Na dół zeszły już kolejne dwie osoby. Fun oraz Dante. Na twarzach obu z nich dało się wyczytać tylko jedno. Spokój. Żadne z nich specjalnie nie przejmowało się tym starciem. To miało być już trzecie starcie drugiego etapu. I o ile pierwsze było bardzo widowiskowe, tak drugie pozostawiło we wszystkich dość spory niesmak. W końcu ta która przegrała, nie miała żadnych szans od samego początku. W tym przypadku było jednak zupełnie inaczej. Oboje walczących nie pokazało jeszcze pełni swych umiejętności, dlatego ci, którzy nie przejmowali się zbytnio swymi walkami, mogli nawet liczyć na niemałe widowisko.
- Fun, ta? Słyszałem nieco o tobie - odezwał się pracownik agencji ARSU, wówczas gdy mieli jeszcze chwilę przed rozpoczęciem - Roch Andersson. Półdemon francuskiego pochodzenia. Kradniesz ludziom emocje, tym samym powodując u nich brak chęci do dalszego życia
- Zatem na mnie ARSU również ma papiery. Dobrze wiedzieć na przyszłość - rzekł hybryda dość poważnym tonem, jakby aktualnie zupełnie niczego nie czuł.
- Uwierz mi, wiedzą o was wszystkich - powiadomił go młody mężczyzna, przekręcając lekko głową, by się rozciągnąć w ten sposób.
- Proszę państwa! - zawołał jak zwykle Hgual - Trzecią walkę uważam za rozpoczętą! - po tym ogłoszeniu, usiadł on z powrotem na swym tronie i zaczął z szerokim uśmiechem na twarzy obserwować co zaraz miało się wydarzyć.
"Kurde Fun... Słyszałam o Dante, wysłał na drugi świat już mnóstwo takich jak ci tutaj zebrani" zaczęła myśleć, trochę zmartwiona o swego przyjaciela Maria "Postaraj się dla mnie i dla Fox. Nie możesz odpaść tak szybko"
Pozostała dwójka w tym miejscu nie zdawała się zbytnio przejmować tym pojedynkiem. Zalgo wyglądał na znudzonego już całym tym wydarzeniem i bił się sam z sobą, żeby nie wybuchnąć złością, związaną z tym, że to nie on tu wszystkim zarządza. Henry natomiast zamiast patrzeć się w dół, obserwował spokojnie obecnych w tej loży. Łatwo był w stanie się domyślić co chodziło po głowie każdego z tu obecnych. Żniwiarka się martwiła, Władca piekieł ukrywał swe zdenerwowanie, a tamten byt po prostu cieszył się z dostarczanej mu rozrywki.
"W sumie to czego się spodziewałem? Cóż, będę musiał zaczekać, aż ci na dole zaczną działać w takim razie" pomyślał, odrywając w końcu wzrok z tu obecnych i przenosząc go na dół.
W tym samym czasie walka właśnie się rozpoczęła. Dante szybko złapał za jeden ze swoich pistoletów i wycelował nim w swego przeciwnika. Fun'owi udało się to w porę dostrzec, więc zmienił się on szybko w sokoła, po czym z zaskakującą prędkością wzbił się w górę, unikając przy tym wystrzelonego w jego stronę pocisku.
- Sokół wędrowny. Cóż, z tak małym i szybkim celem może być problem - skomentował to agent ARSU, łapiąc drugą ręką za nóż i zaczynając po prostu obserwować latającego teraz dookoła półdemona.
Po krótkiej chwili zanurkował on w dół i gdy był już blisko, zmienił się on w geparda. Z typowym dla takiego krzykiem, miał on zamiar teraz wgryźć się przeciwnikowi w gardło. Mężczyźnie nie sprawiło jednak zbyt dużego problemu, by się przed tym obronić. Uderzył zwierzę przedramieniem w szyję, a następnie korzystając z tego, że ten się chwilowo zatrzymał na jego ręce, szybko przyłożył mu pistolet do głowy. W tym momencie zmienił on się w jakiegoś owada, na tyle małego, że jego oponent nie byłby w stanie go trafić.
- Upierdliwy... - skomentował to Dante, strzepując go szybko z ręki, a następnie starając się go rozdeptać.
Zanim jednak stopa chłopaka dotarła do hybrydy, on ponownie dokonał przemiany. Tym razem jednak to w co się zmienił, było dość mocno większe niż cokolwiek, co do tej pory zademonstrował na turnieju. Był to gigantyczny wąż. Średnica jego ogona wynosiła pewnie z cztery metry, a jego długość zajmowała praktycznie cały obwód tej areny. Syknął on, a następnie swym pyskiem rzucił się na agenta. Mężczyzna jednak podskoczył tylko, po czym odbił się od nosa gigantycznego zwierzęcia i poszybował w górę. Fun chciał już szybko zacząć podążać za nim, by po prostu pożreć go w całości, lecz on po prostu wyjął szybko drugi z pistoletów i rozpoczął ostrzał. Kula za kulą leciały teraz w stronę półdemona. Twarde łuski jakie teraz posiadał dawały mu o tyle przewagi, że nie sprawiało mu to zbyt dużego bólu. To tak było dla niego teraz jak ukąszenie komara. Dante jednak był w stanie z łatwością to dostrzec. Gdy więc zaczął opadać, wyminął on paszczę węża i znajdując się teraz na jego głowie, wystrzelił on dwa pociski prosto w jedno z oczu potwora. Hybryda krzyknął z bólu, błyskawicznie dokonując kolejnej transformacji, dostrzegając, że jego przeciwnik miał zamiar teraz zniszczyć jego drugie oko. Oboje więc skończyli z powrotem na ziemi, patrząc na siebie nawzajem. Roch był z powrotem w formie człowieka i trzymał się on za zranione oko, nie czując się z tego powodu jakoś zbytnio zadowolonym.
CZYTASZ
The Creepy Tournament
FanfictionJest ich czterdziestu ośmiu. Każdy z nich został porwany, nawet o tym nie wiedząc, przez jednego psychopatę. Jaki jednak był w tym powód? Celem jest zabawa. Zabawa, dla tych, którzy nie muszą brać w tym udziału. Każdy z nich jest zmuszony do walki z...