Wypadek

438 14 3
                                    

Wrzasnęłam łapiąc się za udo, szybko wyrwałam strzałę i już miałam się wycofać (wcześniej nie mogłam, bo byłam zbyt oblężona) kiedy Wichurę dopadły dwa łańcuchy na raz (zajęłam się strzałami i nie zdążyłam łańcuchami!). Pociągnęły smoczynę mocno w dół, tak, że ja spadłam w drugą stronę (niż ja pociągnęli). Długo spadałam (byłyśmy wysoko), po czym dość mocno uderzyłam w wodę, a kiedy się z niej wyłoniłam, ujrzałam odpływający statek, był już daleko... A na nim moją smoczycę, uwięznioną.

- Wichura! - Zawołałam, za nimi, jednak byli już zadaleko. Miałam na sobie tylko czerwoną suknię. Skróciłam ją aby było mi wygodniej i żadne durne rękawy mi nie przeszkadzały. Teraz po środku nocy z ranną, bolesną i krwawiąca nogą byłam w lodowatej wodzie. Trzymałam sie tylko kłody... Chwilę na około mnie pływały płonące wraki statków (aż 9), jednak po chwili wszystko utonęło, ogień zgasł, więc szanse, że mnie ktoś znajdzie w środku ciemności zmalały do zera.

Sama nie wiem ile minęło, czułam się tak fatalnie, na dodatek nadeszła burza, ogromna, grzmoty, błyskawice i fale, ogromne, ostatnimi siłami urwałam jeszcze nieco materiału z sukni i obwiązałam mocno na ranie (na prawym udzie). Zamknęłam oczy ze zmęczenia, a ogromna fala dosłownie zmiotła mnie z powierzchi wody, próbowałam wypłynąć, ale nie dałam rady... Zatruta strzała bardzo mnie osłabiła...

Nie wyobrażłam sobie ratunku, mimo wszystko nagle odzyskałam przytomność, obudziłam się w ramionach chłopaka, wciąż lecieliśmy na Szczerbatku, był już dzień. Burza zniknęła.

*Czkawka*

Tak bardzo sie o nią martwiłem! Kilka sekund i mogłem ją stracić na zawsze. Nie mogę w to uwierzyć, teraz jest w moich ramionach i wracamy na Berk. Jej ojciec się mylił, mogła zginąć i tego mu nie wybaczę. Długo była nieprzytomna, nagle otworzyła oczy.

- Czkawka... - Szepnęła bardzo słaba.

- Astrid - zawołałem z ulgą - jak dobrze. Tak się o ciebie bałem! - Przytuliłem ją mocno, a kiedy ponownie spojrzałem w jej oczy dodałem - już dobrze jestem tu. Goti zaraz ci pomoże.

- Czkawa, nie leć na Berk! - Odrazu oprzytomniała, (wciąż była jednak słaba) powoli podniosła się do siadu (trzymałem ją na początku w pozycji półleżącej), następnie obróciła się przodem do mnie, siadając na mnie rozkrakiem, a dłonie położyła na mojej klatce piersiowej.

- Astrid - westchnąłem, ucieszyło mnie jej zachowanie i pozycja w jakiej się znajdowaliśmy - Goti musi cię zbadać. Zmarzłaś, omało co byś nie utonęła! - Nagle mój wzrok padł na nowe poszarpania na sukience oraz obwinięte udo. - Jesteś ranna!

*Astrid*

- To nic wielkiego - machnełam ręką - broniłam Wichury.

- Nic wielkiego!? - Chłopak widocznie mi nie uwierzył - to zatruta strzała, prawda?

- Czkawka! Musimy ratować Wichurę!

- Goti musi cię zbadać! - Był zmartwiony.

- Nie - do oczu napłynęły mi łzy - nie zostawię jej! Została porwana! Boi się! Musze ją uratować! Czkawka proszę cię. Zrób to dla mnie...

Chłopak westchnął:

- Martwie się o ciebie.

- Przeżyłam o wiele gorsze.

- Wiesz, że dla ciebie zrobił bym wszystko - mruknął przewracając oczami, a ja ujęłam jego twarz dłońmi.

- Wiem... - W tej chwili za sprawą Czkawki Szczerbatek zawrócił. A ja się uśmiechnęłam wciąż przez łzy - Czkawka.

- Tak Mylady? - Uśmiechnął się.

- Co teraz będzie? - Szepnęłam patrząc mu się w oczy - chcę uciec, jak 8 lat temu, ale ty nie możesz ze mną, nie możesz porzucić kochanej rodziny, smoków i plemienia. A bez ciebie nie ucieknę. Problem w tym, że nie posłucham ojca! Naprawdę wolę zginąć! Czkawka. Nie wyjdę za Dagura... - chciał coś powiedzieć, ale dopowiedziałam jeszcze - bo ja kocham ciebie.

Chłopa zdumiony i uśmiechnięty przegładził moj policzek:

- Nie martw się. Nie pozwolę na to, nikt nie zmusi cię do niczego. Obiecuję. Bo jesteś wolnym duchem o smoczym sercu. Kilka godzin wcześniej pokonałaś sama, jedna 9 statków! Astrid, jesteśmy buntownikami - zaśmiał się - bezwzględu na nasze rodziny i plemiona, będziemy walczyć o naszą miłość. Kocham cię i nie pozwolę cię skrzywdzić, jesteś moja i nie oddam cię nikomu. Wiesz o tym.

Po policzku spłynęła mi łza, którą szybko otarłam i pocałowałam chłopaka, a on odwzajemnił czuły i słodki pocałunek.

Po policzku spłynęła mi łza, którą szybko otarłam i pocałowałam chłopaka, a on odwzajemnił czuły i słodki pocałunek

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*Atak na statki*

Szczerbatek zrobił nagły "odskok" i zsunęłam się z jego grzbietu. Leciałam w dół, obróciłam i wyciągnęłam rękę ku szybującemu w dół (na smoku) chłopakowi, chciał mnie złapać. Brakło nam dosłownie kilku centymetrów, kiedy na około mojej talii zacisnął sie mocno metalowy łańcuch.

- Astrid! - Zawołał przerażony chłopak odbijając ze smokiem w górę.

HOW TO TRAIN YOUR HEART - Astrid i Czkawka - LOVE STORIESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz