Rozdział 22

1.7K 222 39
                                    

  — Nie jesteś jakoś wybitnie umięśniony, jesteś pewny, że sobie poradzisz? — zapytał facet, który zarządzał magazynem. Przeciętny wzrost, przeciętna twarz.

— Może nie wyglądam, ale mam dużo pary — zaśmiałem się, oczywiście sztucznie, nie przepadam za tym kolesiem, chce się już stąd zmyć... Ale potrzebuje tej kasy.

— Dobrze, ale proszę, ściągnij ten kaptur, na hali jest w miarę ciepło, a gdy się rozgrzejesz to będzie ci za gorąco.

— Przepraszam, lecz nie mogę ściągnąć kaptura, ostatnio byłem u fryzjera i na prawdę, wolałby pan tego nie widzieć.

— Oh, rozumiem, to teraz omówmy dni, w które mógłbyś pracować, kiedy ci pasuje?

— Cały tydzień oprócz czwartków i weekendów.

— Dobra, masz tę robotę — powiedział, a ja ucieszyłem się w duchu — Tylko teraz przed świętami mamy spory ruch, więc nie chcę widzieć lenistwa — uśmiechnął się.

— Rozumiem — powiedziałem z udawanym entuzjazmem.

— Zaczynasz od poniedziałku, od szesnastej, a kończysz o dziewiętnastej, nie spóźnij się jasne?

— Jak słońce.

— Tak więc do widzenia.

— Do widzenia — powiedziałem, po czym nareszcie mogłem wrócić do pokoju.

Szedłem spokojnie chodnikiem, jak zawsze mój wzrok skierowany był w ziemię. Niko, musi zostać w szpitalu do końca tego tygodnia, jako że jest czwartek, to mam parę dni wolnych. Nie szedłem dziś do szkoły, bo uznałem, że to bezsensu.

— Hej — zaczepił mnie ktoś — Nie masz czasem ochoty, by zostać modelem?

— Yyy — obejrzałem się za siebie. Stała dam wysoka dziewczyna z długimi brązowymi włosami, była piękna i wyglądała dojrzale — Raczej nie, przepraszam, spieszę się — grzecznie odmówiłem, jednak ta nie dawała mi spokoju.

— Hej, poczekaj! — złapała mnie za ramię, nie chciałem zrobić jej krzywdy, więc stanąłem.

— Przepraszam, ale nie mogę podjąć się tej pracy...

— Błagam! To będzie tylko jedna sesja! Potrzebujemy kogoś wysokiego i dobrze zbudowanego, do katalogu na święta, dla dzieci! Niech się pan zgodzi! Tylko jedno zdjęcie!

— Przykro mi, proszę poszukać kogoś innego — odwróciłem wzrok, patrząc w stronę, w którą miałem iść.

— Proszę! Nie ma nikogo innego! — zaczęła płakać.

— Proszę mnie puścić, te łzy na mnie nie działają — powiedziałem spokojnie.

— Ach tak? — na zawołanie przestała ronić łzy i uśmiechnęła się w wyzywający sposób — Ale na prawdę, potrzebujemy kogoś na już.

— Przykro mi.

— Rozumiem, zadzwoń, gdybyś zmienił zdanie — mówiąc to, wepchała mi kartkę, z prawdopodobnie zapisanym numerem do mojej kieszeni i na odchodne puściła oczko.

Kto normalny proponuje coś takiego, tak odpychającej osobie, jak ja? Pomyślałem i ruszyłem dalej, dalej myśląc nad sytuacją, która miała miejsce.

Gdy doszedłem do akademiku, był już zmierzch.

Jednak pod koniec roku dni robią się coraz krótsze... pomyślałem, po czym ściągnąłem z siebie kurtkę i zawiesiłem w przedpokoju. Wchodząc w głąb mieszkania, stanąłem na środku korytarza i zamknąłem oczy. Bez kurdupla jest tu tak cicho i spokojnie... W sumie taką ciszę i taki spokój miałem na co dzień, dopóki nie przybył gówniak. Otworzyłem oczy, idąc dalej, wprost do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i przymknąłem oczy. Nie spałem, raczej tylko drzemałem. Dźwięki były jakby przygłuszone, a ja byłem w swojej krainie myśli, zastanawiając się, czemu tak bardzo nie lubię, a jednocześnie, prawie kocham Nikolaia...

Jest mały jak komar.

Brzęczy jak komar.

Wysysa ze mnie energie jak komar.

Nie mogę myśleć o niczym innym, jak o komarze w środku nocy, gdy już chce iść spać.

TO JEST SERIO UPIERDLIWE.

Szczerze, jeszcze nigdy nie udało mi się tak idealnie wpasować kogoś w zwierzę. Niko, jest jebanym komarem, a takie to trzeba gazetą po łbie zdzielić, żeby się ogarnęły... W sumie jego też by pasowało uderzyć.

Nienawidzę siebie za to przekleństwo...  


  ¸„.-•~¹°"ˆ˜¨ ¨˜ˆ"°¹~•-.„¸   


Dzień dobry!

i dobranoc! ^^

Dziękuję wszystkim za bardzo miłe i motywujące komentarze!

To naprawdę kochane z waszej strony skarbeńki!

Do niedzieli! ❤ 

Bezwzględna siła |Yασι| [✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz