Rozdział XVII "Słyszysz skrzypce"

5.7K 656 342
                                    

Kiedy samochód podjechał pod dom Donghyuck poprawił koszulę, wziął bukiet kwiatów, które jego mama zebrała świeżo z ogródka i wyszedł, żeby spotkać się z rodziną Marka. Nie obyło się oczywiście, bez wścibski spojrzeń dzieciaków sąsiadów, które przyklejając nosy do szyby, obserwowały co się dzieje na zewnątrz. Odwrócił się i pokazał im język, a one zrobiły to samo, zostawiając zaparowane obłoczki na szybie. Wsiadł do auta na tylne siedzenie i przywitał się z rodzicami Marka, wszyscy razem mieli jechać na ślub siostry Marka - Somin.

- Jak twoje lekcje pływania Donghyuck? - Zapytał pan Yunho jak tylko ruszyli.

- Całkiem nieźle, tak myślę. - Wzruszył ramionami. - Mark jest świetnym nauczycielem, jak tylko skończy uczyć mnie pływać, zacznie uczyć Jisunga jazdy na rowerze.

- Nie pisałem się na to. - Mruknął Mark zerkając w telefon. Donghyuck zmierzył go spojrzeniem, wyglądał tak dobrze jak wyobraził to sobie w sklepie, jego pastelowo-fioletowa koszula była włożona w beżowe spodnie, a jasne włosy zaczesane w tył, tylko jedno się nie zgadzało – białe znoszone, wysokie trampki. Donghyuck obiecał sobie, że jak tylko będą sami to zbeszta go na czym świat stoi.

- A jak idzie reaktywowanie teatru? - Zapytała kobieta poprawiając szminkę w lusterku. Donghyuck często zapomniał, że Mark mówi swoim rodzicom wszystko, on ze swoją mamą nie rozmawiał prawie wcale, a jeśli już to o jakiś głupotach, raczej każde z nich radziło sobie ze swoim życiem samo, natomiast w domu państwa Lee rozmawiało się o problemach i razem próbowało się im sprostać.

- Mamy mnóstwo pracy i bardzo mało czasu. - Powiedział, a na samą myśl uśmiech pojawił się na jego twarz. W zeszłym tygodniu zrobili wielkie porządki za kulisami i zaczęli myśleć nad strojami. Role zostały już przydzielone, ale musieli jeszcze popracować nad zmianą scenariusza, skoro miała być to: „najlepsza opowieść wigilijna" jaką widział pan Nam. Donghyuck myślał o wykorzystaniu fluorestencyjnej farby albo o zrobieniu musicalu, ale koleżanki i koledzy aktorzy, trochę studzili jego zapał.

- Mam nadzieję, że nie skończy się na jednym spektaklu, muszę je koniecznie zobaczyć. - Kobieta uśmiechnęła się do jego odbicia, zanim zamknęła lusterko.

- Jak już raz wpuszczą nas na scenę, trudno nas będzie stamtąd wyrzucić. - Uśmiechnął się patrząc na swoje kolorowe tulipany, margerytki i jeszcze kilka innych gatunków kwiatów, których nie potrafił nazwać.

- I bardzo dobrze, lubię taką determinację. - Powiedział pan Lee.

- Spójrz na to. - Mark podsunął mu telefon. Donghyuck utkwił wzrok w wyświetlaczu, gdzie zapisany był live z poprzedniej nocy. Tytuł brzmiał:

Moja dziewczyna Jihyo wbija 20lv w WOWa – POŚWIĘCENIE.

Na filmie Jihyo rzeczywiście grała w jakąś grę, a licznik na video wskazywał 10h. Donghyuck skrzywił się, dziewczyna rzeczywiście wiedział co robiła, zresztą nie tylko ona. Zjechał w dół, żeby spojrzeć na komentarze i zdziwił się jeszcze bardziej. W większości wyglądały tak:

Niby jakie poświęcenie?

CO??!?!!? Jak nie chce to niech nie gra i nie blokuje serwera.

Że niby 10h to dużo? Please...

Gdyby mi ktoś przynosił kawę i jedzenie jak jej, to grałbym 24h.

Buuu! Fake geek girl.

Ona jest za ładna, żeby grać w gry. #Fake

- Chyba strzelili sobie w kolano. - Powiedział Donghyuck oddając telefon Markowi.

Treat Me Like a Princess (Markhyuck)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz