Bum

81 13 7
                                    

  - Kim ty właściwie jesteś? - padło nagłe pytanie do wyglądającej na już zmęczoną życiem czarnowłosą nastolatkę.

  - Hm? Jane? - zdziwiła się Nina jej obecnością, odwracając się nagle w jej stronę.

  - Zaraz... Ty mnie znasz? - tutaj również i zamaskowana poczuła dezorientację - Znaczy, owszem, wyglądasz bardzo podobnie do pewnej osoby, którą znam, ale... Tamta osoba również jest na widowni - rzekła dziewczyna w peruce, kiwając przy tym głową w stronę Niny The Killer.
  - A. Czyli ty też nie jesteś ode mnie - westchnęła ta, ubrana w zniszczoną fioletową bluzę - Otóż jak już zdążyłam zauważyć, jestem chyba jedyną, lub jedną z niewielu, która nie jest z tego miejsca co wy. Bo widzisz... Kiedyś byłam właśnie nią. Zwałam się Nina the Killer i... No powiedzmy, że za mądra wtedy nie byłam. Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie z tego sprawę. Z tych wszystkich pomyłek jakie popełniłam w życiu

  - Czyli pochodzisz z alternatywnego świata, czy coś? Czy po prostu z przyszłości? 
  - Cóż. Na tym etapie mam osiemnaście lat, więc... Ile lat ma tamta wersja?

  - No tyle samo. Czyli alternatywa - stwierdziła Jane, w końcu siadając obok swej rozmówczyni.

  - No właśnie. Nie mam więc pojęcia, czy ktoś stąd jest jeszcze z alternatywnego świata, czy tylko ja. A jeśli tylko ja... To dlaczego? Może to los chciał, bym w końcu dosłownie zabiła starą siebie. W końcu walczę z nią już w pierwszej rundzie

  - Ja w pierwszej rundzie walczę z Jeff'em. Nie mam zamiaru okazywać mu żadnej litości

  - I dobrze. Sama bym chętnie go zabiła, gdybym tylko miała okazję

  - Czyli ta wersja ciebie ogarnia, że to co zrobił nie jest w jakikolwiek sposób do usprawiedliwienia. To dobrze

  W tym samym czasie Kreator stał już na samym dole i patrzył się na swą przeciwniczkę. Białowłosa Zero. Wymyślony przyjaciel, który przejął kontrolę nad ciałem swego stwórcy. Jej twarz wystylizowana była w sposób, by przypominać szkielet. Jednakże czasem ludzie, by z niej zakpić porównywali ją do pandy. 

  - To jak pandziu? Gotowa by potańczyć? - zażartował sobie haker, który był zaskakująco mocno wyprostowany.

  - Jeszcze raz nazwij mnie pandą, a cię wykastruję na miejscu! - krzyknęła w złości, zdenerwowana już tymi żartami z jej wyglądu.

  - Uuuuu! To co powiedz na tango, albo na walca? A może chacha!? Raz, dwa, chachacha! 

  - Wiesz co? Z wielką chęcią cię zabiję - warknęła, wówczas gdy na jej czole już zaczynała pulsować żyłka z tego gniewu.

  - Ohohohoho! Gdybym za każdą groźbę pod moim adresem, dostawał złotówkę, to byłbym milionerem! Ach internet, to takie kochane miejsce

  Podczas trwania tej pogawędki Hgual z ciekawością obserwował to co miało miejsce tam na dole. Relacje miedzy tą dwóją wydawały mu się nawet zabawne. Jego uśmiech na twarzy poszerzył się trochę, powodując że kawałek skóry wokół jego warg pękł i pojawiła się tam nowy ślad zepsucia. Jednakże zamiast wybuchnąć śmiechem, tak jak to robił do tej pory, po prostu przekręcił lekko głową, po czym postanowił w końcu się odezwać.

  - Walkę jedenastą uważam za rozpoczętą! - zawołał rozbawiony, rozpoczynając swa obserwację tego pojedynku.

  Zero nie czekała długo. Praktycznie od razu złapała mocno obiema dłońmi za swój młot, po czym już miała zacząć szarżować z nim na swego przeciwnika. On jednak zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał. Sięgnął on za plecy i spod swej luźnej, skórzanej kamizelki wyjął jakąś broń. To był granatnik.

The Creepy TournamentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz