Od rana byłam sama z Valką, kobieta pomagała mi się wyszykować. To ona uszyła mi sukienkę... Była piękna. Biała i długa. Idealnie podkreślała moje kobiece kształty. Miała dekold w kształcie łódeczki, długie smukłe rękawy z zakończeniem i przedłużeniem materiału tak jakby na środkowym palcu, gdzie nachodziła niteczka.
O tym dniu marzyliśmy od wielu lat, był czas kiedy szlochałam z myślą, że nigdy go nie doczekam...
Suknia pięknie podkreślała moją talie i lekko rozchodziła sie na biodrach, będąc luźną i zwiewną. Miała kształ takiej literki A. Wykończenia na rękawach i szwach, dekoldzie oraz w talii miała złote. Miałam rozpuszczone włosy, a blond kosmyki opadały mi na ramiona. Była z nami Saga. Smoczyca również szykowała się na swój dzień. Stałam przed lustrem i ze łzami w oczach przeglądałam się, jak wyglądam. Ostatecznie nie miałam wianka. Wyglądałam inaczej niż w filmie, mimo iż miały to być nasze ostatenie chwile o których mieliśmy pojęcia, chcieliśmy je zmienić, jak większość naszej historii. Valka ze Stoikiem stwierdzili, że jest rzecz której nie było w filmie. Podczas ślubu wodza i jego ukochanej. Na te pare godzin są specjalne korony. Jak wiecie władcy wikingów nie noszą koron, a jednak do ślubu zawsze one są, aby było wiadomo, że to król i królowa! Stałam tak przed lustrem, a za mną Valka, trzymała swoje dłonie na moich ramionach.
- Wygląsz przepięknie - szepnęła wzruszona - oj córciu...
- Tak się cieszę - szepnęłam drżącym głosem - tak długo marzyłam o tym dniu.
Kobieta wzięła ze stolika złoty dianen i wpieła mi go we włosy, moja smoczyca przyglądała mi się w błyskiem w oczach.
- I jak wyglądam Maleńka? - Zaśmiałam sie obracając do niej. Smoczyca pomachała ogonem, uśmiechnęła się i zaczęła sie przymilać. - Dla ciebie też coś mam. - Z szafy wyciągnęłam wianek z błękitynych kwiatów. - Będzie pasował ci do oczu - zachichotałam, Saga była przejęta i rozpormieniona, skakała jak nakręcona, a kiedy się uspokoiła włożyłam jej na głowe śliczne kwiaty.
- No! Teraz wyglądacie jak prawdziwe panny młode - zaśmiała się Valka stojąc naprzeciwko nas. Wzięła aparat, a my ustawiłyśmy się obok siebie wtulone. Następnie pobiegła z aparatem do Czkawki i Szczerbatka. Westchnęłam cała spięta i usiadłam na krześle, a Saga położyła mi pyszczek na kolanach. Czekałyśmy tak pare minut, po czym dostałam znak przez okno.
- Już czas! - Powiedziałam wstając. Spod drzwi mojego domu aż do miejsca nad skarpą gdzie stworzony był ołtarz ślubny, prowadziła droga z różowych płatków kwiatów, łuk ślubny również był nimi ozdobiony. Ruszyłam równo ze swoją smoczycą, szyłyśmy powoli, krok w kork obok siebie. Kiedy wyszliśmy zza zakrętu naszym oczom ukazał się piękny ołtarz z łukiem ślubnym. Po bokach stali goście, a za nimi, również na bokach całe stado smoków, a na wprost nas, pod łukiem stała Goti, przed nią, po prawej stronie Czkawka, na podeście, a schodek niżej czekał Szczerbatek. Kiedy pierwsze smoki nas zobaczyły, zaczęły mruczeć, zwróciło to uwage ludzi, pojawiły krzyki zachwytu, westchnienia, nawet płacz, wszyscy się odwróili. Brunet i smok również wpatrywali się teraz w nas. To miało być podwójne wesele. Szczerbatek stał dumnie wypinając pierś, a Czkawka na mój widok nie mógł powstrzymać wzruszenia i radości, jak ja. Aż dech mu zaparl pierś. Szłyśmy tak pośrodku, długa droga nas czekała do ołtarza, przez całą drogę wpatrywałam się tylko w ukochane oczy. Tóż przy ołtarzu mijając przyjaciół, Pyskacza oraz Stoika i Valkę (pomachałam im delikatnie, rodzice byli wzruszeni, Valka trzymała się ramienia męża i wycierała łzy, Stoik był pełen dumy i zachwytu). Nastepnie odwróciłam wzrok na smoczycę, kwinęłyśmy do siebie, spojrzałyśmy na swoich przyszłych mężów i już nie oderwałyśmy od nich wzroku do końca ceremoni. Wyszłam na schodek i stanęłam na przeciwko Czkawki bokiem do ludu, Saga również obróciła się do Szczerbatka przodem. Pełna zachwytu i euforii chwyciłam się z chłopakiem za ręce. Goti obwiązała złotą hustą nasze dłonie i rozpoczęła się uroczystość.
Kiedy nadszedł koniec nie mogliśmy wytrzymać, błyskawicznie złączyliśmy usta w pocałunku, chłopak był ubrany w czarne spodnie i białą tunikę z złotymi doszywkami, na głowie również miał koronę, oczywiście większą i bardziej męską. Przymknęliśmy oczy i złączyliśmy usta w pocałunku, chłopak ujał mój policzek, a ja oparłam dłonie na jego klacie. Saga i Szczerbatek również ocierali się o siebie i lizali po noskach. Ludzie krzyczeli i wiwatowali, smoki wystrzeliły w niebo miliony "pocisków" co stworzylo burzę fajerwerków.
Kiedy emocje opadły, wpatrywałam się w oczy ukochanego, nie wiedziałam co powiedzieć. Jego zielone oczy błyszczały ze szczęścia. Byłam wreszcie Panią Haddock! Dlatego odezwałam się cichutkim szeptem, a z każdym kolejnym słowem unosiłam głos, wreszcie tak, aby wszyscy mnie usłyszeli, po chwili chłopak dołączył się do mnie...
Piosenka idealnie opisywała nasze życie, nas, każde z osobna i razem, nasze przygody i los...
Patrzyliśmy tak sobie w oczy ze splecionymi dłońmi, na koniec obróciliśmy się przodem do ludu i smoków, Szczerbatek i Saga również. Położyłam głowę na ramieniu chłopaka, a Saga oparła się o Szczerbatka.
CZYTASZ
HOW TO TRAIN YOUR HEART - Astrid i Czkawka - LOVE STORIES
FanficJest to książka zawierające dwie osobne opowieści (miałam pomysł na dwie xD) o losach Czkawki i Astrid z filmu Jak Wytresować Smoka (1-3 i dalej). Są to oczywiście moje pozmieniane wersje. 1. A Woman With A Dragon Heart - opowieść o dziewczynie któr...