Rozdział XXXII "Nikt nie nauczył cię pukać"

5.2K 735 448
                                    



- Cześć tato! – Zawołał Donghyuck machając ręką do ekranu komputera. Siedział po turecku na łóżku, a przed nim na pościeli ustawiony był laptop z włączonym Skype'm, na ekranie którego było widać twarz jego ojca trochę zbyt blisko niż było to konieczne.

- Donghyuck? Słyszysz mnie?

- Tak, tato słyszę cię. – Zaśmiał się widząc mężczyznę przykładającego ucho do ekranu.

- O! Wesołych Świąt. – Powiedział w końcu siadając na krześle, a na głowie miał czapkę Świętego Mikołaja.

- Wesołych Świąt, pozdrów dzieciaki ode mnie. – Powiedział myśląc o swoim przyrodnim rodzeństwie.

- Oni też cię pozdrawiają. – Ojciec uśmiechnął się. – Przyjedziemy wszyscy na twoje przedstawienie.

- Naprawdę? To super, jeszcze większa trema. – Zaśmiał się.

- Widzisz, jednak moje lekcje pianina nie były takie bezsensowne.

Donghuck skrzywił się.

- Dlaczego ?

- Jeśli chcesz się dostać do akademii teatralnej, to musisz grać na jakimś instrumencie...

- Czekaj! – Zatrzymał go Donghyuck, a jego oczy się powiększyły. – Chcesz powiedzieć, że zgadzasz się, żebym poszedł do szkoły teatralnej?

- No cóż. – Ojciec uśmiechnął się dobrodusznie. – Patrząc na twoje oceny wnioskuję, że lekarzem raczej nie zostaniesz... Nigdy nie wolno marnować swojego talentu.

- O rany! Dziękuję tato! – Miał ochotę pierwszy raz odkąd został nastolatkiem przytulić swojego ojca, nie wiedział czy to bożonarodzeniowa magia, ale czuł się w końcu doceniony i kochany.

- W wakacje zamiast nad morze chcemy z twoim rodzeństwem jechać w góry, żebyś mógł do nas dołączyć w tym roku.

Donghyuck uśmiechnął się rozczulony.

- Chętnie pojadę z wami nad morze. Mark już prawie nauczył mnie pływać, myślę że do wakacji zdążę.

- Świetnie. – Ucieszył się tata, jednak zaraz zrobił podejrzliwą minę. – Ten Mark?

- Ten Mark. – Wywrócił oczami. – A jaki inny?

- Od kiedy zacząłeś spotykać się z tym chłopakiem zacząłeś pakować się w kłopoty... Najpierw włamanie, a teraz bójka.

Donghyuck zaśmiał się kręcąc głową.

- Uwierz tato, Mark jest najporządniejszym z moich kolegów, no może nie licząc Renjuna... 

- Tęsknie za czasami, kiedy nosiłeś aparat na zębach i miałeś grzywkę na oczach. – Westchnął ojciec.

- To było w pierwszej klasie! – Naburmuszył się.

- Są jakieś zdjęcia z tego okresu? Chętnie zobaczę.

Donghyuck obrócił się szybko, żeby zobaczyć, że w drzwiach stoi Mark oparty o framugę z założonymi ramionami na piersi, ubrany w niedorzecznie paskudny świąteczny sweter. 

- Nikt nie nauczył cię pukać? – Rzucił Donghyuck.

- To mój pokój. – Zaśmiał się Mark. 

Donghyuck machnął do niego ręką, żeby podszedł. Chłopak zbliżył się i uśmiechnął do mężczyzny na ekranie komputera.

- Tato poznaj Marka. – Powiedział, klepiąc swojego chłopaka po policzku. – Mark to mój tata.

- Bardzo miło pana poznać. – Ukłonił się grzecznie.

- Cześć Mark, dużo o tobie słyszałem. – Powiedział mężczyzna przyglądając mu się podejrzliwie.

- Och, ja o panu również.

- Pewnie już niedługo będziemy mieli okazję się spotkać. – Słowa brzmiały trochę ostrzegawczo.

- Jesteś uroczy tato. – Mruknął Donghyuck.

- Musimy już iść na kolację. – Szepnął Mark.

- Pa pa tato, pozdrów wszystkich! – Powiedział chłopak żegnając się z ojcem i zamknął laptopa. Chciał wstać, ale zobaczył że Mark przygląda mu się uważnie coraz bliżej się przysuwając. Nie ruszył się więc, czekając na to co się stanie. Starszy położył dłoń na jego policzku i przesunął opuszkami palców po jego brwi, nosie i ustach.

- Co robisz? – Zaśmiał się Donghyuck.

- Nie mogę uwierzyć, że mam takiego pięknego chłopaka. – Powiedział również się uśmiechając. – Musimy iść, bo zaczną święta bez nas. – Chwycił Donghyucka za rękę i ruszył do drzwi.

- Stój. – Powiedział młodszy zatrzymując go. Stanęli przy drzwiach.

- Chcę już teraz dać ci prezent. – Powiedział biorąc głęboki oddech. Zaczął wyginać palce. Był gotowy, chciał to zrobić, ale kiedy Mark stał tak blisko i czekał na słowa, które miał wypowiedzieć, jego pewność siebie, gdzieś zniknęła, czuł się zupełnie odsłonięty. Wypuścił drżący oddech.

- Co się stało Hyuck? – Zapytał Mark ściskając jego dłoń. Donghyuck uniósł wzrok i spojrzał w mleczno-czekoladowe oczy chłopaka. Poczuł jak ciepłe uczucie ogarnia jego pierś i rozprzestrzenia się aż po końcówki palców.

- Kocham cię. – Powiedział miękko i wspiął się na palce, żeby pocałować Marka prosto w usta. Starszy wsunął rękę w jego włosy i oddał pocałunek gorącymi wargami.

- Nawet nie wiesz, jak długo na to czekałem. – Westchnął odsuwając się.

- Czekałeś? – Zmarszczył czoło. – Przecież nigdy wcześniej mi tego nie powiedziałeś.

Mark zaśmiał się i objął go, żeby za chwilę unieść nad ziemię.

- Kocham cię. Kocham cię! LEE DONGHYUCK KOCHAM CIĘ! – Zawołał śmiejąc się.

Donghyuck pokręcił głową z uśmiechem i nachylił się, żeby znów pocałować swojego chłopaka.

- Mark Lee! Możesz przestać obwieszczać swoją miłość do Donghyucka całemu światu i przyprowadzić go na dół? Wszyscy czekamy! – Usłyszeli głos Somin.

Obaj uśmiechnęli się przez pocałunek i Mark postawił chłopaka na ziemi. Chwycili się za ręce i zbiegli po schodach na dół. Przy nakrytym świątecznym stole siedział Yuta rozmawiając z mamą Donghyucka i swoją, Pan Lee właśnie stawiał na stole parujący półmisek z rybą, Somin klęczała koło choinki i próbowała założyć śpiącemu Harry'emu małą elfią czapeczkę z dzwoneczkiem, przez co pies wyglądał jak bardzo brzydki goblin, a Nelson podbiegł do nich radośnie machając ogonem i wciskając się między Marka i Donghyucka.

- Wesołych Świąt Hyuck. – Nachylił się w jego stronę Mark.

- Będą wesołe. – Westchnął obejmując wzrokiem całe zamieszanie, ale uśmiechnął się do chłopaka i pocałował go w policzek.

THE END

________________

Zerknijcie do następnego rozdziału, żeby dowiedzieć się co dalej robić ze swoim życiem. xD 

To już koniec, chce Wam bardzo podziękować za całe wsparcie, inspiracje i pomysły jakie mi daliście. Jesteście najlepsi. Gdyby nie Wy, nie skończyłabym tego opowiadania. Płakałam ze śmiechu przez wasze komentarze. I chociaż często na nie nie odpowiadałam, to przeczytałam każdy. 

Mam nadzieję, że nikogo nie rozczarowałam ani nie uraziłam w trakcie tego opowiadania, nie było to moim zamiarem. :) 

Całusy Nana Xx 

Treat Me Like a Princess (Markhyuck)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz