Rozglądałem się chwilę i próbowałem nie wyjść na idiotę, choć pewnie średnio mi to wyszło. Stoję cały zestresowany i bujam sie przód i tył z nudów, próbuję znaleść jakiś punkt w którym mógłbym na stałe zawiesić wzrok. Nagle moją uwagę zwróciło okno na pokładzie. Miałem wrażenie, że drewniane okiennice się poruszały, wpatrywałem się teraz w drzwi, mając nadzieję, że po chwili pojawi sie w nich dziewczyna, to szok, że ojciec nigdy mi o niej nie opowiedział, tym bardziej, że jest w moim wieku. Szczerbatek zaczął się trochę wiercić i kręcić, nie rozumiałem o co mu chodzi. Nagle zza moich pleców usłyszałem głos. Zaskoczoy i wystraszony odskoczyłem odwracając się.
- Jesteś cierpliwy. - Kiedy pierwszy szok opadł stałem jakiś metr od dziewczyny, trzymała rękę na biodrze, a drugą topór oparty na ramieniu. - Jak długo miałeś jeszcze zamiar na mnie czekać?
Była śliczna. Mojego wzrostu, szczupła, ale dobrze zbudowana i o kobiecych kształtach (niczego jej nie brakowało, biustu, bioserek...) widać na pierwszy rzut okna, że wytrenowana. Jest dojrzałą i atrakcyjną dziewczyną. Ma perłową cerę, blond włosy, delikatne różowe usta i piękne, ogromne niebieskie oczy! Nosi niebieską koszulkę, metalowe naramienniki i ozdobioną czaszkami brązową spódnice. Warkocz ma zarzucony z tyłu głowy. Powtarzam się, wiem, ale... Jest tak śliczna i subtelna. Nie dziwię się, że jest oczkiem w głowie swojego plemienia, serio.
- Eeee - nie mogłem z siebie wydusić słowa, dziewczyna swoim cudownym wyglądem jak i głosem totalnie mnie zauroczyła, zrobiło mi się gorąco, a szczęka opadła, była ona... Idealna. Była typem dziewczyny jak moja mama, czyli była przeciwieństwem kobiet-wikingów. - Jak ty...? - Wskazałem drzwi (pod pokład) statku z których NIESPUSZCZAŁEM wzroku.
- Łatwo cię zaskoczyć. - Wzruszyła ramionami.
- Zato ciebie podobno ciężko. - Zrobiłem kilka kroków w jej stronę czując się coraz pewniej, nie mogłem oderwać wzroku od jej oczu. Kiedy wzruszyła ramionami obojętnie zapytałem - długo tak tu za mną stoisz?
- Chwilę. Nie lubię pokazywać się w tłumie jako główna gwiazda zbiegowiska, to irytujące.
- Rozumiem. - Kiwnąłem głową - teraz zapewne próbujesz mnie rozszyfrować po zachowaniu?
- Owszem. - Uśmiechnęła się tajemniczo. - Dużo o tobie słyszałam, na mojej wyspie utożsamiają mnie z tobą. - Przeleciała mnie wzrokiem od góry do dołu i zatrzymała wzrok na mojej nodze.
- Słyszałem coś o tym - podrapałem się po karku - nie obraź się, ale ja zato o tobie praktycznie nic nie wiem.
- Ojciec nie chciał ci opowiedzieć, byś z zaciekawieniem zajął się mną? - Uniosła brew do góry.
- Skąd wiesz?! - Zawołałem zaskoczony. Po jej twarzy przemknął cień uśmiechu, anielskiego uśmiechu, jednak wciąż była tajemnicza i zamknięta. Miałem wrażenie, że tonę w jej oczach. - To co? Opowiesz mi coś o sobie?
- Nie sądzę, aby było to konieczne - odwróciła wzrok, zrobiło się niezręcznie. Tym bardziej, że... Chyba się zakochałem. O rany, to się porobiło.
- Dobra - mruknąłem - tak w ogóle, dla formalności jestem Czkawka Haddock III - wyciągnąłem ku niej dłoń.
- Astrid Hofferson III - dziewczyna uścisnęła moją dłoń przectawiając się.
- A to jest Szczerbatek - wskazałem ręką smoka, który stał trochę w tyle, jednak teraz podszedł powoli i zrównał się ze mną. dzoewczyna uśmiechnęła się lekko, miałem wrażenie, że jej oczy zabłysnęły.
- Mogę? - Zapytała sie mnie bardzo łagodnie i sbutelnie. wyciągając rękę do smoka i patrząc się na mnie.
- Jasne, jest bardzo przyjacielski... - Uśmiechnąłem się wskazując na smoka, który był bardzo zaciekawiony postacią. Dziewczyna kucnęła i wyciągając rękę do smoka podeszła w zabawny spsób na "czworaka" poruszając się niczym zwierze, a dokładniej smok. Delikatnie bokiem, nieśmiało, ale pewnie jednocześnie. Obróciła ręką, na co zahipnotyzowany smok padł na bok, a ona wydając z siebie pomruki podobne do odgłosów Nocnej Furii przysunęła się lekko zwierzęcym krokiem i zaczęła drapać go po szyi oraz klatce piersiowej.
Patrzyłem się na to zszokowany, bardzo podobnie wyglądało spotkanie Szczerbatka z moja mamą! A jednak dziewczyna miała w sobie coś innego niż ona. Te dźwięki i ruchy, bardziej smocze...
- Znasz się na smokach - odezwałem się wciąż nie mogąc ochłonąć.
- To widać, czy ojciec tak ci powiedział? - Uniosła na mnie lekko wzrok.
- Powiedział, ale to naprawdę widać, nawet moja mama nie umie takich dźwięków z siebie wydawać.
- Cóż, podejrzewam, że tobie i tak nie dorównam - powli wstała i oparła się na toporze.
- Tak sądzisz? - Skrzyżowałem ręce na piersi, powoli rozmowa zaczęła się kleić, ojciec miał rację, że łączą nas smoki i ich tematy.
- To ty jesteś nazywany Pogromcą Smoków lub Smoczy Jeździeć oraz to twoja mama jest nazywana Matką Smoków.
- A ty jesteś zwana Smoczą Królewną lub Smoczą Wojowniczką. No wiesz, umiem naśladować pare odgłosów swojego smoka, ale ty wyglądasz jakbyś umiała ich, jego język!
Ponownie nastała cisza, jakby dziewczyna nie wiedziała co odpowiedzieć na moje pochwały i zachwyty, to ja musiałem przezwyciężyć swoją nieśmiałość - to co? Może chcesz zobaczyć wyspę?
- Jasne, czemu nie.
Powoli ruszyliśmy przez molo, dziewczyna co chwilę zerkała na Szczerbatka i uśmiechała się niezauważalnie. W pewnej chwili przed nami pojawiła się reszta Jeźdźców.
CZYTASZ
HOW TO TRAIN YOUR HEART - Astrid i Czkawka - LOVE STORIES
FanfictionJest to książka zawierające dwie osobne opowieści (miałam pomysł na dwie xD) o losach Czkawki i Astrid z filmu Jak Wytresować Smoka (1-3 i dalej). Są to oczywiście moje pozmieniane wersje. 1. A Woman With A Dragon Heart - opowieść o dziewczynie któr...