Zabójcy

68 11 7
                                    

  Na dole stały już dwie kolejne osoby. Dwójka zawodników, których kolej nadeszła, by zabić drugiego z nich. Jako jednak, iż byli oni wrogami, nie czuli oni zbyt wielkiego żalu z tego powodu. Jeff The Killer oraz Jane The Killer. Psychopata oraz jego ofiara. To przeznaczenie chciało, by stanęli przeciwko sobie, już w pierwszej rundzie. Już za chwilę więc ich wieloletni już konflikt, miał się rozwiązać. Tak po prostu. Nadeszła okazja, by jedno mogło wreszcie zabić drugie. 

  - Och Jane, nawet nie wiesz jak rzygać mi się chce na twój widok - przywitał się z nią chłopak, drapiąc się lekko z tyłu głowy, pokazując przy tym, że nie czuje on jakiegoś podenerwowania.

  - Nie masz pojęcia, jak bardzo mam ochotę już odciąć ci ten dwulicowy język - warknęła w odpowiedzi, wyciągając przy tym swój nóż.

  W tym samym czasie na widowni blondynka Judge Angels oraz jej partner Bloody Painter, zastanawiali się nad pewną rzeczą. Kto ma większe szanse na wygranie tego starcia? Oboje znali tą dwójkę i jej historię, przez co znali mniej więcej ich motywację. 

  - W sumie to ciężko powiedzieć - stwierdził w pewnym momencie Helen Otis - Oboje mają pewną rzecz, która sprawia, że przewyższają przeciwnika. Z czego ten drugi jej nie ma

  - O czym teraz mówisz? - zapytała się go Dina.

  - Jane ma zdecydowanie większą motywację, by zabić Jeff'a. Zabił on jej rodzinę, zniszczył jej życie, a ją samą oszpecił, sprawiając, że do końca życia musi kryć swą twarz pod maską. On natomiast się nie stresuje. Nie boi się śmierci i po prostu chce się dobrze bawić, podczas zabijania. Jeśli podczas tego sam umrze, to dla niego i tak będzie to tego warte

  - Eeech... Taka natura psychopatów - westchnęła nastolatka, zdając sobie sprawę z tego, że jej chłopak faktycznie ma rację - Znając Jeff'a, to jeśli by wygrał, wskrzesił by on Jane, by móc ją zabić ponownie

  Można powiedzieć, że większość widowni w tym czasie, również miała podobne przemyślenia. Mało osób tu obecnych, nie znało tej dwójki. Panowała więc tutaj teraz dość spora chmara myślenia, która zwróciła na siebie uwagę pewnej osoby.

  - Serio tak się wszyscy podniecają ich walką? - zdziwił się Hgual, który był w stanie podglądać myśli tu obecnych - Po prostu jedna chce zabić drugiego, a drugi chce się z nią pobawić. Co w tym takiego fascynującego? Większość relacji na tym świecie tak wygląda

  - Naprawdę tak uważasz? - spytała się go Maria, trochę zdezorientowana przez jego tok myślenia.

  - Yep! Nie powiesz mi chyba, że nie istnieje osoba, której byś nie chciała zabić? Bo ja to na przykład chciałbym móc zabić wszystkich - zachichotał, zaczynając się dość boleśnie drapać po szyi lewą dłonią - Niech trzynasta walka się rozpocznie! - po tych słowach zamilkł, a jego uśmiech niespodziewanie nagle zniknął, co mocno zdziwiło jego towarzyszy.

  - Coś się stało? - zapytała się go żniwiarka, nie rozumiejąc, co się właśnie dzieje. Przecież właśnie rozpoczęła się walka, więc raczej powinien on się szczerzyć jeszcze bardziej niż zwykle.

  - Tak właśnie zdałem sobie z czegoś sprawę

  - Z czego? - spytał się Zalgo, którego to w sumie niezbyt to interesowało.

  - Nie jestem w stanie czytać w myślach dwóch obecnych tu osób - po tych słowach ponownie na jego twarzy pojawił się ten uśmiech. Złowieszczy, obrzydzający, przerażający uśmiech - Robi się coraz ciekawiej! HAHAHAHA!! - tu ponownie zarechotał, tym samym kompletnie dezorientując walczących. 

The Creepy TournamentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz