Prolog - ...and one more time.

1.2K 112 65
                                    

Zarzucam płaszcz na ramiona i wsiadamy do windy, nie muszę długo czekać, aż obróci się do mnie. Opieram się o ścianę, gdy się do mnie zbliża, nie całuje mnie od razu, tylko stoi przy mnie, patrząc z góry prosto w moje niebieskie oczy. Napawa się tym momentem nieodpowiedzenia, oczekiwania i gęstniejącego podniecenia wypełniającego powietrze między nami.

– Wątpliwości? – pytam, unosząc kącik ust do góry.

– Nie, próbuję zapamiętać szczegóły Twojej twarzy na pięć sekund przed pocałunkiem.

– Jeden, dwa...

Nie daje mi doliczyć do pięciu, tylko łączy nasze usta z ogromną gwałtownością. Rozchylam wargi, zapraszając go do tego pełnego pożądania tańca, który trwa tylko dwa piętra. Winda zatrzymuje się, a my odsuwamy się od siebie, gdy wsiada grupka roześmianych kobiet. Uśmiechają się do Benedicta i chichoczą jak idiotki.

Chyba lepiej niż ja zdają sobie sprawę z tego, kim jest. Ben spogląda na mnie i przewraca oczami, wybitnie zdegustowany zachowaniem kobiet, a w końcu jedna z nich zagaduje go zdjęcie.

Nigdy nie słyszałam, by ktoś zawarł w jednym, krótkim nie  taką dozę stanowczości. Chwyta moja dłoń i pięć sekund później siedzimy już w taksówce.

– Więc masz fanki – stwierdzam z uśmiechem. – Domyślam się, że kochają Cię za coś więcej niż miernego "Hamleta"?

– Tak. Kochają mnie za to, jak wyglądam w fioletowej koszuli i przede wszystkim za to, że mnie nie znają. Uwielbiają tylko swoje fantazje.

– Wyglądasz jak całkiem przyjemna fantazja. Z gatunku tych, w których traci się majtki już w taksówce – mówię i uśmiechamy się do siebie, a taksówkarz mierzy nas szybkim spojrzeniem w lusterku, jednak zachowujemy przyzwoity dystans. – W przeciwieństwie do Twojego kolegi.

– Och, nie uwierzyłabyś, ile on ma fanek.

– Ależ wierze. Tylko on jest z zupełnie innej bajki.

– Jakiej bajki?

– Takiej, w której rano zrobi Ci kawę i śniadanie, a nie weźmie pod prysznicem. – Ben wybucha śmiechem, a ja patrzę mu prosto w oczy.

– A Ty, które bajki lubisz?

– Można powiedzieć, że każde, jeśli są napisane z dbałością o szczegóły. Choć jako księżniczka w wieży zawsze marzyłam o klasycznym złoczyńcy. Książęta są bardziej w typie mojej siostry. 

– Czyli jednak tylko udajesz?

– Co udaje? – pytam, wyglądają za okno na zimną sobotnią noc i setki mijanych przez nas świateł, gdy jedziemy w stronę Canary Warf.

– Znasz mój serial.

– Mówiłam Ci już, nie oglądam telewizji.

– Musiałaś widzieć, chociaż reklamę w metrze.

– Ostatni raz w metrze byłam... – Próbuję sobie przypomnieć, czy minął rok, czy dwa lata, ale kładzie dłoń na moim karku i znów łączy nasze usta.

Zaciskam dłoń na jego udzie, czując jego coraz mocniejsze pocałunki.

Czuję się, jakby ktoś nagle rozpalił ogień w mojej duszy i wiem, że będą z tego kłopoty.

Wiem, że ten jeden jego pewny uśmiech zwiastował całe morze problemów.

Które przyjdą jutro. Dopiero jutro. 

Dziś zamiast tego przygryzam płatek jego ucha, zostawiając ślad szminki na kołnierzyku koszuli.

Samochód zatrzymuje się pod jednym z drapaczy chmur i w milczeniu przechodzimy przez hol, jedynie nasze dłonie muskają się przy każdym kroku, dając potwierdzenie tego, że jesteśmy razem.

you can't always get what you want • B.COpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz