Nasze dzieci

232 5 5
                                    

- Jestem z ciebie taki dumny. - Szepnął do mnie wzruszony.

- Mamy bliźniaki - zaśmiałam się bardzo słaba.

- Kiedy pewnego razu zapytałaś mnie czy marzy mi się syn jak dobremu wikingowi, czy córka która byłaby moim oczkiem w głowie. Pomyślałem, że chciałmbym mieć dwójkę... Córka która wyrośnie ze słodkiej dziewczynki, na piękna silną mądrą i dobrą kobietę to dla wikinga duma, a syn który wyrośnie na mężnego, prawego, silnego i dobrego mężą, ojca i wodza to również duma... Dlatego śpij - przegładził mój policzek całując czule w usta - musisz odpcząć...

Kiedy się obudziłam słońce powoli wschodziło. Obróciłam się na drugi bok, a tam na plecach leżał Czkawka, a maluchy leżały na jego klatce piersiowej. Zaśmiałam się wzruszona na ten widok. Byłam w szoku, że dzieci nie budziły nas w nocy... Wiedziałam, że chłopak na początku będzie bał się ojcostwa, czy sobie poradzi i wiem, że bał się je nosić i podnosić i w ogóle... Ale jak widać po pierwszej nocy i dniu, szybko się uczy i jest wymarzonym tatusiem.

- Wiedziałem, że będziesz najlepszym ojcem.

Smoki które właśnie się obudziły również wepchały się obok nas do łóżka i położyły głowy na moich nogach. Bacznie obserwowały dzieci leżące i słodko śpiące na klatce piersiowej Czkawki.

Ucałowałam każdego po kolei w czoło (Czkawka, synek, córeczka, Szczerbatek i Saga) na przywitanie po czym zapytałam:

- Co teraz z imieniem?

- Naszczęście mieliśmy dwie opcje - zaśmiał się wpatrując w swoje śpiące skarby.

- Czyli... Dla dziewczynki.

- Stella. - Uśmiechnął sie promiennie zerkając wmoje oczy.

- A dla chłopca?

- Ian (czyt. Ijan).

Imiona te są bardzo nowczesne jak dla wikingów, ale o to chodziło. Chcieliśmy im dać imiona z mojego świata, które są ładne, a dla wikingów dziwne. W końcu "dziwne imiona odstraszją trolle". Haha

- Piękne - szepnęłam gładząc opuszczką palca główkę córeczki i syna. Bardzo długo myśleliśmy nad imionami, nie znając płuci przygotowaliśmy dla chłopca i dla dziewczynki.

- Ian i Stella. Witamy na Berk - zaśmiał się brunet podnosząc na mnie wzrok.

 Witamy na Berk - zaśmiał się brunet podnosząc na mnie wzrok

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*Miesiąc później*

Na świat przyszły dwa małe smoczki. A dokładniej smok który miał zielone oczy, pyszczkiem, grzbietem i ogonem przypominał Szczerbatka, był czarny w białe plamki. Nazwaliśmy go Piorun. Drugi, to znaczy druga... Była to smoczyca, przypominająca Sage. W końcu jak mama miała oczy, łuski grzbietowe i ogon, była biała w czarne plamki. Ją nazwaliśmy Błyskawica. Skąd te imiona? Już po paru pierwszych godzinach zaprezentowały sztuczke kamuflowania się w błyskawicach i piorunach.

Pierwszy miesiąc był bardzo ciężki, jak się dzieci obudziły w nocy to płaczem obudziły małe smoczki które zaczynały wariować, a jak zato pierwsze obudziły się smoczki to odrazu budziły dzieci! Jednak cierpliwie przebieraliśmy, karmiliśmy i usypialiśmy maluchy, a nasze smoki próbowały uczyć dobrego zachowania smoczki. Jesteśmy taką jedną wielką rodziną, małe smoczki są dla nas niczym dzieci, a nasze bliźniaki dla Sagi i Szczerbtaka jak własne potmostwo. Właśnie o takim życiu marzyliśmy. Ile razy się zdarzyło, że razem z Sagą usypiałam Pioruna i Błyskawicę, tym czasem Szczerbtake pomagał Czkawce przebierać nasze maluchy!

Berk bardzo cieszyło sie z powortu mojej kondycji oraz z dwójki maluchów, no w sumie czwórki.... Dzieci często zostawały z rodzicami Czkawki, kiedy my i nasze smoki mieliśmy jakieś obowiązki "władców". Dziadkowie bardzo kochali CZWÓRKĘ wnuków. Potrafili się z nimi bawić całe dnie.

Nasze dzieci bardzo lubiły nasze smoki, ciągnęły je za uszy i ogon, a smoki na ten gest lizały je i bawiły się z nimi. Zato małe smoczki, uwielbiały nas. Skakały, a my je drapaliśmy, głaskaliśmy i pieściliśmy, uczyliśmy wielu komed, gestów i ich znaczenia, sztuczek i wspólnego języka jakim porozumiewamy się ze smokami. Byliśmy jedną wielką rodziną. Po miesiącu było coraz lepiej, naprawdę z dnia na dzień. Maluchom nie przeszkadzały już płacze i pomruki tych drugich.

Kiedy zaszłam w ciążę Pyskacz śmiał się, że nasze dziecko z mieszanką charakterów rodziców to będzie niezły urwis. I miał rację, dzieci które odziedziczyły cechy jednocześnie moje i mojego męża były bombą wybuchową. Z czasem przekonaliśmy się, że naszczęście nie mają nic z Szpadki i Mieczyka. Okazały się one najleprzymi przyjaciółmi, które wszystko robią razem, są nierozłączne i kochają się ponad wszystko. Takie relacje były między Stellą i Ianem. Między Piorunek i Błyskawicą. Oraz między nimi nawzajem.

Pewnego dnia obudziałm się z Czkawką w nocy, a ich nie było w kołyskach. Gdzie były? Wtulone w swoje smoki (mimo iż wszyscy kochają sie równocześnie widać, że Ian i Piorun oraz Stella i Błyskawica mają ku sobie coś więcej, jak ja i Saga oraz Czkawka i Szczerbatek), a wszyscy otuleni są przez smoczych rodzciów.

Widząc to nie mogliśmy powstrzymać śmiechu i rozczulenia. Nasze dzieci były półsmokami jak nic...

Kolejnej (pewnej) nocy przebudziliśmy się, dzieci spały w kołyskach, a między nami spały dwa małe smoczki... Niedowiary, nie moglismy w to uwierzyć i pojąć się z radości.

Oczywiście małe smoczki jak i nasze maluchy są kochane przez wszystkich z wioski, przez wszystkie smoki i ludzi. Gdziekolwiek się nie pojawią to każdy chce się z nimi bawić. Chmuroskok Valki bawi się na przykład z nimi w chowanego. Ma cztery skrzydła, każde dla jednageo malucha.

 Ma cztery skrzydła, każde dla jednageo malucha

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Od autorki

Wesołych Świąt życzę wszystkim moim czytelnikom!

HOW TO TRAIN YOUR HEART - Astrid i Czkawka - LOVE STORIESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz