Nadszedł już ten czas. Czwarta walka. Po tej odbędą się jeszcze dwadzieścia. A następnie? Następnie jeszcze wiele. W końcu mogła przeżyć tylko jedna osoba. Z czterdziestu ośmiu uczestników tego przedsięwzięcia zostało ich już tylko czterdziestu pięciu. Jednakże już za chwilę, ta liczba miała się zredukować o jeszcze jedną mniej, ponieważ Jason The ToyMaker oraz przybysz z przyszłości o imieniu Vec zeszli już na arenę. Konstruktor zabawek przeciwko myśliwemu. Oboje stali na przeciwko siebie, wówczas gdy przestrzeń między nimi wynosiła jakieś pięć metrów.
- Przypomnij mi, znamy się? - zapytał się go czerwonowłosy, niezbyt przejęty obecną sytuacją.
- Nie sądzę. I myślę, że to lepiej dla mnie. - odpowiedział mu chłopak, ubrany w swą futurystyczną zbroję.- Tak uważasz? Heh... To znaczy, że zapewne ty również posiadasz jakieś ciekawe sztuczki i asy w rękawie, czyż nie?
- Można tak powiedzieć. - stwierdził Vec dość oschłym tonem, pokazując przy tym, że nie chciał on zbytnio rozmawiać przed ich potyczką.
Niektóre osoby na widowni znały tą dwójkę. Oczywiście większość kojarzyła Jason'a, aczkolwiek można było tu znaleźć również tych, którzy wiedzieli to i owo o Vec'u. Na przykład Futura. Dziewczyna z samego początku, o bardzo długich, białych włosach, która była ubrana tylko w mocno za duży sweter. Siedziała sobie na jednym z siedzeń i patrzyła sobie to co się miało za chwilę wydarzyć. Gdy tak sobie tam siedziała, nagle podeszła do niej Yumi Miyuki. Nieśmiała i strachliwa Japonka, która zawarła pakt z demonem, gdy groziła jej śmierć. Oddaliła się od dwójki pozostałych ludzi, z którymi zazwyczaj podróżowała, by móc porozmawiać z białowłosą.
- Um... Futura? Czy mogłabym z tobą pomówić? Jeśli nie masz nic na przeciwko oczywiście...
- Oczywiście ziomalko! - odpowiedziała jej beztrosko dziewczyna, klepiąc przy tym siedzenie obok niej, pokazując towarzyszce by ta usiadła tam.
- No bo... B-Bo ty umiesz manipulować czasem... prawda? - zapytała się jej dość mocno nieśmiało, przy tym siadając we wskazanym miejscu.
- No tak, zapomniałaś już? Nie wiedziałam, że ty taka głupiutka. - zachichotała, nie czując jakiejś wielkiej presji w stosunku do tego wszystkiego.
- No to... Skoro tak, to wiesz może już kto... kto wygra?
- Ależ skądże! Przecież ten złol sam powiedział, że tu czas działa inaczej. Nie mogę więc patrzeć w przyszłość! Złol jeden. - zaczęła mówić dość naburmuszona - Nie wiem nawet jakich rzeczy mogę używać, a jakich nie! Mmm... Tęsknię za czekoladą...
- N-Naprawdę? Kurczę... To niefajnie... - jęknęła trochę zrezygnowana japonka.
- Będę musiała w praktyce sprawdzić co działa, a co nie. Hej, pamiętasz może z kim walczę?
- Um... Chyba z... z A-Ann. - odpowiedziała jej Miyuki niepewnie.
- Hm... Nie znam! Ale hej! Może poznam!
- Chwila... T-To ty nie wiesz, czy Vec... czy Vec sobie poradzi? Nie martwisz się?
- A czemu mam się martwić? Pan panicz zawsze potrafił sobie wykombinować jakiś sposób, żeby przeżyć. Myślisz, że czemu wybrałam właśnie jego jako partnera ziomalko?
W tym samym czasie w miejscu, gdzie znajdował się organizator tego wszystkiego panowała dość niezręczna atmosfera. Przynajmniej wśród pozostałej dwójki. Zalgo i Marii. Presja jaką ta dwójka czuła, była bardzo duża. Możliwe, że nigdy wcześniej jeszcze takiej nie czuli. Każdy z nich jednak czuł ją na inny sposób. Żniwiarka była zaniepokojona przez to wszystko. Szkoda jej było swych przyjaciół, którzy tutaj umrą, jednakże nie mogła przecież tego pokazać. Nie mogła pokazywać przy kimś takim jak Hgual, że obchodzi ją los jakichś śmiertelników. Nie mogła przecież zniszczyć obrazu wszystkich pozostałych żniwiarzy. Co natomiast czuł władca piekieł? On czuł wściekłość. Cały czas czuł się poniżany i znieważany. Przecież był on władcą piekieł! Był najdumniejszą istotą jaka istniała! A tutaj musiał się płaszczyć przed takim szaleńcem, żeby mu się nie narazić przypadkiem. Dla niego to było prawdopodobnie nawet gorsze, niż bycie uwięzionym w tamtym szklanym pałacu. Tam przynajmniej miał swoją służbę i strażników, którym mógł wydawać dowolne rozkazy i byli oni na każde jego skinienie. Jednakże mimo tego iż oboje mieli podobny problem, gdyż obracał się on wokół nieznajomego... nie mogli oni ze sobą współpracować. Zalgo nie znosił żniwiarzy, gdyż uważał, że nic takiego nie robią, a uważają się za nie wiadomo kogo, a Maria po prostu nie potrafiła zaufać demonowi. A już zwłaszcza takiemu demonowi jak on. Poza tym... Co oni niby mogliby zdziałać przeciwko komuś takiemu jak ten koleś.
CZYTASZ
The Creepy Tournament
FanfictionJest ich czterdziestu ośmiu. Każdy z nich został porwany, nawet o tym nie wiedząc, przez jednego psychopatę. Jaki jednak był w tym powód? Celem jest zabawa. Zabawa, dla tych, którzy nie muszą brać w tym udziału. Każdy z nich jest zmuszony do walki z...