Po tych wszystkich wydarzeniach, na widowni ludzie zastanawiali się, z czym były związane te wszystkie hałasy, które słyszeli zaraz po tym jak IRA opuścił to miejsce wraz z Hgualem. Dźwięki które do nich dochodziły były dość głośne i niepokojące, więc mogli spodziewać się wszystkiego.
- A ty co właściwie odwalasz? - warknął Zalgo w stronę Henry'ego, który aktualnie siedział rozłożony na tronie - Dla twojej wiadomości, w takiej sytuacji, to ja powinienem przejąć...
- Tak wiem, jesteś Zalgo, samozwańczy władca piekieł. Z podkreśleniem na samozwańczy, bo oficjalnie to nie jesteś - blondyn wtrącił się mu w zdanie, po czym na spokojnie spojrzał na arenę - No! To skoro IRA został zdyskwalifikowany, a Wyjątek przeszedł do półfinału, to poproszę teraz na dół kolejną parę! Miyu Michiko oraz Yumi Miyuki!
- Młody, nie wiem w co ty sobie pogrywasz, ale wiedz, że...
- Zalgo daj już spokój. Sam pewnie zauważyłeś, że coś jest nie tak - powiedziała do niego Maria, która przez cały czas, czuła lekkie zaniepokojenie w obecności tego śmiertelnika.
- Dziękuję pani żniwiarko - po tych słowach, chłopak spojrzał na arenę, gdzie właśnie wychodziły kolejne dwie dziewczyny, które teraz miały odbyć swój pojedynek.
Doskonale wiedział jak się to musi zakończyć, dlatego nie czuł się zbytnio źle, każąc im się zabijać, nawet pod nieobecność tego morderczego bytu, jakim był Hgual. Zdawał on sobie sprawę z umiejętności obu z nich i tym samym znał ich ograniczenia jakie ze sobą szły. Zaraz przy tym, organizator tego turnieju pojawił się w danej loży. Było widać, że jego ubranie jest lekko nadszarpane, co oznaczało, że najpewniej brał on udział w jakiejś walce. Jego uśmiech natomiast był jeszcze bardziej zniszczony, niż wcześniej, co oznaczało, że pewnie dostarczyło mu to rozrywki.
- Dzięki za poprowadzenie tego dalej - rzekł, zamieniając się miejscami z Henrym i samemu siadając na swym tronie.
- A co z... co z IRĄ? - zapytała się białowłosa, która najwidoczniej w głębi siebie miała nadzieję, że uda mu się załatwić tego gościa.
- Dostarczył mi rozrywki jakiej się nie spodziewałem otrzymać od zwykłego śmiertelnika. Niestety jednak jak wszystko, musiało się to skończyć, więc go zabiłem
- Rozumiem...
- Wiedz jednak, że masz szczęście, gdyż odprowadziłem go należnie do zaświatów, więc nie utknął w tym wymiarze. Takie wynagrodzenie w zamian za dobrą zabawę - zachichotał, patrząc przy tym na dół, jak dwie Japonki stały już na swych miejscach.
Miyuki wyglądała na mocno zaniepokojoną, a Michiko o dziwo była spięta. Obie doskonale zdawały sobie sprawę z tego, jak to się będzie musiało skończyć. W końcu jedna była uzależniona od drugiej.
- M-Miyu... - Yumi widocznie chciała coś do niej powiedzieć.
- Nie odzywaj się do mnie. Wiem co chcesz powiedzieć i nie obchodzi mnie to - odpowiedziała jej z lekkim poirytowaniem jej towarzyszka - Owszem, może i w głębi siebie cię nie znoszę, lecz spędziłyśmy ze sobą tyle czasu, że nie w sposób było się nie przywiązać jakkolwiek
- Ty... Ty jednak mnie nie nienawidzisz?
- Pff... Gdybym cię nienawidziła, to bym cię już dawno zabiła, nie bacząc na mnie samą - prychnęła, patrząc się w stronę loży organizatorów - E! Możecie już zaczynać! Jestem gotowa!
- Ale Miyu, co ty chcesz zrobić?
- To co powinnam. W końcu nie ma innego wyjścia - odrzekła z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
- No dobrze! Skoro mnie tak pośpieszacie, to niech wam będzie! Ostatnią walkę trzeciego etapu, uważam za rozpoczętą!
Gdy tylko zakończył ogłoszenie, sadystka odwróciła się i zaczęła iść w stronę krawędzi areny, przy której się zatrzymała. Gdy już była na miejscu po prostu się odwróciła i spojrzała na swą towarzyszkę, która teraz miała być jej przeciwniczką.
- Mi-Miyu, co ty próbujesz...!? - Miyuki widocznie była bardzo mocno zaniepokojona tym wszystkim.
- Już ci to powiedziałam pierdoło, to co powinnam - odpowiedziała jej, wyjmując przy tym spod swej koszuli pistolet - Przeproś ode mnie Harry'ego, że go mu ukradłam
- Miyu...
- Posłuchaj mnie teraz uważnie idiotko - powiedziała, przykładając sobie lufę tej broni do podbródka - Nie waż mi się tego przegrać. Inaczej znajdę cię i osobiście jeszcze raz zabiję - po tych słowach strzeliła sobie w głowę, a jej ciało zaczęło powoli spadać w przepaść, znajdującą się dookoła areny.
Po drodze rozpoczął się już proces regeneracji, który zawsze miał miejsce, gdy ta była ranna.
"Heh... Specjalnie zapytałam się tego gnoja jak głębokie są te rowy. Po spadnięciu na sam dół powinno już być po wszystkim. Eeech... Sorry Harry, ale chyba jednak nie będzie nam dane ze sobą skończyć. Chyba, że w następnym życiu. Papa" po tych słowach uderzyła o powierzchnię z taką siłą, że jej czaszka całkowicie się rozbiła, powodując przy tym jej śmierć.
W tym samym czasie Miyuki, patrzyła się w szoku w miejsce, w którym jeszcze przed tamta stała. Nigdy nie spodziewałaby się po niej, że ta byłaby skłonna do czegoś takiego. Już prędzej wyobrażała sobie, że zabije ją, nawet jeśli sama by miała przez to umrzeć, tylko ze względu na dumę. Tu jednak okazało się... Dziewczyna padła na kolana, a z jej oczu zaczęły powoli wypływać łzy.
- M-Miyu...
W tym samym czasie, pozostała piątka zawodników, która ustała się przy życiu, obserwowała to z widowni. Szczerze mówiąc, to żadne z nich również nie spodziewało się, że to się zakończy właśnie w ten sposób. Zdziwieni byli zwłaszcza Nemesis i Harry, którzy po prostu nie do końca rozumieli, co tutaj się własnie wydarzyło.
- Michiko... Ty... Mnie nie nienawidziłaś... - zaczęła mówić sama do siebie, wgapiając swój wzrok w ziemię.
Wokół niej zaczęła pojawiać się jakaś energia, która najwidoczniej zaczęła się z niej uwalniać, na wskutek załamania emocjonalnego, jakiego teraz doświadczała. Hgual szybko to dostrzegł, jednakże nie wiedział jeszcze czy powinien zareagować. W pewnym momencie jendak dziewczyna zaczęła krzyczeć. Jej głos był bardzo głośny, a energia jaką przy tym zaczęła z siebie uwalniać, zaczęła wręcz niszczyć wszystko dookoła.
- Cholera, co się dzieje!? - zawołała Maria, zasłaniając się przy tym swymi rękami.
- W końcu uwolniła swoją moc - odpowiedział jej morderczy byt, lecz z jakiegoś powodu był poważny - Jednakże jako iż kompletnie nad nią nie panuje, nie wiem, czy nie będziemy musieli zdyskwalifikować kolejnej osoby
- Zdyskwalifikować? Przecież jeśli ona nad tym zapanuje, to ma szansę wygrać! - wtrącił się Zalgo, który zaczął dostrzegać potencjał w tej całej uwalnianej energii.
- Tak, ale wcześniej może nam zniszczyć całą arenę, o ile nawet nie wymiar
- Przecież sam mówiłeś, że jest zbudowana z wiecznego materiału!
- Owszem mówiłem. I tak myślałem - rzekł, patrząc się, jak przestrzeń dookoła niej zaczyna powoli znikać, a wszyscy zawodnicy, którzy byli na widowni wyglądali tak, jakby cierpieli - Turniej nie może się skończyć za szybko - syknął, wstając ze swego tronu, widocznie lekko zirytowany już tymi trudnościami, jakie miały miejsce po drodze - Zabić jej jednak nie chcę. Mogłaby mi się kiedyś przydać z takim pokładem mocy wewnątrz siebie - tutaj akurat zachichotał, po czym zniknął i pojawił się tuż obok niej - Za chwilę wracamy!! Przerwa na reklamy!! - zawołał kładąc dłoń na jej ramieniu, by następnie razem z nią gdzieś się teleportować.
Wszyscy, którzy byli wtedy na widowni, zaczęli powoli dochodzić do siebie, po tym co się wydarzyło, gdy zderzyli się z tą całą energią jaką dziewczyna zaczęła z siebie uwalniać, po straceniu nad sobą kontroli. Sama arena natomiast wyglądała zupełnie inaczej niż wcześniej. Cała jej powierzchnia jakby zmieniła się w popiół.
- Cholera, co to było - skomentował to Puppeteer, patrząc się ze zdziwieniem.
- Kurde... To co teraz? - zapytała się Maria, nie wiedząc chyba co powinna robić.
- Nic. To już koniec tego ćwierćfinału. Pora ogłosić przerwę - odpowiedział jej Henry, który widocznie również był lekko wycieńczony, przez samo towarzyszenie temu wydarzeniu.
CZYTASZ
The Creepy Tournament
FanfictionJest ich czterdziestu ośmiu. Każdy z nich został porwany, nawet o tym nie wiedząc, przez jednego psychopatę. Jaki jednak był w tym powód? Celem jest zabawa. Zabawa, dla tych, którzy nie muszą brać w tym udziału. Każdy z nich jest zmuszony do walki z...