Maraton #1
Rzadko kiedy wychodzę na miasto, aby coś zjeść. Ja nie wiem, jak kurdupel z takim małym ciałkiem może wyjeść całą lodówkę...?
Na dworze ziąb, a ja idę do spożywczaka, żeby sobie kupić coś do jedzenia, zajebiście.
Szedłem sobie powoli ulicą jak zwykle wpatrzony w chodnik. Zajęty byłem swoimi myślami — jak zwykle w sumie.
Co się ze mną ostatnio dzieje...? Ach, cholera! Jak ja mogłem sypać takimi tekstami, chyba Andrew przestanie być moim kumplem... W sumie nie widziałem się z nim od paru dni... Ostatni raz był, gdy jeszcze przebywałem w szpitalu.
— Przepraszam...— zawołał ktoś za mną, pociągając mnie przy tym za rękaw kurtki.
— Tak? — odwróciłem się w stronę tajemniczej osoby. Był to chłopak z dłuższymi włosami w mysim odcieniu blondu. Wysoki, ale niższy ode mnie, w sumie czego ja się spodziewałem? Nie ma za wiele osób, które są mojego wzrostu, nie mówiąc już o wyższych...
— Ty... Jesteś Algier Spyair, prawda?
— Tak...? — powiedziałem podejrzliwie, spotkałem go kiedyś...? Nie... raczej w to wątpię, chociaż te brązowe oczy są jakieś nostalgiczne, czy może bardziej, znajome.
— Serio? Hah! Ale trafiłem!
— Przepraszam, ale kim jesteś...? — na oko był w moim wieku.
— Nie poznajesz mnie? — zaśmiał się.
— Nigdy cię nie spotkałem, więc jak mam cię znać?
— Zmieniłeś się.
— Co?
— Narumi
— ...?
— Jestem Narumi! Z sierocińca! — mówiąc to, ściągnął perukę, wypuszczając kupę rudych włosów, które teraz sięgały jej do bioder.
— Narumi...? — przestraszyłem się, nagle dostałem olśnienia i wróciły mi wspomnienia — Czego chcesz? — powiedziałem chłodno i ruszyłem w dalszą drogę, nie zwracając uwagi na natrętną dziewczynę.
— Czekaj! Chcę pogadać!
— A ja nie chcę, nara — przyspieszyłem kroku.
— No czekaj! Czemu jesteś zły nooo!
— A kto kiedyś podczas snu wylał na mnie gorący wosk ze świeczki lub związał linami i przykładał pokrzywy?! — krzyknąłem, zwracając przy tym uwagę przechodniów. Speszyłem się i mocniej naciągnąłem kaptur na twarz.
— Jeszcze to pamiętasz? No daj spokój, to była tylko zabawa! — próbowała za mną nadążyć.
— Jebana sadystka, daj mi spokój! — stanąłem i odwróciłem się, naprawdę nienawidzę tej jędzy, jest taka sama jak ta baba z doklejanym biustem.
— Uderz mnie — powiedziała pewnie.
— ...
— No dalej, nie zabijesz mnie.
— Idź sobie — ruszyłem dalej.
—No, chyba że chcesz, żeby te zdjęcia nadal wisiały w całej szkole...? — stanąłem zszokowany.
— J-jakie zdjęcia...? — obejrzałem się za siebie, podczas gdy ona podawała mi zdjęcie, które ktoś zrobił mi wtedy w klasie i porozwieszał po całej szkole — To byłaś ty... — ledwo panowałem nad sobą.
— A kto inny? — zaśmiała się sarkastycznie — a teraz, no dalej, uderz — mówiąc to, wskazywała na swój brzuch.
— Tylko żeby nie było, że nie ostrzegałem — powiedziałem i lekko pstryknąłem ją w okolice pępka. Normalnie, takie uderzenie, wystarczy, żeby komuś pogruchotać kości, jednak ona nadal stała z uśmiechem.
— Co tak słabo? Mocniej! — zarumieniła się, mam co do tego złe przeczucia.
— Chodź do parku — chwyciłem ją za nadgarstek i zaprowadziłem na mało uczęszczane ścieżki.
— A teraz wal, mocno!
— Sama tego chciałaś.
Uderzyłem ją całkiem mocno, normalna osoba by już nie żyła, siła jaką włożyłem w to uderzenie, wystarczy, by rozwalić pień drzewa. Jej to nie ruszało, na każdy mój cios odpowiadała tylko „mocniej", wydając przy tym jęki... zadowolenia...? Podniecenia...?
W końcu przyszedł czas, gdy przywaliłem jej z całej siły, jednak ją to nadal nie ruszało.
— Co, żeś zrobiła? — zapytałem, nie dowierzając, to pierwszy raz, kiedy mogłem się tak wyżyć, za wszystkie nie szczęścia, jakie mi się przytrafiły.
— Błagam... uderz... jeszcze... — powiedziała, klęcząc przede mną z rumieńcem na twarzy — J-już prawie...
— Ty... Ty jesteś jakaś chora... Nie no, sadystka zamieniła się w masochistkę, to...
— Tak! — krzyknęła podniecona — Bij mnie! Wiąż mnie! Krzycz na mnie! Wyzywaj mnie!
Gdy na nią patrzyłem, poczułem się źle... To... to jest złe. Dlaczego ona tak się zmieniła... Z sadystki w masochistkę? Co się działo w jej życiu?
Podniosłem głowę do góry, wzdychając.
— Zanosi się na burzę — szepnąłem cicho.¸„.-•~¹°"ˆ˜¨ ¨˜ˆ"°¹~•-.„¸
Proszę bardzo, wasz upragniony maraton xd
pegasis24 mam nadzieję, że serducho przyleci i nie zje mi tekstu ^^. Oby Bite nie był agresywny ;/
Dziękuję bardzo za gwiazdki i komentarze! ❤
Do jutra! ❤ .❤
CZYTASZ
Bezwzględna siła |Yασι| [✔]
DiversosAlgier jest chłopakiem o nieprzeciętnej sile, dosłownie nadludzkiej, no bo jaki szesnastolatek potrafi zmiażdżyć ciężarówkę gołymi rękami, tak, jakby była zrobiona z papieru? Nie wymagał on od życia niczego, tak samo życie nie wymagało nic od niego...