Oczekiwanie

733 26 0
                                    

- Tak?

- Tak, jest jak ty. Jej podejście do smoków od dziecka szokowało wszystkich. Mieli z nią dużo problemów, bo jako dziecko zachowywała się jak twoja matka i broniła tych "bestii". Przeszkadzała wojowniką w ich łapaniu i zabijaniu, często nawet sabotowała własną wyspę. Nacinając sieci i sznury, dzięki czemu smoki wygrywały. Jako 5 latka wypracowała sobie takie coś, że kiedy smoki atakowały ona wchodziła specjalnie wszystkim pod nogi, aby zajęli się "królewną" i jej ochroną, a nie smokami. Oj, mieli z nią kłopoty i udręki. 

- To dlatego mi o niej nie opowiadałeś? Bałeś się, że wezmę z niej przykład. - Zaśmiałem się.

 - Śmiej się, ale to była tragedia, biedny Hofferson był sabotowany przez własną córkę, a jej metody były skuteczniejsze niż twojej matki. Wzbudzały też bunty na wyspie. Ona jednak tłumaczyła swoje idee, były identyczne co twoje jak poznałeś Szczerbatka, twierdziła, że smoki nic jej nie zrobią, cytuję: "kiedy patrzę się w ich oczy wiem, że nic mi nie zrobią". Szalona dziewczyna. W końcu Hofferson bardzo się martwił o nią. Bał się, że jej nie uwage wykorzystają smoki i podczas kiedy ona będzie przeszkadzać wojowniką, one ją zabiją. Widzisz ich plemie dzięki niej pogodziło się ze smokami rok wcześniej niż my. Tylko utrzymywali to w tajemnicy... 

- Jak to?

- Poprostu przestali walczyć, może nie zaprzyjaźnili się z nimi jak my, ale mogły się pojawiać i przechadzać po wyspie.

- Opowiadaj dalej.

- Nie widzę takiej potrzeby. - Zaśmiał się szatańsko.

- Co?! Ale... Chwila, specjalnie opowiedziałeś mi początek i nie chcesz dokończyć, by mnie zaciekawić! - Zarzuciłem mu oburzony.

- Jasne, że tak - zaśmiał sie trzymając za brzuch - jeśli zdobędziesz jej zaufanie, sama ci opowie. Możesz użyć do tego Szczerbatka, ma słabość do smoków. - Zabawnie mrugnął okiem.

- Tato, ale dlaczego mi nie opowiesz do końca!

- To co, zajmiesz się nią? Chcę aby czuła się tu jak najlepiej.

- Nie ma problemu - uśmiechnąłem się. - Swoją drogą powiec mi tylko, czy przyleci na swoim smoku.

- Nie ma smoka.

- Jak to? Czemu?

- Bo widzisz, na ich wyspie pojawiło sie pare smoków, ale nei było to leże, jak w naszym przypadku. Podobno ona lata na wszystkich. Posiada o nich ogromną wiedzę, o każdym. Nie ma ulubionego, nie ma własnego. Nazywają ją Smoczą Królewną, bo jest uniwersalna, jest przywódcą stada smoków, sama je oswoiła.

- Podejrzewam, że może nie spotkała jeszcze tego SWOJEGO - mruknąłem do Szczerbatka kucając przy nim, a ten mnie polizał.

- Prawdopodobnie.

Kiedy ojciec odszedł pobiegłem do domu, gdzie spotkałem wyszywającą mamę.

- Mamo, powiec mi, że wiesz coś więcej o tej Astrid!? - Zawołałem błagalnie.

- A co? Ojciec nie opowiedział ci punktu kulminacyjnego, aby wzbudzić w tobie ciekawość? - Zaśmiała się podnosząc na mnie wzrok.

- Naturalnie - mruknąłem naburmuszony.

- Muszę cię zmartwić, ale nie wiem wiele więcej niż ci powiedział - odłożyła wszystko na bok i spojrzała na mnie. - Wiem tylko tyle, że ma specyficzny charakter i mimo bycia "oczkiem w głowie" jest totalnie samodziela i niezależna. Wiem tyle, że wymuszając jakby w sercach plemienia pokojowe nastawienie, a nawet miłość do smoków posunęła się do różnych zaskakujących czynów, wiem tyle, że...

- Że...?

- Mówią, że jest trochę... Dzika.

- Dzika?

- Jak smoki.

- O tobie też tak mówiono.

- Spędziłam ze smokami 20 lat, ale ona się z nimi wychowała.

- Jak?

- Sama ci opowie. - Zaśmiała się, wstała, ucałowała mnie w czoło i wróciła do przerwanej czynności.

Następnego dnia rano, stałem nad urwiskiem, na klifie z rodzicami i naszymi smokami, a za nami zebrało się całe plemie, ostatni raz z krewnymi widzieliśmy sie trzy lata temu, a to duża uroczystość. Kiedy wieczorem opowiedziałem chłopakom jaki zaszczyt mnie "dopadł". Sączysmark wyrwał się, że podobno jest z niej laska, że hej! I chciał się ze mną zamienić. Fakt, że zastanawiało mnie jak wygląda, czy jest jak te wszsystkie "potężne kobity".

Było wcześnie, bo słońce dopiero wyglądało zza horyzontu, na którym ujrzeliśmy statki.

Kiedy dobiły do brzegu staliśmy już na "molo" i czekaliśmy na przyjaciół. Pierwszy wyskoczył wódz Hofferson i jego żona. Zaczęli ściskać się z ojcem, a pani Hofferson popłakała się na widok starej przyjaciółki. Mnie mocno uściskała, a jej mąż, wódz tak mocno, że wręcz by mi żebra połamał. Ciekawy jestem, czy córka odziedziczyła uścisk po ojcu.

- Jest i oto CHLUBA BERK! Pewnie nie możesz się doczekać, aby poznać moją córkę! - Zawołał - lubi kazać na siebie czekać. Jak każda ślicznotka. Ale spokojnie, kiedyś wyjdzie. Na pewno się polubicie! - Zawołał.

- Czkawka z chęcią się nią zajmie, oprowadzi po wyspie, zapozna ze wszystkimi. - Wtrącił się Stoik, na co Hofferson klasnął szczęśliwy.

Następnie zaczęli zachwycać się Szczerbatkiem. Stanąłem nieco z tyłu, a po chwili smok dołączył do mnie, wodzowie i ich małżonki ruszyli już (tłum się rozstapił) do Twierdzy, reszta ludzi ze statku zaczęła rozpakowywać różne towary, więc w sumie po chwili ludność wmieszała się w siebie i po jakiś 10 minutach oba plemiona oraz ich wodzowie byli w Sali, a na molo przy statku zostałem tylko ja. Zastanawiałem się, czy dziewczyna jest na tyle rozpieszczonym oczkiem w głowie, że lubi kiedy się na nią czeka, czy poporostu nie chciała wyjść przy takim tłumie...

HOW TO TRAIN YOUR HEART - Astrid i Czkawka - LOVE STORIESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz