Wysiadamy na lotnisku w Gdańsku około południa, nie wiem właściwie czemu, wybrałyśmy tak wczesny lot, ale chyba Pola chciała jak najszybciej, spotkać swoje koleżanki. Kaśka i Malwina mają czekać na nas w hotelu, a nasza piątka łapie dwie taksówki, choć przez chwilę wisi nad nami ryzyko, że nawet tak nie zapakujemy się ze wszystkimi naszymi walizkami.
Spędziłam długie godziny, przeglądając strony rezerwacyjne hoteli, aż w końcu znalazłam ten, który był najmniej oczywisty i stał gdzieś pośrodku między eleganckimi hotelami, do których przywykłam ja i Sophie, a budżetowymi wersjami. Zatoka Sztuki miała też jeden niezaprzeczalny plus, była na samej plaży, a obsługa niezwykle ucieszyła się na fakt, że zajmiemy dwa największe apartamenty.
Zazzie i młodsza siostra Hiddlestona od razu złapały wspólny język, obie zdawały się emanować takim niezachwianym pozytywnym myśleniem.
Malwina i Kaśka czekają na nas w kawiarni na dole naszego hotelu, rozsiadły się w dwóch wielkich, szarych fotelach i sączyły kawę.
Obie pamiętam z wizyt z Polą w Polsce, obie pochodzą z okolic naszej matki, czyli z zadupia gdzieś w województwie łódzkim. Malwina jest grubszą dziewczyną o dłuższych rudych włosach i zawsze idealnie dobranych ubraniach, a Kaśka... Kaśka wygląda jak kolorowanka. Jej całe blade nóżki i ręce są pokryte kolorowymi tatuażami, ma kolczyk w brwi i krzykliwie różowe włosy. Wszystkie moje tatuaże wyszły właśnie spod jej rąk i wciąż nie jestem w stanie uwierzyć, że w poniedziałek dam się jej skrzywdzić po raz kolejny.
Malwina podrywa się jako pierwsza i rzuca Poli na szyję, a ja w tym czasie przedstawiam Kaśkę reszcie naszej wycieczki. Po chwili pojawia się ktoś z obsługi, kto prowadzi nas do naszych pokoi. My z moją siostrą i dziewczynami z Polski zajmujemy większy, a pozostała trójka ten obok nas. Ja i Zazz myśląc tak samo, od razu przechodzimy przez nasze pokoje i spotykamy się na wspólnym tarasie z widokiem na morze. Jest idealna pogoda, dwadzieścia pięć stopni i lekki wiatr, uśmiechamy się do siebie z moją przyjaciółką, a Pola zarządza wymarsz za godzinę.
Rozpakowuję się błyskawicznie i wskakuję pod szybki prysznic, gdy moja siostra próbuje nadgonić ostatni rok ze swoimi koleżankami.
Benedict >Poproszę o zdjęcie plaży.
>Poproś Soph o zdjęcie plaży.
Benedict >A Ciebie mam poprosić o jakie zdjęcie?
Odsłaniam okno, które sięga od samej podłogi do sufitu i robię sobie zdjęcie w samym ręczniku na tle plaży, wysyłam mu je i zaczynam się ubierać.
Kolejną godzinę dziewczyny wydeptują stały szlak przez taras z pokoju do pokoju, wymieniając się suszarkami, prostownicami i kosmetykami. Sama męczę się z lokówką, ubieram się w szare cygaretki i luźną białą bluzkę na ramiączka, a Pola obok mnie marudzi nad wyborem letniej sukienki.
W końcu udaje nam się wyjść z hotelu i ruszamy na podbój Trójmiasta, zaczynamy od restauracji Gdańska, by zagraniczna część naszej wycieczki mogła spróbować smaków polskiej kuchni.
– OK. Co tu dają bez mięsa? – pyta Zazzie.
– Weź pierogi z soczewicą, jak jesteś weganką – mówi jej Kaśka i wskazuje pozycje w menu. – Jeśli jesz nabiał to ruskie.
– A Ty co bierzesz Addie? – zagaduje mnie Pola. – Nadal bawisz się w weganizm, czy skusisz się na kaczuszkę?
– Spieprzaj. Biorę pstrąga – mówię i zdaję sobie sprawę, że takie przytyki czekają mnie cały weekend.
– Ja chyba też zostanę przy soczewicy – wtrąca Sophie.
– Też jesteś weganką jak Ben? – pytam, a ona przytakuje.
CZYTASZ
you can't always get what you want • B.C
Fiksi PenggemarGłównymi składnikami codzienności Adrianny są: jazzowe covery, słodkie wypieki, zacisze jej poddasza, zapach starych książek, londyńskie korki i śmiech jej siostry. I pewnie dla większości ludzi ta dziwna mieszanka byłaby idealnym przepisem na życi...