Wichurka

429 14 6
                                    

- Wychowała się z nimi, 6 lat, sama z całym królestwem. Teraz jest ich przewodnikiem, opiekunem. - Uśmiechnąłem się pod nosem - Astrid jest niezwykle wygimnastykowana, co należy do jednych z jej najlepiej wykształconych umiejętności. Szybko reaguje i potrafi uciec przed atakującym znienacka smokiem, a raczej innym wrogiem, bo smoki ją kochają. Bez problemu wykonuje koziołki na ziemi, wysoko skacze i szybko biega. Jej akrobacje są godne podziwu. Sami widzieliście, poza tym ma ruchy i niektóre zachowania zwierzęce, typowo smocze. Dziewczyna w krótkim czasie potrafi np. zrobić ślizg na kolanach, salto nad beczką, przelatując nad nią złapać tarczę i zakryć się. Pamiętacie jej poranny trening co nie? Słyszałem też, że potrafi łapać strzały w locie oraz odbijać je toporem, trudno jej jest zaufać ludziom, a jeszcze trudniej się z nimi zaprzyjaźnić, bardzo ją zranili. Jednak warto jest to zrobić. Dla swoich przyjaciół jest gotowa zrobić wszystko, nawet poświęcić własne życie. Najlpeszym przykładem są jej smoki. Ma odruch zasłaniania osób ważnych, własnym ciałem. Co udowodniła jako 10 latka osłaniając smoka od strzały ojca. Codziennie wstaje o świcie i udaje się na treningi, jak sami widzicie, aby być w stanie obronić rodzinę, swoje stado i... Przyjaciół. jeśli chodzi o lot, to potrafi stanąć prosto na grzbiecie smoka zarówno na nogach, jak i rękach, nie spadając oczywiście, robić fikołki i gwiazdy, wyskakiwać na innego smoka i wskakiwać z powrotem. Zręcznie wykonują razem piruety i podniebne triki, a smok bez problemu rozpoznaje jej polecenia. Dużo mi o sobie opowiedziała, stąd tyle o niej wiem. Zaraz sami się przekonacie - westchnąłem wpatrując sie w trenującą ze smokiem dziewczynę. Ich synchronizacja była imponująca.

- Czkawka, to trochę straszne, że znasz ją kilka godzin, a mówisz o niej jakbyś znał ją całe życie - mruknął przerażony Mieczyk. Co trochę mnie zestresowało. - Poza tym patrząc się na nią, masz taką dziwną minę. I wyglądasz jakbyś wiedział o niej wszystko. 

- Co? - Spojrzałem na nich "wybity" w transu podziwiania dziewczyny - wcale nie.

- Oj nie zaprzeczaj, podoba ci się - szepnęła Szpadka.

- Co! Nie. Uspokójcie się! To moja przyjaciółka. - Uciszyłem ich.

- Po jednym dniu?

- Po dobie. - Oburzyłem się.

- No dobra, ale jak wytłumaczysz, że pasujecie do siebie, odrazu znaleźliście wspólny język oraz to, że ona przy tobie zachowuje się inaczej. - Wyliczał Śledzik - a no i jeszcze to, że obydwoje jesteście takimi super jeźdźcami.

- Przed chwilą wam wytłumaczyłem, że ciężko jej zaufać ludziom.

- A ty?

- Ja jestem... Według niej inny - znowu się rozmarzyłem. Dziewczyna dokładnie w tej chwili wskoczyła na grzbiet smoka i zawołała do nas:

- Lecicie ze mną? - I z wiatrem wyleciała z areny, Szczerbatek popatrzył się za nią z utęsknieniem, a następnie spojrzał na mnie i uśmiechnął się wystawiając język.

- Jasne, że tak Mordko! - Zawołałem wskakując na niego w biegu, wybiegając z areny i wzbijając się w niebo. Reszta pognała za nami.

(Mały filmik, jak zaprezentowała się Astrid, czyli jej ogólne zdolności, choć wszyscy pewnie wiecie jaka niesamowicie latała (skakała itd.) na smokach i walczy! Ps. fragment 1:10-1:40 nie dotyczy tego więc możecie ominąć. A fragment 2:00 - 2:55 będzie dotyczył tego co stanie sie później, ale zapamiętajcie go! ;)

Po epickiem pokazie, gdzie wszystkim szczęki opadły (nawet mi co byłem przygotowany na WOW) wróciliśmy na wyspę, Astrid lekko zaczęła się dogadywać z resztą, mam wrażenie, że poniekąd ze względu na mnie, dodaje sobie otuchy i odwagi w kontaktach z innymi.

- Rany! A widzieliście ten skok z drzewa na grzbiet Zębacza!? - Ekscytował się Śledzik, kiedy wróciliśmy.

- Tak, byliśmy tam wszyscy. - Mruknęła Szpatka - ej, a pamiętacie te fikołki i przewroty!?

Ja i Astrid staliśmy z boku, blondynka była nieco speszona, zaśmiałem się i powiedziałem:

- Uwielbiają cię.

- To nic wielkiego. - Wzruszyła ramionami - poniosło mnie, bo dawno już tak dobrze się nie bawiłam.

- Dla nich było to coś wyjątkowego, ja też jestem zachwycony... I bardzo mnie cieszy, że dobrze się tutaj czujesz.

Po obiedzie, kiedy tamci poszli do codziennych zajęć, czyli mieli patrolować wyspę, ja zostałem z nią sam na sam, wreszcie... Nie ukrywam, że czekałem na to.

- Odważnie podeszłaś do kontaktów z nimi - zauważyłem.

- Pewnie mają mnie za dzikuskę po tym co widzieli na arenie.

- Nie, są pełni podziwu, jak ja, serio.

- Są mili, choć ten Sączysmark mnie wkurza i to pożądnie.

- On zawsze taki był, przejdzie mu, a jak nie. To jeszcze kilka razy mu przyłożył i się zniechęci.

- Dobry pomysł - zachichotała. - Pewnie kilka lat temu nieźle dawał ci popalić i cie gnębił uważając się za lepszego.

- Skąd ty to wiesz...

- Twoje oczy... - Podeszła do mnie bardzo blisko i spojrzała mi w oczy - przemawiają do mnie i  przyjemnie się w nich czyta. 

Siedzielismy na klifie, słońce pięknie zachodziło. Rozmawialiśmy...

- Nazwijmy ją. Widać, że cię polubiła. - Wróciłem do tematu smoczycy. To co powiedziała o moich oczach zbyt mnie speszyło by kontynłowac ten temat, pewnie z zauroczenia palnąłbym jakąs głupotę.

- No dobrze, ale jak?

- Wichura - uśmiechnąłem się.

- Segurujesz mi, że... - W jej oczach ujrzałem niepewność.

- Że możesz mieć z nią głęboką więź.

- Chcesz by ona była...?

?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
HOW TO TRAIN YOUR HEART - Astrid i Czkawka - LOVE STORIESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz