17.Crawling back to you

1.6K 270 172
                                    

(a/n) wracamy do Jikooków z przeszłości

...

Kilka lat wcześniej

– Powinniśmy? – Spytałem, zatrzymując się w połowie drogi do zardzewiałego zielonego ogrodzenia. Było kilka minut po północy. Chyba. Czas w towarzystwie Jungkooka płynął inaczej. Gdy się całowaliśmy, zdawał się zatrzymywać. Stał w miejscu z boku, obserwując nasze poczynania. Z kolei, gdy jechaliśmy samochodem, ścigaliśmy się z nim w wąskich uliczkach miasta, podziwiając gwiazdy i kolorowe światła sklepowych witryn. Czułem się lekko, a zarazem tak niewinnie i młodo.

– Pytanie, czy chcesz to zrobić. – Postawił obie nogi po drugiej stronie bramki i przyjrzał mi się z zawadiackim uśmiechem na ustach. Z jednej strony miałem ochotę czym prędzej do niego dołączyć, z drugiej gdzieś w cieniu mojego umysłu nadal byłem tylko nieśmiałym i zamkniętym w sobie studencikiem. Pytanie, po której stronie chciałem zostać.

– Nie jesteśmy już nastolatkami. – Co za tym idzie za każde przewinienie odpowiadaliśmy jako dorośli. Picie, palenie, chodzenie na nocne imprezy bez wiedzy rodziców, to wszystko zmieniało się wraz z wiekiem. Pakowanie się w kłopoty jako nastolatek budziło adrenalinę, ale jako osoba starsza, myślałem tylko o mandatach i zakazach. Co jeśli następnego dnia dostanę mandat za przekroczenie jazdy albo zniszczenie czyjegoś mienia?

– Daj spokój. Wkradanie się do wesołego miasteczka po zamknięciu to nic w porównaniu z wybiciem szyby w samochodzie mojego ojca – prychnął chłopak.

– Popsuliśmy mu też biuro i parę obrazów. – A w tym samym czasie zachowywaliśmy się jak zwykli goście zaproszeni na przyjęcie.

– Moim zdaniem zrobiliśmy mu przysługę. Ma okropny gust. Wchodzisz, czy mam iść bez ciebie? – Zniecierpliwiony, wyciągnął w moją stronę dłoń, którą po krótkim czasie uścisnąłem. Kolejny zakaz został złamany, a ja czułem się coraz lepiej.

– Ostatni raz byłem tutaj jakieś osiem lat temu. Na randce z dziewczyną.

– To już wiem dlaczego tu nie wróciłeś – zaśmiał się wciąż nie wypuszczając mojej ręki. – Pewnie przez cały czas piszczała ze strachu, że zaraz umrzecie.

– Zwymiotowała na mnie na karuzeli.– Skrzywiłem się na wspomnienie mojej tragicznej, nastoletniej randki. Od tego czasu wolałem unikać spotkań w lunaparku.

– Dlatego ludzie chodzący do wesołego miasteczka dzielą się na dwie grupy. Tych, którzy jedzą i tych, co zjeżdżają. Ci pośrodku to ryzykanci. Zaczekaj tu chwilę – powiedział, znikając w mroku, do którego nie docierało światło mojej telefonicznej latarki. Zastanawiałem się co zamierza zrobić, gdy stojąca przede mną karuzela z kolorowymi konikami została przywrócona do ruchu wraz z wesołą melodyjką. Chłopak pojawił się z szerokim uśmiechem na twarzy.

– Myślałem, że wkradnięcie się oznacza tylko spacer. – Przypomniałem mu.

– Ale skoro już tu jesteśmy, żal byłoby nie spróbować, prawda? Poza tym, to tylko kilka artykułów więcej, co za różnica.– Wzruszył ramionami, wdrapując się na obracającą się atrakcję. Chwilę później ja również do niego dołączyłem, zajmując miejsce na fioletowym koniu i śmiejąc się jak małe dziecko.

– I jak się czujesz?– spytał, siedząc nieopodal mnie.

– Jest świetnie. Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś. Chociaż przyznaję, że na początku chciałem cię zabić za to jak wykopałeś mnie z łóżka o szóstej rano.

– Po tej nocy pozwolę ci spać do wieczora– zapewnił, mrugając do mnie okiem.

...

How i met your daddy | yoonmin ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz