Rozdział 10

2.2K 250 90
                                    

 — Hej, hej, widziałaś tego przystojniaka ze zdjęcia? — powiedziała jakaś dziewczyna.

— Tego z czarnymi włosami? No pewnie! Ach, chciałabym go spotkać... — powiedziała inna rozmarzonym głosem.

— Zapewne ktoś musiał szkoły pomylić...

— Masz rację, u nas takich chłopaków nie ma — zaśmiała się.

Ależ te dziewczyny są wkurzające. Niby z której strony jestem przystojny? Gówno prawda.

Od czasu tamtej akcji nie odzywałem się do gówniaka, lecz mimo mojego uporu on i tak nie zamierzał odpuścić i wszędzie za mną chodził.

— To już tydzień... — westchnąłem cicho, by nikt nie usłyszał.

Siedziałem już w klasie, myśląc, jakby można lepiej odseparować się od gnoja. Mamy koniec jesieni, niedługo święta... Może on też wyjedzie do rodziny? Mam taką nadzieję. Będzie zajebiście, sam w całym akademiku, nikt mi nie będzie przeszkadzał. Marzenia...

Moje przemyślenia przerwał zapach mlecznej czekolady. "Oho, zbliża się kurdupel" pomyślałem.

Od jakiegoś czasu Niko zaczął używać szamponu o zapachu wyżej wymienionym. Przynajmniej nie cuchnie on jak „perfumy" niektórych kobiet, w towarzystwie których można się udusić. Czasami myślę, że palona guma pachnie lepiej niż te perfumy... Mimo wszystko lubię czekoladę, ale mleczna jest za słodka, wolę gorzką. Na myśl o smakołykach zapomniałem na chwilę o wyczutym niedawno niebezpieczeństwie, przez co moja garda opadła wraz z nagle ściągniętym kapturem.

— Ile razy ja ci mówiłem, żebyś już go nie zakładał? — powiedział kurdupel, lecz ja go zignorowałem. — Oj no, już nie bądź zły. O co ci tak naprawdę chodzi? Gdyby chodziło tylko o opowiadanie, to byś je usunął lub przestał dodawać kolejne części — lekko drgnąłem, gdy to powiedział, co chyba zauważył. — Tak, czytam i obserwuję. Jestem ciekaw czy Roselle przeżyje — uśmiechnął się.

— Zdechnie — wymamrotałem.

— Co?

—Zdechnie — powtórzyłem, tyle że głośniej.

— Ej, no nie! To moja ulubiona postać! — uśmiechnąłem się na myśl, że uśmiercę ją tylko przez twoje nadzieje na jej przeżycie.

— Masz pecha.

— Nareszcie się do mnie odezwałeś! — ucieszył się.

— Chciałbyś... — po chwili namysłu dodałem — ... kurduplu.

— Ej, ej, czemu kurduplu?! Ja jeszcze rosnę!

— Rośnie się do 21. roku życia, a ty masz już 16 lat. Myślisz, że rosnąc dwa milimetry na rok staniesz się wyższy?

— TAK! — powiedział pewnie.

— Ej, patrz, Algier się wdał w kłótnie! — krzyknęła zaskoczonym głosem jakaś dziewczyna, zwracając przy tym uwagę całej klasy na moją osobę. Od razu brzuch mnie zaczął boleć z nerwów.

— Ty, faktycznie! — krzyknął jakiś chłopak.

W tamtym momencie miałem ochotę coś zniszczyć. Zacisnąłem ręce w pięści, by powstrzymać emocje i nie wyjść z klasy. Aspołeczność level hard, walka z bossem. Spokojnie, powtarzałem w myślach jak mantrę. Starałem się wyglądać na ignoranta, który tylko patrzy przez okno. Nie było mi dane dobrze odgrywać swojej roli, ponieważ jakiś chłopak zagadał do gówniaka i razem odeszli ode mnie. Ten kurdupel zostawił mnie samego na pastwę losu. Nienawidzę go. Zerknąłem na niego, gdy odchodził, i coś ukłuło mnie w sercu. Może ta wczorajsza sałatka na noc mi zaszkodziła? Zresztą nieważne, najważniejsze jest to, by nie wybuchnąć i nie rozpiździć tej szkoły ku uciesze uczniów. Nie, tego nie zrobię.

Po jakichś pięciu minutach ich uwaga została odwrócona od mojej osoby przez dochodzące z korytarza krzyki. Cała klasa wyszła zobaczyć, co się dzieje, a ja patrzyłem dalej przez okno. "Zapewne jakaś kolejna bójka" pomyślałem, po czym wygodniej ułożyłem się na ławce.

— Al, Niko się bije, pomóż mu! — krzyknęła Alicja, jedyna normalna laska z naszej klasy.

Nie chciałem tam iść, ja naprawdę nie chciałem tam iść, jednak moje ciało samo ruszyło z miejsca. Nie biegłem na złamanie karku, szedłem spokojnie, powoli. Przepchałem się przez widownię i zobaczyłem, jak ten pajac, z którym wychodził kurdupel, obija mu mordę. Dosłownie trzymał go za koszulkę i walił mu pięścią w twarz. Wiedziałem, że będę tego żałował, ale może później Niko mi się odwdzięczy.


— Zostaw go — powiedziałem pewnie, choć w środku, nadal się wahałem, czy to aby na pewno dobry pomysł.

— Hę? A ty to kto? — zapytał, na chwilę przerywając katorgę gówniaka.

— Ktoś, kto cię powstrzyma.

— Tak? To dawaj na pięści — zadrwił ze mnie, po czym odrzucił chłopaka. Uczniowie, którzy stali najbliżej, zaczęli tamować krwawienie z jego ran.

Obaj stanęliśmy w pozycjach bojowych z wysoko uniesionymi rękoma. W walce garda jest najważniejsza.

Wiedziałem, że nie mogę go uderzyć, ponieważ połamie się gorzej niż te drzewa w parku.

Zaatakował pierwszy, udało mi się zablokować jego cios skierowany w głowę. Ciągle bił, a ja robiłem za worek treningowy. Uderzał raz w głowę, a raz w brzuch, starając się mnie zmusić do opuszczenia rąk. Na szczęście przydały się te wieczory, podczas których robiłem mnóstwo brzuszków i innych ćwiczeń.

— No! Dalej! Uderz mnie! A może się boisz, co? — zaśmiał się.

Tak, boję się. Boję się tego, że mogę mieć czyjąś krew na rękach i duszę na sumieniu. Wtedy to już na pewno popełniłbym samobójstwo. Walka trwała już dłuższy czas, nie byłem przyzwyczajony do bitek, więc szybko opadłem z sił i odsłoniłem się. Chłopak natychmiast to wykorzystał. Kopnął mnie w piszczel, przez co upadłem na podłogę. Ze śmiechem ściągnął mój kaptur i zaczął obijać mi mordę tak samo jak kurduplowi. To bolało. Złapałem jego rękę, po czym ścisnąłem lekko. Wiedziałem, że nie mogę przesadzać, w końcu nie chcę mu skasować ręki na całe życie.

Facet krzyczał wniebogłosy, gdy puściłem nadgarstek. Wstałem i już miałem odejść, kiedy nagle poczułem ogromny ból w okolicy wątroby. Spojrzałem lekko oszołomiony w tę stronę i zobaczyłem nóż, który po chwili wyciągnąłem. Syknąłem, po czym upadłem na ziemię. Strasznie bolało, jednak nie płakałem ani nie krzyczałem. Po prostu leżałem skulony na ziemi, czekając na nauczycieli, którzy stali wystraszeni i nie mogli się pozbierać, by pomóc uczniom. Tacy są ludzie.

¸„.-•~¹°"ˆ˜¨ ¨˜ˆ"°¹~•-.„¸   

W końcu macie jakąś walkę (jeśli walką to można było nazwać)

Ale, mam ważną wiadomość!

Rozdziały dodawane są w CZWARTKI i NIEDZIELĘ, czyż nie?

Chcecie może, aby były 3x w tygodniu?
Jeśli tak, to piszcie w komentarzach dzień tygodnia!

(Poniedziałek, wtorek, środa, sobota)

Ach tak, zapomniałabym...

Rozdziały za niedługo będą poprawiane, przez korektora z zaprzyjaźnionej grupy, czyli Staszqa z Torascans. Serdecznie zapraszam do nich! 
Mają fajne mangi shoujo  (dla dziewczyna) Aktualnie robimy z nimi jointa, więc znajdziecie też trochę yaoi ^^


Papa!

Bezwzględna siła |Yασι| [✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz