byli tak napięci i zestresowani jak Donghyuck, to prędzej czy później dostali by na głowę.

- Może pójdziemy razem na jakiś kurs, na przykład tańca?

- Możemy iść. - Uśmiechnął się gasząc samochód pod domem Donghyucka.

- Ale to jest słabe. - Jęknął. - Nawet Momo wypadając z samolotu nas pobije.

- Ja mam jeden pomysł. - Wyznał Mark. - Chodzi mi po głowie od samego początku, jak tylko przeczytałeś temat drugiego etapu, ale...

- No to czemu nie mówisz. Jezu Mark, wiesz że tracimy czas?!

- Ale to będzie wymagało dużego poświęcenia z mojej strony, ale jeszcze większego z twojej.

- Nie mówisz chyba o... Nie. - Pokręcił szybko głową, jakby chciał się pozbyć z uszu słów, które właśnie wypowiedział Mark.

- Nauczę cię pływać.

*

Szkoła posiadała basen, nie był jakiś wybitnie duży, ale mieściły się tutaj cztery tory, oddzielone od siebie bojkami w najpłytszym miejscu było 120 cm głębokości, a w najgłębszym 200cm.

 Odbywała się tutaj nauka pływania w młodszych klasach, ale głównie korzystali z niego sportowcy, szkoła mogła się pochwalić drużyną piłkarską, lekkoatletycznym klubem sportowym i od niedawna drużyną koszykówki, a Mark jako kapitan miał nieograniczony dostęp do basenu. Wystarczyło więc jedno słowo zamienione z trenerem i lekcja pływania mogła się odbyć bez świadków i w zupełnym spokoju. Mark siedział już w basenie, kiedy Donghyuck wszedł do pomieszczenia.

- Masz? - Zapytał krzywiąc się na zapach chloru w powietrzu.

- W torbie. - Powiedział nurkując. Donghyuck poszedł do torby Marka leżącej na brzegu i wyciągnął z niej czarną piankę. Poszedł się przebrać i po chwili wrócił ubrany w czarny materiał z  krótkim rękawkiem i nogawkami.

- Wiesz że używam jej tylko do serfowania? - Mark podpłynął do brzegu. - Czemu nie ubrałeś kąpielówek?

- Możemy zwalczać jedną fobię naraz? - Warknął podchodząc niepewnie do drabinki.

- Nie wierzę, że wstydzisz się tego jak wyglądasz. - Zmierzył go wzrokiem. - Przecież jesteś piękny.

Gdyby Donghyuck nie był tak zdenerwowany pewnie rzuciłby jakąś sarkastyczną uwagą albo chociaż się zarumienił, ale on stał tylko i patrzył w masę wody pod nim. Mark podpłynął do drabinki i wyciągnął w górę dłoń.

Treat Me Like a Princess (Markhyuck)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz