Mierzę jeszcze raz sukienkę i przeglądam się w lustrze, jestem zadowolona z tego, jak się układa i zdecydowanie nabrałam ochoty, by iść wieczorem na to przyjęcie. Puszczam bardzo głośno ścieżkę dźwiękową z Hamiltona i zaczynam kręcić włosy, rozkoszując się tym, że jestem w domu sama. Pola zdecydowała, że siostra Toma zajmie się Alice, a oni będą mogli iść spokojnie na imprezę.
Gdzieś w mojej duszy głos Lina-Manuela Mirandy koił moje podekscytowanie, pierwszy raz w moim życiu cieszyłam się, że idę z ojcem na tego typu przyjęcie. A działo się to, tylko przez wspomnienie jednego niewinnego tańca, na ostatnim przyjęciu, zanim to wszystko zaczęło się na dobre.
Maluję usta czerwoną szminką w odcieniu idealnie pasującym do sukienki i piję ostatni łyk whisky.
Komu w drogę temu szpilki – mruczę sama do siebie, jeszcze raz oceniając, jak wyglądam w lustrze w salonie.
Zakochałam się w tej sukience od pierwszej chwili, właśnie w długich do ziemi, zwiewnych kreacjach czułam się najlepiej, a plisowany materiał, głęboki dekolt i cienkie ramiączka dodawały jej tylko charakteru.
Kilkanaście minut później owijam się szalem i wsiadam do samochodu ojca, który wita mnie uśmiechem.
– Mam coś dla Ciebie – mówi od razu, jeszcze zanim zdążę powiedzieć mu choćby dzień dobry. Wręcza mi małe drewniane pudełko, w którym znajduję kolczyki z brylantami, pół karata w prostej oprawie z białego złota.
– Urodziny mam dopiero jesienią.
– Wiem, kiedy masz urodziny. Słyszałem, że jeździłaś konno.
– Och, więc to nagroda za pokonanie własnych słabości.
– Pamiątka – mówi i bierze ode mnie moje stare kolczyki z granatami, gdy walczę z zapięciem tych nowych.
– Dziękuję tato. To dużo dla mnie znaczy.
– To, że ktoś przemówił Ci do rozumu czy to, kto to zrobił? – pyta, a ja uśmiecham się szeroko.
– Jestem pewna, że Cynthia nie powiedziała Ci żadnych szczegółów mojej wizyty w domu. Na pewno milczała jak grób – sarkam, a on wybucha śmiechem.
– Nie pytałem o szczegóły, porozmawiamy, jak będzie o czym. Dziś skup się na tym, by się dobrze bawić.
– O niczym innym nie marzę.
Dojeżdżamy do oświetlonej posiadłości w okolicach Longcross, nie rozumiem czemu mimo znajomości brytyjskiej pogody, główna część przyjęcia odbywa się w ogrodzie, ale wiem, że zdecydowanie będę potrzebować więcej alkoholu.
Jesteśmy już dość późno po oficjalnej godzinie rozpoczęcia przyjęcia, dlatego atmosfera jest już dużo luźniejsza, a na oświetlonym parkiecie, są już pierwsze pary. Kolejna godzina mija mi na witaniu się ze wszystkimi osobami, które w jakiś sposób zna mój ojciec, rozpaczliwie w tych dwóch setkach gości próbuję wypatrzeć swoją siostrę, ale w końcu się poddaję. Wlewam w siebie kolejne kieliszki szampana, aż to Pola znajduje mnie. Widzę, że też już swoje wypiła, bo wita się z moim ojcem znacznie wylewniej niż zazwyczaj, łapie moją rękę i ciągnie mnie do ich stolika, cały czas mówiąc o ludziach, których poznała. Witam się z Tomem, który rozmawia o czymś ze znajomą ze szkoły i w końcu udaje mi się usiąść.
– Rany, Ada wyglądasz fenomenalnie, ale cycki w tej sukience chyba przykleiłaś taśmą klejącą – mówi moja siostra i wręcza mi kolejny pełny kieliszek.
– Też wyglądasz cudownie – mówię, mierze wzrokiem jeszcze raz jej kreację składająca się z czarnego gorsetu i jasnej, kwiecistej spódnicy za kolano. Wyglądała jakby właśnie zeszła z czerwonego dywanu, a nie prowadziła ze mną na co dzień cukiernię.
CZYTASZ
you can't always get what you want • B.C
FanfictionGłównymi składnikami codzienności Adrianny są: jazzowe covery, słodkie wypieki, zacisze jej poddasza, zapach starych książek, londyńskie korki i śmiech jej siostry. I pewnie dla większości ludzi ta dziwna mieszanka byłaby idealnym przepisem na życi...