Obudziłam się cała obolała. Moje ramiona drętwiały a nadgarstki były zranione do krwi.
Miałam wrażenie że moje oczy całkowicie zniknęły przez opuchliznę od ciągłego płaczu.
Nie było chwili żeby moje oczy były całkowicie pozbawione łez, chyba że spałam.
Teraz też miałam w oczach łzy ale nie płakałam. Po paru minutach do pomieszczenia wszedł JK. Jak zwykle był ubrany cały na czarno.
Podszedł do mnie.
- I jak ? Nauczyłaś się czegoś ?
Chciałam żeby jak najszybciej zdjął mi te kajdanki bo naprawdę moje nadgarstki były całe we krwi.
- Tak, więcej nie ucieknę...
Powiedziałam i spojrzałam mu w oczy.
Pierwszy raz mogłam im się dokładnie przyjrzeć.
Były naprawdę ciemne i ładnie się świeciły. Uśmiechnął się do mnie i wstał.
Wyjął kluczyk z kieszeni i uwolnił moje ręce. Chwycił moje dłonie i popatrzał na nie.
- Muszę ci to przemyć bo dostaniesz zakażenia.
Spojrzał na mnie.
- Mam dla ciebie propozycję, chcesz zamieszkać ze mną na górze ?
- Co ?
- Oczywiście nie będzie tak kolorowo jak to sobie wyobrażasz, nie mam do ciebie na razie zaufanie po tym co wczoraj odjebałaś.
- Rozumiem.
- Wstawaj, pójdziesz ze mną...
Wstałam zgodnie z jego poleceniem, chwycił mnie mocno za dłoń na co zasyczałam przez ból który poczułam.
- Och przepraszam zapomniałem... A i jeszcze jedno, ta kara której teraz doświadczyłaś to było nic w porównaniu z tym co mogę ci zrobić i do czego jestem zdolny.
Powiedział a ja wiedziałam że nie żartuje.
Weszliśmy do jakiegoś pokoju. Było tutaj duże łóżko, szafki. Pokój sam w sobie był bardzo ładny.
- To mój pokój...
Powiedział nagle, dostrzegając że się rozglądam.
- Ale ty też będziesz teraz tutaj mieszkać...
- Jak to ?...
Powiedziałam jąkając się, wolałabym już zostać tam w piwnicy niż spać z nim w jednym łóżku.
Spojrzał na mnie ze złością.
- Jeśli martwisz się o to czy będziesz spała ze mną, to daruj sobie bo ty śpisz na ziemi skarbie...
Ulżyło mi. Tutaj przynajmniej jest ciepło i jasno.
- Dotknij czegoś bez pozwolenia to źle skończysz rozumiesz ?
Skinęłam głową na znak że rozumiem, pociągnął mnie za rękę i podeszliśmy do rogu, przy którym założył mi na kostkę jakąś bransoletkę a potem przyczepił do niej łańcuch i przekręcił małym kluczykiem.
- Poczekaj chwilę, pójdę po apteczkę...
Mówiąc to wyszedł z pokoju i po chwili wrócił z nią w ręku.
- Usiadł na swoje łóżko.
- Podejdź tutaj...
Podeszłam tak ja mi powiedział.
Nie usiadłam na łóżko, nie wiem czy by mi na to pozwolił.
- Przyklęknij kochanie....
Zrobiłam tak jak chciał.
Chwycił moje dłonie i zaczął oczyszczać moje rany a potem zawinął mi nadgarstki bandażem.
- Skończone ...
Powiedział i uśmiechnął się do mnie. Nic nie odpowiedziałam, nie miałam zamiaru mu za to dziękować.
- Powinnaś się wykąpać, śmierdzisz...
Powiedział jak gdyby nigdy nic. Nie obchodziło mnie co o mnie myśli.
- Nie chcę.
Jego uśmiech zniknął tak samo szybko jak się pojawił.
- Nie pytam kurwa czy chcesz... Pójdziesz się wykąpać czy ci się to podoba czy nie.
On jest naprawę chory, nikomu normalnemu humor nie zmienia się tak gwałtownie przez dwa głupie słowa typu "nie chcę". Chwycił mocno moją kostkę i odczepił łańcuch. Bransoletka została. Potem złapał mnie za dłoń i wszedł ze mną do łazienki.
- Rozbieraj się skarbie... Tym razem się nie odwrócę.
Powiedział z uśmiechem a ja zaczęłam się trząść ze strachu.
- Nie chcę...
- Nie pyskuj. Zrobisz to sama albo ja ci pomogę.
- Poradzę sobie.
Powiedziałam pewnie.
- Czekam...
Zaczęłam zdejmować koszulkę a potem spódniczkę.
Byłam już w samej bieliźnie. On patrzał na mnie niewzruszonym wzrokiem.
- Myślałem że masz trochę lepsze ciało...
Powiedział jak gdyby nigdy nic. Szczerze mówiąc zrobiło mi się przykro bo traktował mnie dosłownie jak szmatę.
- Mogę wejść w bieliźnie ? Proszę....
Westchnął ale skinął głową.
Weszłam pod prysznic a ciepła woda zaczęła spływać po moim ciele razem z moimi łzami.
Umyłam się jego szamponem i wyszłam z kabiny.
- Tam leży ręcznik, wysusz się...
Powiedział patrząc w telefon.
Chwyciłam go i zaczęłam się wycierać.
Moje bandaże na nadgarstkach były przemoczone. Ale nie miałam ciuchów które mogłabym teraz ubrać więc postanowiłam odchrząknąć.
- Masz może jakieś ubrania na zmianę ?
Spytałam a on spojrzał na mnie i wskazał na jedną z szafek.
Otworzyłam ją i wyciągnęłam pierwszą lepszą koszulkę. Sięgała mi kawałek za uda.
- A coś na dół ?
Znowu na mnie spojrzał.
- Nie potrzebujesz... Chodź już.
Wyszłam z łazienki, podczas gdy on złapał mnie za dłoń.
Weszliśmy do jego pokoju i znowu przyczepił łańcuch do mojej bransoletki.
- Usiądź sobie, wysuszę ci włosy...
Usiadłam na ziemi tak jak mi kazał.
Chwycił w dłoń ręcznik i zaczął pocierać moje włosy.
Robił to naprawdę delikatnie, co mnie bardzo zdziwiło.
Po paru sekundach przestał i spojrzał na mnie.
- No teraz jesteś śliczna !
Mimowolnie się uśmiechnęłam przez jego komentarz i przez jego królicze ząbki. Potrafił być też miły.
Odłożył ręcznik na miejsce i zaczął zdejmować swoją koszulkę jak i spodnie. Szybko odwróciłam wzrok na patrząc na niego.
- Nie wstydź się kochanie, kiedyś będziesz mogła tego dotknąć...
Wskazał na siebie a ja spojrzałam na niego zza palców.
Był umięśniony, jego skóra wydawała się bardzo gładka.
Podszedł do swojego łóżka w samych bokserkach, położył się i rzucił mi poduszkę i koc.
Postanowiłam również się położyć więc ułożyłam głowę na poduszce i przykryłam się kocem.
- Dobranoc.
Powiedziałam na wiedząc dlaczego.
Nic nie powiedział. Dopiero po chwili mogłam usłyszeć jego zachrypnięty głos.
- Śpij dobrze.
YOU ARE READING
NOT TODAY // Jeon Jungkook - BAD
Fanfic- Wypuść mnie. - Nie dzisiaj. Historia o dziewczynie która została porwana przez nieobliczalnego chłopaka z niewyjaśnionej przyczyny.