Rozdział IX "nie na mojej warcie"

7.2K 681 1.1K
                                    

Donghyuck czuł nieprzyjemne spięcie w mięśniach karku. Czy było możliwe, że się denerwował? Na pewno miał ku temu powody. Po pierwsze jechali nad morze, co samo w sobie było dla niego stresujące. Po drugie nie rozmawiał z Markiem od czasu wysłania mu nocnej wiadomości, czego nie żałował, ale bał się, że teraz będzie niezręcznie i w zasadzie od kiedy wsiedli do samochodu taty Marka, chłopak nie odezwał się do niego ani słowem.

Różni ludzie radzili sobie ze stresem w różny sposób, Donghyuck znał jeden sprawdzony – grać. W kółku teatralnym nauczył się, że aktorem jest się całe życie, w każdej sytuacji i jeśli tylko czujesz się niekomfortowo należy schować się za maską i przejąć tą scenę, tak żeby wszystko grało pod twoją komendę. Tak też zrobił. Za cel obrał sobie pana Lee Yunho, który zdeklarował się, że odwiezie ich na dworzec. Grał miłego i grzecznego dzieciaka zainteresowanego osobą pana Lee. Już po kilku minutach odkrył, że pod dość surową maską mężczyzna skrywa totalną słabość do swoich dzieci, dlatego tak pokierował rozmowę, żeby zahaczyć o te tematy. Nie mógł się pohamować od kąśliwych komentarzy, kiedy Yunho mówił o Yucie i Marku, co o dziwo również śmieszyło mężczyznę. Jednak najwięcej opowiadał o swojej najstarszej córce Somin i o jej zbliżającym się ślubie.

Kiedy dojechali pociąg już stał na dworcu, a reszta ich przyjaciół z torbami i plecakami stała na peronie.

- Cześć! – Donghyuck Zawołał do nich jak tylko wysiedli, żeby upewnić się, że Jeno zobaczy, kto odwiózł ich na dworzec. Okazało się, że nie musiał tego robić, bo pan Lee wziął jego plecak i podszedł z nimi do reszty.

- Cześć, to jest mój tata. – Powiedział Mark, kiedy zostali wpuszczeni w koło.

- Dzień dobry. – Ukłonił się Chenle, a reszta poszła w jego ślady. Wszyscy żywo zainteresowani mężczyzną.

- Dobra, muszę jechać do pracy. – Powiedział zerkając na zegarek. – Bawcie się dobrze i nie zróbcie nic głupiego.

- Tego nie mogę obiecać. – Donghyuck pokiwał głową z całkowicie poważną miną. Ku zdziwieni wszystkich surowo wyglądający mężczyzna zaśmiał się i poklepał go po plecach.

- Pilnuj go Dnghyuck. – Powiedział kładąc mu dłoń na ramieniu i wskazując głową Marka.

- Jak zawsze. – Wyszczerzył się, zadowolony ze spojrzeń przyjaciół, które były w nich utkwione, musiało się wydawać, że jest częstym gościem w domu Marka i że jest blisko z jego rodzicami. Kiedy mężczyzna odszedł, zaczęli wchodzić do pociągu.

- Masz całkiem gorącego teścia. – Szepnął Chenle, kiedy przeciskali się wąskim korytarzem szukając swojego przedziału. Donghyuck pokręcił głową, ale zaśmiał się.

Kiedy znaleźli swoje miejsca, Mark usiadł pod oknem i nie odwrócił wzroku nawet kiedy Donghyuck zajął miejsce koło niego. Donghyuck zmarszczył czoło patrząc na profil chłopaka, ale nic nie powiedział, nie mógł przecież przy reszcie przyjaciół. Jeno który usiadł po drugiej stronie pod oknem spojrzał na niego wymownie i zaraz splótł swoją dłoń z Jaeminem, kiedy tylko ten włożył swoją torbę na półkę i usiadł. Donghyuck powoli odwrócił wzrok udając, że tego nie widzi, ale wpadł w ten sposób prosto na spojrzenie Renjuna, który również przyglądał mu się w niepokojący sposób. Tylko Chenle i Jisung zdawali się zbyt przejęci kartami, żeby wyczuć napiętą sytuację w wagonie.

Donghyuck przełknął gęstą ślinę, wsunął rękę pod ramię Marka i oparł z uśmiechem głowę na jego ramieniu. Chłopak zerknął na niego krótko i bez słowa wrócił do patrzenia przez okno. Donghyuck poczuł jak rumieniec wpełza mu na szyję. A co jeśli Mark się obraził i będzie chciał go zdemaskować przed Jeno. Zrobiło mu się gorąco. Konduktor zagwizdał i pociąg ruszył z mocnym szarpnięciem.

Treat Me Like a Princess (Markhyuck)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz