Rozdział XXVI "Ja traktowałbym cię lepiej"

5.4K 680 742
                                    

Mark zaparkował samochód pod domem Donghyucka, światła w budynku były zgaszone, ponieważ jego mama jeszcze nie wróciła z pracy, a sąsiedzi najwyraźniej położyli spać swoje potwory - dzieci i również zasnęli. Donghyuck odpiął pas, obrócił się w stronę Marka krzyżując nogi na fotelu i oparł się plecami o drzwi. Przeskanował chłopaka powolnym spojrzeniem, nie umknął jego uwadze napięty biceps, który uwydatnił się pod rękawem szarego t-shirtu, kiedy Mark zaciągnął ręczny, ani wydatna linia szczęki.
- Fajnie jest mieć chłopaka z samochodem. - Powiedział lekko zamyślony.
Mark uśmiechnął się kręcąc głową i przekręcił kluczyk w stacyjce, żeby zgasić silnik.
- To bardzo wygodne. - Kontynuował młodszy.

- I naprawdę dobrze wyglądasz prowadząc. - Dodał pochylając się w stronę Marka i zanurzył dłoń w jego miękkich włosach, żeby odgarnąć je w tył.
- Coś kombinujesz. - Starszy spojrzał na niego podejrzliwie.
- Nie. - Pokręcił głową kładąc dłoń na ramieniu Marka. - Mam słabość do facetów za kółkiem. - Szepnął po zbliżeniu ust do ucha chłopaka.
Mark milczał przez chwilę, aż w końcu spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- Ty ze mną flirtujesz.

Donghyuck momentalnie odsunął się i wyprostował.
- Nieważne. - Mruknął sięgając do klamki. Zanim jednak udało mu się otworzyć drzwi usłyszał kliknięcie zamka. Pociągnął klamkę, ale drzwi nie ustąpiły. Uśmiechnął się pod nosem i obrócił w stronę Marka.
- Otwórz drzwi. - Uniósł jedną brew, badając wzrokiem profil starszego.
- Zmuś mnie. - Uśmiechnął się w odpowiedzi.

Donghyuckowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, przysunął się do Marka, tak że ich twarze były w zasięgu ust. Przymknął powieki, a wzdłuż jego kręgosłupa przebiegł dreszcz, bo wiedział co za chwilę się stanie. Położył dłoń na policzku chłopaka i połączył ich usta w pocałunku.

Cmoknął soczyście starszego w lekko rozchylone wargi i odsunął się na moment.
- W ten sposób nigdy cię nie wypuszczę. - Zażartował Mark, jednak jego głos stał się głębszy i niższy.

Donghyuck wziął jego dłoń i położył na swojej tali znów się przysuwając. Nachylił się nad skrzynią biegów i kładąc dłoń na karku Marka, przyciągnął go do pocałunku. Nie musiał długo czekać na reakcję. Starszy również usiadł na skraju swojego fotela i przyciągnął Donghyucka bliżej przesuwając dłoń w dół jego pleców.

Kochał to uczucie, kiedy wargi Mark napierały na jego przejmując inicjatywę, uwielbiał kiedy Mark dotykał go w ten sposób, z jednej strony czule i delikatnie, a z drugiej stanowczo i pewnie.

Nagle odsunęli się na kilka centymetrów słysząc dźwięk otwieranego zamka. Mark spojrzał zaskoczony na Donghyucka, a ten uśmiechnął się niewinnie i pomachał mu przed twarzą kluczykami. Kiedy starszy był zajęty całowaniem go, on sięgnął do stacyjki, wyjął kluczyki i odblokował drzwi.

- Nie wierzę w ciebie. - Szepnął Mark, ale młodszy znów go pocałował. Ich usta pasowały do siebie idealnie, język starszego wsunął się do jego ust dokładnie w taki sposób w jaki Donghyuck go pragnął. W samochodzie zaczęło robić się gorąco, zwłaszcza kiedy dłoń Marka sięgnęła pośladków młodszego, szyby zaczęły parować.

Nagle Donghyuck odsunął się i skrzywił, patrząc przed siebie. Mark podążył za nim wzrokiem.

Jedno okno w domu sąsiadów zabłysło żółtym światłem, a za firanką garbiła się ludzka sylwetka.
- Wścibska baba. - Mruknął. - Muszę iść. - Dodał z lekkim żalem, znów obracając się w stronę Marka.
- Moje kluczyki. - Przypomniał starszy, a jego oddech nadal pozostawał przyspieszony. Donghyuck włożył je w dłoń chłopaka i uśmiechnął się kokieteryjnie.
- Zawsze dostaję to czego chcę.

Treat Me Like a Princess (Markhyuck)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz