Valka

218 6 2
                                    

- Taaaak - mruknęłam lekko zawstydzona - wiem, że brzmi to apsurdalnie...

- I magicznie - zaśmiała się kobieta.

- Ta kończy się na wydarzeniach z nadchodzącej wojny z Drago. - Dodałam po chwili.

- A więc to od ciebie zależy nasz los, to jaką drogą pójdziemy, a raczej jaką ty nas poprowadzisz.

- Owszem.

- Dziecko - ujęła mój policzek z czułością - jakie ty nosisz ciężkie brzemie na swoich barkach.

- Już niedługo historia się skończy - uśmiechnęłam się pokrzepiająco.

- Rany, wasze pierwsze spotkania były dość, dziwne. I intrygujące - zmarszczyła zabawnie brwi.

- A żebyś wiedziała mamo - zawołał Czkawka wciąż obejmujący mnie ramieniem. - Ale, jakoś tak odrazu sobie zaufaliśmy i uwierzyliśmy w magię. Reszta wisoki miała z tym problem, bo poraz pierwszy zobaczyli Astrid jak spadała z nieba i takie tam. Musiałem im długo tłumaczyć, że to nie bogini z nieba.

- Masz dar przekonywania - wtrąciłam się.

- A tu się z tobą zgodzę - odezwał się Stoik do Valki - twój syn zmienił naszą historię i nastawienie do smoków.

- Tak wiem, uczynił coś czego nawet ja nie potrafiłam - westchnęła Valka. - To opowiadajcie dalej, jak to z wami było!

Jak poprosiła opowiedzieliśmy jej wszystkie nasze przygody (w których ja ratowałam sytuację), życiorysy, łącznie z tymi chwilami, romantycznymi, jak na przykład początek naszej miłości. Romantyczne loty o zachodzie słońca, walentynki, zaręczyny, urodziny! Opowiadaliśmy ile zmieniło się na Berk, co nowego wprowadziłam. Kiedy skończyliśmy Valka miała łzy w oczach, przysunęła się do mnie i złapała mnie za ramiona.

 Kiedy skończyliśmy Valka miała łzy w oczach, przysunęła się do mnie i złapała mnie za ramiona

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Witaj w rodzinie Astrid... - Szepneła ponownie, a ja poczułam jak również się wzruszam. Kobieta uściskała mnie, a ja wtuliłam się w nią, niczym w ramie matki.

- Oj tak w końcu to nasza przyszła synowa. - Zaśmiał się również "ponownie" Stoik.

- Moja córa - wyszeptała Valka mi do ucha i jeszcze mocniej mnie przytuliła, co odwzajemniłam.

Kiedy się puściłyśmy zaczęliśmy gotować.

- Czkawka i Szczerbatek połączą na zawsze nasze dwa światy!

- Rozumiem, że mówisz teraz, o tym co się wydarzy?

- Tak. I to oczywiście też odnosi się do przeszłości. Już niedługo.

- Astrid, chyba mamy już dosyć niespodzianek - zawołał Pyskacz - czy nie możesz nam opowiedzieć wszystkiego tak jak Czkawce, dlaczego tylko on wie, jak potoczy się ta historia!

- Bo to mój narzyczony - zaśmiałam się całując bruneta w policzek - przed nim nie mam żadnych tajemnic.

- Odrobinę odciążam ją z obowiązków. - Dodał uśmiechnięty brunet.

Zanim się spostrzegliśmy jego rodzice już tańczyli i śpiewali wesoło serenadę którą śpiewali również na swoim ślubie. 

- Specjalnie tak zagadałeś, aby ujrzeć tańczących i śpiewających - szepnął do nas Pysakcz, widząc po naszych minach, że to wszystko MIAŁO się zdarzyć.

- Jasne, że tak - odszeptał mu Czkawka mrugając do mnie.

Chłopak również porwał mnie do tańca, co mnie zaskoczyło. On dobrze wiedział co jest w "filmie", co ja zmieniam i co on może również wprowadzić. Kiedy tak szaleliśmy, nie odrywając od siebie wzroku szepnął mi do ucha:

- Zapamiętaj tą piosenkę, bo słowa przydadzą się nam na naszym ślubie...

Zaśmiałam się radośnie i pocałowałam go czule w usta, co uzyskało duże oklaski i wiwaty od zebranych, również od smoków.

Oczywiście wojna musiała kiedyś się zacząć. Dobrze wiedziałam, że to już czas, aby się z tym zmierzyć. Z przeznaczeniem.

Znając jej przebieg z łatwością uratowaliśmy z klatek jeszcze więcej smoków. Nasi przyjaciele dobrze się spisali, bo kiedy nadszedł czas wysadzili klatki w których się ukrywali. I również dołączyli do bitwy.

Jedyny kłopot w tym, że moja obecnośc tutaj i moja ingerencja w historię, ciągnie za sobą pewien skutek, chodzi o wydarzenia nieporządane. Już wcześniej o nich wspominałam. Takie o których nie wiem, bo wynikają z siebie i z mojego działania. Zdarzyły się może raz w ciągu tych 5 lat. I sobie z nimi poradziłam bez problemu, niestety tym razem. Był to cios w serce...

Z łatwością robiłam uniki na Wichurze i ratowaliśmy inne smoki, niestety w pewnej chwili zaatakowały nas kilka armat na raz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z łatwością robiłam uniki na Wichurze i ratowaliśmy inne smoki, niestety w pewnej chwili zaatakowały nas kilka armat na raz. Jakby Drago wiedział, że mu zagrażam. Rozwaliłyśmy je bez problemu niszcząc wszystkie i unikając ich łańcuchów, okazało się, że to była płuapka, te armaty były po to abyśmy się nimi zajęły, tym czasem do nas strzelono zatrutą strzałą. Zaczęłyśmy spadać.

Mocno uderzyłam się głową o kamień. Obudziły mnie przeraźliwe piski mojej smoczycy. Nie zwracając uwagę na ból wstałam i swoim toporem zaczęłam walczyć z ludźmi którzy się do nas zbliżali (to oni nas postrzelili), ja kontra 10 mężczyzn. Mimo bólu i zawrotów głowy poradziłam sobie. Następnie rzuciłam sie do mojej maleńkiej, leżącej kilka metrów odemnie...

HOW TO TRAIN YOUR HEART - Astrid i Czkawka - LOVE STORIESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz