Rozdział XXVII "Kurtyna w górę"

6.9K 659 1.8K
                                    

Donghyuck był pełen podziwu dla swojej cierpliwości. Wytrzymał do ogłoszenia wyników quizu, dał radę poczekać do końca lekcji, wykazał się cierpliwością na treningu koszykówki i nie pisnął nic w drodze do domu, ale kiedy już zostali z Markiem sami w domu starszego wybuchnął.

- Tłumacz się! - Zmrużył oczy i wycelował w chłopaka palcem.

Jego ton i postawa musiały robić wrażenie, bo pędzący w jego stronę Nelson zahamował raptownie, a jego łapy rozjechały się na panelach i uderzył bokiem w nogi Marka, prawie go przewracając.

- Chodzi ci o quiz? - Zapytał ze swoim standardowym anielsko irytującym uśmiechem, podpierając się o ścianę, żeby nie upaść.

- Chodzi ci o quiz. - Przedrzeźniał go podpierając się pod boki. - Oczywiście, że o quiz. Przegraliśmy jakbyś nie zauważył!

Mark ściągnął zimową kurtkę, a później jeszcze bluzę przez głowę, a kiedy to robił, koszulka podjechała mu do góry, a wzrok Donghyucka momentalnie przykleił się do jasnego paska skóry na brzuchu chłopaka. Starszy nie zauważył tego, poprawił koszulkę, odwiesił kurtkę i poszedł do salonu.

Donghyuck czuł narastającą irytację, kiedy chłopak zwlekał z odpowiedzią, ale zsunął mokre buty i wszedł do domu. Rodzice Marka najprawdopodobniej byli w pracy, a jego brat na uczelni. Somin i jej mąż Kwangsoo wrócili do siebie i szykowali się do trochę odłożonej w czasie podroży poślubnej. Usiadł na kanapie i rzucił Markowi zniecierpliwione spojrzenie. Nelson z opuszczonymi uszami podszedł do niego i położył mu łeb na kolanach. Donghyuck podrapał go za uszami, a ogon zaczął machać jak wielka wskazówka szczęścia.

- Więc? - Powtórzył patrząc jak Mark rozkłada się wygodnie na fotelu po drugiej stronie.

- Czasami lepiej przegrać bitwę, żeby później wygrać wojnę. - Uśmiechnął się do niego.

- Bzdura. - Potrząsnął głową. - Wygrywając bitwy wygrywasz wojnę.

- Ale w tej nie mieliśmy szans na wygraną. Jaemin i Jeno wszystko robią razem, mają te same zainteresowania, chodzą do tej samej klasy i wiedzą o sobie więcej niż powinni. Odpowiedzieli poprawnie na wszystkie pytania.

- Więc dlatego nawet nie próbowałeś walczyć? To do ciebie niepodobne Mark. - Donghyuck skrzyżował ramiona na piersi, ale musiał przyzna starszemu rację, nie mieli szans z Jaeminem, który przez dwa lata był praktycznie stalkerem Jeno.

- Zadania, zadaniami. - Starszy machnął ręką, a Nelson odwrócił się zaalarmowany, bo był pewny że Mark czymś rzucił. - Najważniejsze w tym konkursie są głosy. Codziennie każdy uczeń naszej szkoły może wejść na stronę i oddać jeden głos na swoją ulubioną parę. Jeśli od dziś do balu wszyscy będą głosować na nas, uda nam się wygrać.

- Dlaczego mieliby na nas głosować? Z litości? - Prychnął.

- Nie. Dlatego że nas polubili. Wypadliśmy zdecydowanie lepiej niż królowa lodu Jihyo i para idealnych nudziarzy.

Donghyuck zaczynał rozumieć do czego zmierza Mark. Chciał rozgrzać serca uczniów i rozśmieszyć ich, żeby zaczęli na nich głosować. Nikt nie lubi ludzi, którym za często się udaje, dlatego mogli zdobyć trochę głosów od zwolenników Jeno i Jaemina.

- To ryzykowne. - Stwierdził, ale nie był już zły na chłopaka. - Mogłeś mi powiedzieć.

- Nie mogłem. Liczyłem na twoje naturalne reakcje. Jesteś słodki kiedy się złościsz.

- Spadaj. - Mruknął rzucając w niego poduszką, a jego policzki zaczęły robić się ciepłe.

- Hyuck od kiedy tak często się rumienisz? Czy ma to jakiś związek ze mną?

Treat Me Like a Princess (Markhyuck)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz