Czas

68 12 4
                                    

  Siedziała teraz nad ławką. Można powiedzieć, że siedziała na powietrzu. Lewitowała. Jej włosy były bardzo długie, a ich kolor był biały. Jej stopy były bose, a postura jej ciała była dość drobna. Miała ciało piętnastolatki, mimo iż była już starsza. Pseudonimem tej dziewczyny było Futura. Jakie jednak było jej imię? Wśród osób znajdujących się na tej arenie, znały je może z trzy osoby. Vec, Hgual oraz Maria. Vec, gdyż był on jej partnerem i w sumie to dzięki niej przeniósł się do tych czasów. A pozostała dwójka? Po prostu to wiedziała. Hgual był bytem wyższym, wiedział praktycznie wszystko, a żniwiarka? Posiadała te informacje. W końcu była żniwiarzem. 

  - Em... Hej, teraz już twoja kolej - przypomniał jej przybysz z przyszłości, przyzwyczajony już do jej nieogarniania.

  - Hm? Naprawdę? - zdziwiła się, po czym spojrzała na dół areny, gdzie dostrzegła stojącą tam już Nurse Ann, która teraz na nią czekała - O kurde! Zapomniałam! - zawołała beztrosko, a następnie wyleciała odrobinę w górę, a następnie zaczęła powoli schodzić w dół, wchodząc w pozycję leżącą - Hajo!

  - Nie masz zamiaru brać tego na poważnie, prawda? - zapytała się jej pielęgniarka czując zażenowanie z powodu jej zachowania.

  - Ale co ja takiego robię? - zachichotała w odpowiedzi, powoli obracając się w powietrzu i lądując w pozycji, gdzie miała nogi lekko zgięte ku górze, a jej ręce zwisały teraz bezwładnie w dół.

  - Eeech... Nieważne - westchnęła kobieta, nie chcąc marnować cierpliwości na tą rozmowę.
  - Czyli nie chcesz się bawić? 

  - Powiedziałam, nieważne

  - Aleś ty niezabawna - bąknęła białowłosa, wówczas gdy jej twarz dała znać, że jest teraz lekko naburmuszona.

  W tym czasie Hgual, trochę znudzony już siedział na swym tronie i zastanawiał się kiedy by mógł ogłosić rozpoczęcie tego pojedynku. Nawet ziewnął sobie, przez ten brak jakiejś naprawdę ciekawej rozrywki. Na przykład śmierć jakiegoś dziecka, lub coś. To właśnie sprawiało mu radość. Szaleństwo i cierpienie innych osób. Po prostu podobała mu się destrukcja. Zniszczenie. Anihilacja. Czystki. 

  - Właściwie to... - zaczął mówić Zalgo, lecz przerwał na chwilę by spojrzeć krzywo na Marię. Nie ukrywał, że nie jest fanem jej obecności tutaj - jak to właściwie działa z tobą, a tym... drugim? Tym, którego chcesz tutaj zwabić.

  - Jak? Nie mówiłem ci jeszcze? - zdziwił się byt, wówczas gdy na jego twarzy na powrót pojawił się ten obrzydliwy uśmiech - Otóż powiedzmy, że kiedyś było nas więcej niż dwóch. Zaszło jednak parę nieporozumień i każdy z nich pouciekał. Powiedzmy, że nasz stwórca dał nam prawo do robienia tego co chcemy, póki będziemy spełniać swe zadanie. 

  - Jest was więcej? - przeraziła się białowłosa.

  - Ktoś was stworzył? - dość mocno zdziwił się arcydemon, nie mogąc uwierzyć, że istnieje ktoś potężniejszy niż osoby tego pokroju. 

  - Było nas na początku... Chyba pięciu. Ten co tworzy, ten co niszczy, ten co myśli i ta co jest dla ozdoby. Przynajmniej według mnie. A piątego to nawet nie pamiętam już. - odpowiedział dość tajemniczo, starając się w ten sposób dla zabawy dodać suspensu jego wypowiedzi - A co do twojego Zalguś... To nie wspominałem ci już kiedyś o oryginalnym kreatorze?

  - Fakt. - syknął przez zęby, odwracając przy tym wzrok od swego rozmówcy, niezadowolony do końca z odpowiedzi. W końcu wciąż nie miał pojęcia czym jest oryginalny kreator.

  - Chwila. Każdy z was pełnił jakąś inną rolę? 

  - Yep! Moce mieliśmy podobne, lecz rolę każdy miał inną. Każdy też miał własny gust co do korzystania z tego wszystkiego. No ale jak już mówiłem, zaszło parę małych konflikcików i skończyło się jak skończyło! Właśnie wabimy tu jednego z nich! Chociaż kto wie? Może przyjdzie też i reszta?

The Creepy TournamentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz