- Ej! Może byś chociaż próbował udawać, że się tym interesujesz? Jeszcze cztery walki i będzie twoja kolej - stwierdziła poirytowana Laughing Jill, nie powoli czując zażenowanie, poprzez brak jakiegokolwiek zainteresowania całą tą sytuacją, ze strony Puppeteera.
- A ty walczysz następna, więc w końcu skończysz mi tu marudzić - odpowiedział jej westchnięciem, tylko zasłaniając swą twarz swoją czapką.
- Czy ty sugerujesz, że przegram swoją walkę? - zapytała się go, niezbyt zadowolona z jego słów.- Yep. A teraz daj mi spokój, to się może zdążę zdrzemnąć - stwierdził, po czym po prostu ziewnął i przewrócił się na bok.
- Ugh... Skończysz jak L.J jak będziesz tak nieostrożny - szepnęła sama do siebie, krzyżując ręce i naburmuszona, patrząc się na to co się działo na dole.
W tym samym czasie, właśnie tam stały już dwie kolejne osoby. Brązowowłosa i zielonooka Natalie o pseudonimie Clockwork oraz Brian, młody mężczyzna w czarnej kominiarce, znany również jako Hoodie. Żadne z nich nie chciało tutaj umierać. Jednakże, on miał dodatkową motywację, gdyż chciał za wszelką cenę pomścić i Masky'ego i Rouge. Wystarczyłoby, że dotarłby do trzeciej rundy i tam będzie mógł załatwić tego, który zabił jego partnera. Do tego jednak musiał wcześniej wygrać jeszcze dwa razy. W pewnym momencie spojrzał na część widowni, w którym została reszta proxy. Toby oraz Kate.
"Niestety nie pamiętam z kim walczy Kate. Zostaje więc nadzieja, że nie był to nikt zbyt potężny... Na szczęście wiem, że Toby walczy z Eyless Jack'iem. Raczej nie powinien mieć z tym zbyt dużych problemów. W końcu co może zrobić ślepiec." stwierdził w myślach mężczyzna w kominiarce, po czym wrócił szybko wzrokiem na swoją przeciwniczkę.
- No to co? Mamy się zabijać, ta? - zapytała się Clockwork, jakby niezbyt przejęta przez tą sytuację.
- To nic osobistego. Każdy po prostu chce przeżyć - odpowiedział jej Brian, sięgając już po swój pistolet.
- Eeech... To może być ciężkie - westchnęła, widząc już co on zaczął robić.
- Walka numer...! Chwila, który to był numer Zalgusiu? - zapytał się arcydemona Hgual, który w sumie to nie wiadomo czy naprawdę zapomniał numeru, czy po prostu chciał sobie z niego zażartować.
- Ugh... Ósma - warknął władca piekieł, już ledwo wytrzymując tą wściekłość, która w nim się budowała odkąd tylko ten byt go nawiedził.
- Walkę numer osiem uważam za rozpoczętą! - zawołał uśmiechnięty, ogłaszając przy tym początek następnego pojedynku.
Hoodie szybko wyjął swój pistolet i wycelował w swą przeciwniczkę. Ona jednak już zaczęła biec w jego stronę, z dwoma nożami w dłoniach. Mężczyzna szybko wystrzelił pocisk, aczkolwiek nie trafił on w cel, tylko tuż obok. Można powiedzieć, że nabój nawet zahaczył o jej włosy tak przelatując. Brian przeklął szybko w myślach tą sytuację, po czym odskoczył szybko w bok i samemu złapał drugą ręką za swój nóż, a następnie błyskawicznie błyskawicznie odbił część jej ataku. Niestety tylko część, gdyż miała ona oczywiście dwie bronie. Dlatego właśnie, próbując uniknąć drugiego ostrza, został on draśnięty w ramię. Dziewczyna wykorzystując to, że choć jeden jej cios trafił celu, szybko kopnęła go z kolana w kroczę, by kupić sobie trochę więcej czasu.
- ARGH! - krzyknął z bólu, ledwo powstrzymując się od padnięcia na kolana przez ten ból, jaki odczuł.
Szatynka wykorzystując moment ponownie zamachnęła się swoim nożem, tym razem planując wbić mu go w jego czaszkę, lecz Hoodie w ostatniej chwili odepchnął ją od siebie, wciąż nie mogąc się do końca pozbierać po wcześniejszym ciosie. Starał się, lecz nie wychodziło mu to zbytnio.
"To był cios poniżej pasa ty..." zaczął myśleć, lecz nie dokończył. Musiał ponownie zablokować jej atak nożami. Była zaskakująco szybka, nawet dla niego. Uniemożliwiało mu to trochę użycie pistoletu, który w sumie był bronią, którą podczas tego turnieju załatwiało się większość spraw. W pewnym momencie takiego bronienia się przed jej atakami, w końcu dostrzegł jakąś lukę w jej gardzie. Można powiedzieć, że poruszała się ona dość schematycznie, więc doświadczonej osobie nie trudno było to dostrzec po chwili walki. Blokując więc jej cios nożem i odsuwając na bok jej rękę, obrócił się szybko i kopnął ją kolanem w żołądek. Owszem, zapewne nie było to tak bolesne jak to co on otrzymał, lecz mimo wszystko, stwierdził, że teraz są kwita.
- Au! - syknęła, mimowolnie łapiąc się dłonią za brzuch.
To właśnie to odsłonięcie wykorzystał mężczyzna, szybko wykręcając jej nadgarstek za plecy, w tym samym czasie stając za nią, a drugą ręką przykładając jej lufę pistoletu do tyłu jej głowy. Nie chciało mu się z tym patyczkować. Chciał to mieć już po prostu z głowy.- Jakieś ostatnie słowa? - zapytał się jej dość oschle, już samemu nie chcąc tu być dłużej niż było to konieczne.
- Powiedziałabym do zobaczenia w piekle, ale... Pozdrów ode mnie Toby'ego. Bo się pewnie poryczy, że się z nim nie pożegnałam. - zażartowała sobie na koniec, właściwie to pogodzona z tym co się miało za chwilę stać.
- Zrozumiałem. - rzekł, po czym pociągnął za spust, tym samym zabijając swą przeciwniczkę i wygrywając tą rundę.
- Wygrywa Hoodie! - rozległ się nagle przeszywający głos Hguala - I tym sposobem, zapraszamy dwie kolejne osoby na dół! Laughing Jill oraz Olivia! To może być nawet zabawne do oglądania! HAHA!!
W tym samym czasie Toby siedział tak na tej widowni, bardzo mocno zmieszany. Z jednej strony jemu przyjacielowi udało się przeżyć, co powodowało u niego ulgę. Z drugiej jednak, Clockwork była dziewczyną, co do której czuł zauroczenie. Był więc rozdarty. Nie wiedział, jak powinien się teraz zachować. Cieszyć się, czy smucić? Czuł teraz jedyny ból, jaki był w stanie czuć. Ból psychiczny. W środku samego siebie. Nie znosił tego uczucia.
- Nie martw się Toby. To było tylko zauroczenie. Znajdzie się inna. - spróbowała pocieszyć go Kate, przybliżając się do niego i nawet obejmując go ramieniem, by było mu raźniej.
- Wiem... Mimo wszystko jednak... Po prostu... Czuję teraz jednocześnie szczęście i smutek. Nie wiem, co powinienem teraz robić. - westchnął dość poważnym tonem, co było nawet zaskakujące z jego strony.
CZYTASZ
The Creepy Tournament
Hayran KurguJest ich czterdziestu ośmiu. Każdy z nich został porwany, nawet o tym nie wiedząc, przez jednego psychopatę. Jaki jednak był w tym powód? Celem jest zabawa. Zabawa, dla tych, którzy nie muszą brać w tym udziału. Każdy z nich jest zmuszony do walki z...