Rozdział 27

1.4K 184 59
                                    

  Maraton #3

— Tak...? — odpowiedziałem nie pewnie — Przepraszam, ale czy mógłbym wiedzieć, kim pan jest?


— Ach, proszę mi wybaczyć — uśmiechnął się — Jestem Aloisy Jewgiewicz, jestem kuzynem Nikolaia.

— Nie spodziewałem się, sporo się różnicie — Aloisy jest wysoki, Niko jest niski, blondyn jest wychowany, brunet jest nadpobudliwy... TO SERIO JEST RODZINA?!

— Dużo osób nam to mówi — mówiąc to, zerknął mi przez ramię — mógłbyś mi zawołać tego dzieciaka?

— Dzieciaka...?

— Kurdupla.

— Ach, pewnie. Ej Niko! Wstawaj! — po tym, jak krzyknąłem wgłąb mieszkania, zerknąłem na Aloisy'ego, on także na mnie spojrzał, po czym oboje się zaśmialiśmy, tym razem mój śmiech był szczery. Od dawna, nie śmiałem się przy obcych, oprócz gówniaka oczywiście.

— Co jest... — spytał zaspanym głosem, przecierając oczka, w sumie trochę uroczo wyglądał, był cichy, powolny i apatyczny, tak to było urocze.

— Twój kuzyn — powiedziałem z uśmiechem.

Niko, najpierw popatrzył się na mnie ze zdziwieniem, następnie na gościa w drzwiach, a potem znowu na mnie, co mnie zdezorientowało, tak samo chyba, jak Aloisy'ego, ponieważ oboje spojrzeliśmy na siebie w tym samym momencie oraz tak samo popatrzyliśmy się na kurdupla.

— Wszystko okej? — jako pierwszy przemogłem ciszę.

— Ty... Ty się szczerze śmiejesz! — niemal krzyknął, a mi mina zrzedła, on potrafi rozpoznać, kiedy zakładam maskę...? — O, już się nie śmiejesz... — posmutniał.

— Yyyy, Niko jest sprawa — powiedział jego kuzyn nieco zmieszany.

— Hmm? Wejdź do środka, a nie stoisz w przeciągu — mówiąc to, ziewną i wszedł głębiej do mieszkania. Przepuściłem chłopaka w drzwiach, po czym je zamknąłem i ruszyłem za nimi.

— Więc? Co to za sprawa? — Niko nie wyglądał, jakby zależało mu na dowiedzeniu się, o co chodzi.

— Mam problem, brakuje mi pracowników. Wiesz, jak to jest w okresie świątecznym... To jak? Pomożesz?

— Ale oczywiście nie za darmo, czyż nie? — gówniak uśmiechnął się chytrze.

— Niech ci będzie... Dostaniesz wypłatę...

— Jej! Słyszałeś Al, dostanę pieniądze! — zwrócił się do mnie, po czym mnie przytulił od boku.

— Tylko nie strać ich na głupoty... — poklepałem go po ramieniu.

— Mam już plan!

— Mam się bać...?

— Może powinieneś — wtrącił się jego kuzyn — ten dzieciak jest nie obliczalny, panie bezimienny — zaśmiał się.

— Sorki, jestem Algier Spyair, miło mi — wyciągnąłem ręke.

— Masz nazwisko jak ten zespół! Ale jaja! — powiedział, po czym złapał moją rękę, pociągnął ją i mnie przytulił, co było nieco niezręczne.

Gdy wypuścił mnie ze swych objęć, zauważyłem, że gówniak zrobił już obrażoną minę, natomiast w oku Aloisy'ego pojawił się dziwny błysk.

Co jest nie tak z tą sytuacją...?

— A właśnie, Al! — popatrzył na mnie blondyn z gwiazdeczkami w oczach — Chcesz u mnie pracować?

— Ten... no... - zaśmiałem się nerwowo, po czym schyliłem się nad stołem i szepnąłem mu do ucha — tak trochę, ja mam już pracę.

— Ouu, rozumiem, no szkoda... W razie czego to dzwoń śmiało! — mówiąc to, podał mi swoją wizytówkę, gdzie był zapisany jego numer.

Pożegnał się z nami i wyszedł, jak gdyby nigdy nic, zostawiając mnie ze wkurzonym komarem. Coś czuję, że będzie mi przez cały dzień bzyczał nad uchem.

— Czemu go przytuliłeś?! — krzyknął oburzony kurdupel.

— Po pierwsze, nie ja jego, tylko on mnie, a ponadto, czemu tak krzyczysz?

— Pocałuj mnie!

— Muszę wracać do nauki, tobie też bym to radził — nie rozumiem jego zachowania.

— Nie olewaj mnie... — powiedział smutnym głosem. Co ja z nim mam... Uklęknąłem przed nim na jednym kolanie, po czym go przytuliłem.

— O co chodzi, hmm? Chyba nie jesteś zazdrosny, o to, że mnie przytulił — uśmiechnąłem się.

— Jesteś tylko mój, wiesz?

— Tylko twój — na moje słowa, wtulił się bardziej i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi.

— Al... powiedz, że mnie kochasz...

— C-co? — zaskoczył mnie tym. Ja nie potrafię tego powiedzieć... Te dwa słowa... One są za trudne...

— Proszę, powiedz to — poczułem jego łzy na moim ramieniu.

— Ja... nie potrafię tego powiedzieć... — przyznałem — ale na prawdę, coś do ciebie czuję...

— Ale nie kochasz mnie, prawda...? — ledwo co mogłem zrozumieć, przez jego niewyraźny głos.

— Niko, ja...

— Powiedz, że mnie nie kochasz! Nie baw się mną! To boli, wiesz?!

Dłużej nie wytrzymałem...  


  ¸„.-•~¹°"ˆ˜¨ ¨˜ˆ"°¹~•-.„¸ 


A teraz niczym Polsat film, przerywam opowiadanie by przekazać wam, drodzy czytelnicy ważną informacje!

Otóż ,,Bezwzględna siła" zdobyła dzisiaj rano 10k wyświetleń!

Dziękuje wam bardzo kochani!

I widzimy się w następnym rozdziale :)

A właśnie, skończyć tą opowieść w tym maratonie, czy może chcecie, by była ona dodawana dłużej?

Decyzja należy do was ^^

Do później!

Bezwzględna siła |Yασι| [✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz