Rozdział 02

3.2K 376 63
                                    

  

Po skończonych zajęciach powoli szedłem do pokoju w akademiku. Tak jak się spodziewałem, Nikolai będzie dzielił ze mną pokój. Szedł przodem, szybkim i wesołym krokiem, z bananem na twarzy. A nie mówiłem, że to wkurzająca osoba?

Powoli dotarliśmy na miejsce. Jako że byłem spory kawałek za nim, ten wyjął swoje klucze, które niedawno dostał, i otworzył nimi drzwi, zostawiając je otwarte na oścież. Poczłapałem do pomieszczenia, wszedłem i zamknąłem moje małe mieszkanko. Tak, ono jest moje, nigdy nie przyznam, że miło będzie mi się z nim mieszkało. No, przynajmniej nie zrobię tego szczerze i na trzeźwo.

— Które łóżko jest moje? — spytał, a ja walnąłem się w myślach w czoło. Masz jakiś wybór, jełopie?

Zamiast cokolwiek powiedzieć, zmusiłem się jedynie na wskazanie palcem jego części pokoju. Potem, ignorując go, usiadłem na moim łóżku i włączyłem laptopa.

— Nie odrabiasz lekcji? —spytał, a ja pokręciłem przecząco głową. Przez to, że tu jest, nie mogę zdjąć kaptura... Co więcej, jak ja będę spał? Ech... Na samą myśl o problemach związanych z jego przybyciem bolała mnie głowa.

— Ej, odezwij się do mnie! — próbował wymusić na mnie choćby jedno słowo, lecz ja nie dawałem za wygraną. Wiedziałem, że jedno słowo spowoduje kolejne, a finalnie poprowadzimy konwersację, czego nie chciałem. — Ej, mówię do ciebie! Jak się nazywasz? Ej! Ej! Ej! — zaczął się wydzierać.

— Proszę, bądź ciszej, zdenerwujesz sąsiadów — nie ciesz się, kurduplu. Może wygrałeś bitwę, lecz wojna należy do mnie.

— Imię!

— Algier.

— Nazwisko!

— Spyair.

— Lubisz mnie?

— A czemu miałbym cię nie lubić? — tak naprawdę chciałbym powiedzieć, że go nienawidzę, lecz muszę być grzeczny.

— No bo jestem wkurzający?

— Nie, nie jesteś, po prostu jesteś dosyć... żywiołowy — "Strasznie wkurzasz mnie, mam cię dość" jak ja kocham swoje myśli...

— Dzięki — zaśmiał się. — Jesteś jedną z pierwszych osób, które nie powiedziało mi, że jestem wkurzający.

— Spoko — po mojej wymijającej odpowiedzi nastała upragniona chwila ciszy. Która, jak się każdy mógł spodziewać, po raz setny tego dnia została przerwana.

— Co robisz? — spytał.

— Piszę.

— Co piszesz?

— Nic takiego.

— Gdyby to było nic takiego, to byś nie pisał! Pokaż!

— To nic takiego, naprawdę. A może przeszkadzam ci, stukając w klawisze? Jeśli tak, to przepraszam, już przestanę — to był pretekst, by wyłączyć laptopa.

Gdy odkładałem urządzenie z powrotem na szafkę, zauważyłem, że Nikolai zbliżył się do mnie bardzo blisko. Poczułem wypieki na twarzy, więc pochyliłem głowę, po czym przewróciłem się na łóżko i zamknąłem oczy. Nagle materac ugiął się nieznaczenie, lecz wiedziałem, że on siedzi tuż koło mnie.

To stało się nagle.

Szybki ruchem chwycił mój kaptur i zdjął go, odsłaniając całą moją głowę. Dopiero teraz musiałem być czerwony.

— Wow — wyszeptał, lecz ja nic nie odpowiedziałem. Założyłem go ponownie i odwróciłem się do chłopaka plecami, nadal leżąc.

— Masz niesamowite oczy — dokończył. — Takie białe jak śnieg! A włosy zupełnie czarne! WOW!

— Cicho... — powiedziałem niegłośno, gdyż te komplementy mnie onieśmieliły. Ja serio nienawidzę ludzi...

— Jakie cicho?! Po co ci ten kaptur, nie przeszkadzają ci plotki?

— Nie, czemu mają mi przeszkadzać?

—Nie jesteś samotny? — z jego głosu zniknął entuzjazm.

— Nie — moja zwięzła odpowiedź spowodowała u niego głośne westchnięcie.

— Nie pozwolę ci na bycie aspołecznym! — powróciła charyzma w jego głosie.

—Powodzenia — rzuciłem od niechcenia, po czym wstałem z łóżka i udałem się pod prysznic.

— Zobaczysz, jeszcze zdobędziesz kolegów! - krzyknął za mną.

Taa, ja i koledzy... Nawet nie wiem, z czym to się je. Ja po prostu nienawidzę sporego towarzystwa, a szkoła to dla mnie piekło. Jedyną oazą spokoju był mój pokój, lecz teraz nawet on jest okupowany przez szatana — króla piekła.

Ale jak już wspomniałem — to, że udało mu się ze mną porozmawiać, nie oznacza jeszcze, że może się ze mną spoufalać. Jedna wygrana bitwa to nie wygrana wojna.  

Bezwzględna siła |Yασι| [✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz