Biała Furia

183 6 2
                                    

Usiadłam na przeciw niej i zastygnęłam w bezruchu. Wydaje mi się, że z godzinę utrzymywałyśmy pełen napięcia kontakt wzrokowy. Ja nie bylam w stanie już robić cokolwiek byłam w zbyt dużym szoku i moja głowa eksplodowała od tego co się wydarzyło teraz i chwile temu przy śnie i przemianie, a Furia dopiero po upływnie długiego czasu ośmieliła się nieco. Moje zachowanie i strój z smoczych łusek ją zaintrygowały.

Samica wyciągła w moją stronę bardzo długą szyję, widocznie interesował ją zapach mojego stroju. Ciekawe czy wyczuła odemnie Szczerbatka?

Zdziwiło mnie, że akcja rozpoczyna się "wydarzeniami nieporządanymi" całkiem odrębnymi, byłam bardzo ciekawa ciągu dalszego. W końcu, moja ingerencja mogła całkiem pozmieniać bieg wydarzeń, tym razem nie mam co liczyć na film i jego wsparcie. Musze improwizować...

Siedziałam ciągle w bezruchu, kiedy ta wąchała mi rękę, nie spuszczając jednocześnie ze mnie wzroku, obserwowala mnie bacznie. Chciałam wykonać ruch w jej stronę, wtedy odsuneła się gwałtowanie w cień, tak, że widziałam iwyłącznie jej świecące w ciemności oczy.

- Nie bój się maleńka. - Szepnęłam łagodnym głosem, o matko... MALEŃKA tak mówiłam do Wichurki i nigdy nie powiedziałam tak do innego smoka, nigdy! - Nie zrobię ci krzywdy...

Nie wiem skąd, ale smoczyca jakby rozumiała co do niej mówię, jej oczy i uszy nie były skulone. Jak to możliwe, że tak szybko mi zaufała, może dlatego, że obydwie byłyśmy więźniami. Kiedy poraz pierwszy ujrzałam jej oczy, to było niczym z bajki, takie "zing" jakbym ją pokochała. Czy to możliwe, że po śmierci Wichury, odważę się jeszcze pokochać innego smoka. Może to było przeznaczenie. Może moje życie to nie tylko film i zdarzenia nieporządane, może te zdarzenia miały się wydarzyć, a film je sobie pozmieniał, pominął! OMG, boli mnie głowa od tego natłoku myśli. Co jeśli Wichurze była przeznaczona śmierć i moim prawdziwym smokiem ma być ona?

- Nie jestem jedną z nich - oparłam się plecami o ścianę siedząc na ziemi i podwinęłam kolana. - Nie musisz się mnie bać, sama się boję...

Smok przypatrywał mi się z zaciekawieniem, musiałam być pierwszą osobą tak inną w stosunkach do niej, w traktowaniu. Zapewne była też bardzo zmęczona i wycieńczona, przez co nie chciała atakować. Światło księżyca przeniosło się teraz na nią, powiązana łańcuchami, z obrożą na szyi i "paskiem" na pyszczku.

- Jesteś piękna - szepnęłam - nie mogę się jeszcze przyzwyczaić do twojego widoku, bo wiesz, miałam dotycznienia z Nocną Furią - zaśmiałam się, na co ta przechyliła pyszczek w bok, jakby była zaskoczona. - Mam przyjaciela, nazywa się Szczerbatek. Jest trochę jak ty, tylko łuski ma czarne, inny grzebień na plecach i inną lotkę, a oczy koloru zielonego, jak jego pan. - Uśmiechnęłam sie na wspomnienie narzyczonego.

Wpatrywałam się w smoczycę, a ona we mnie, nie odrywałyśmy od siebie wzroku, w końcu kontakt wzrokowy jest najważniejszy.

- Tak w ogóle, mam na imię Astrid - uśmiechnęłam się pogodnie. 

Resztę nocy spędziłyśmy w ciszy. Nawet nie wiem kiedy usnęłam oparta o skałę. Obudził mnie dźwięk lekkiego obwąchiwania i pomruków. Otworzyłam oczy, a nademną siedziała smoczyca, obwąchiwała mnie dokładnie, nadal interesował ją mój strój. Gdyż był on na wzór łusek smoka. Na wzór Wichury, bo w filmie JWS3 Wichurka żyła.

Kiedy tylko otworzyłam oczy ta odskoczyła jak oparzona, jednak po chwili zbliżyła się do mnie kilka kroków i usiadła, zabawnie, jak piesek (Szczerbatek też tak siada). W filmie, zachowywała się dziko, nie jak Mordka, a jednak. Los płata nam figle, moje życie się zmienia. Kurde, muszę przestać wszystko porównywać do filmu, chcę zapomnąć o tamtym świecie, ale ciężko po tym wszystkim, tyle lat przyzwyczajenia.

Powoli wstałam. Stałyśmy tak na przeciw siebie i wpatrywałyśmy się w oczy drugiej. To niesamowite, że ten smok, tak po kilku godzinach umiał do mnie podejść, obwąchać. Zrobiłam kilka kroków w jej stronę mówiąc:

- Nie bój się, chcę ci pomóc, pozwól mi... - Zbliżyłam się na tyle ile mogłam przez łańcuchy, byłam w stanie odwiązać jej pas z pyszcza, choć było to wyzwanie z moimi spiętymi nadgarstkami. A jednak udało mi się. Odsunęłam się o krok, smoczyca chwilę robiła dziwne miny, otwierała i zamykała "odrętwiałą" mordkę. Zabawnie kłapała. Kiedy przestała, delikatnie wyciągnęłam do niej dłoń (drugą też bo były razem skute, ale tamtą skurczyłam, a tą wyprostowałam). Furia uważnie mierzyła mnie podejrzliwym wzrokiem. Przymknęłam oczy i po chwili poczułam szorstki pyszczek. Spojrzałam na nią zdumiona, jak ona była ufna do istot, które tak bardzo ją skrzywdziły. A może rozpoznała, że nie jestem jak inni. Powoli zaczęłam ją drapać po pyszczku, był to dla niej szok, ale zapewne pozytywny, bo przymróżyła oczy z zadowolenia. Chyba sama nie spodziewała się tylu korzyści z zaufania mi. Przenisołam rękę na kark, szyję, a następnie pod szyję co spowodowało totalny paraliż mięśni smoka. Samica leżała na ziemi mlaskając szczęśliwie, a ja zaśmiałam się i uklękłam przy niej.

Wciąż nie spuszczała ze mnie bacznego wzroku, jednak zaufała mi. Z doświadczenia wiedziałam, gdzie Furie mają słabe punkty. Całkiem przestałam myśleć, że jestem w niewoli. Nawet nie zastanowiłam się kogo! To nie było ważne. Przy smoczycy czułam się... Szczęśliwsza, jakbym była w stanie nieważkości i łatwiej mi się oddychało. Kiedy przestałam ją drapać, ta usiadła i zaczęła wpatrywać się we mnie.

 Kiedy przestałam ją drapać, ta usiadła i zaczęła wpatrywać się we mnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
HOW TO TRAIN YOUR HEART - Astrid i Czkawka - LOVE STORIESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz