Nie tyle biegła ile pędziła. Nie była w dobrej kondycji. Już po 50 metrach złapała ją kolka jednak się nie zatrzymała. Nie chciała myśleć co by było gdyby to zrobiła.
Słyszała jak ktoś puścił się za nią w pogoń. Doganiał ją z każdą chwilą. Niewiele myśląc przyśpieszyła.
Znajdowała się teraz jakieś 20 metrów od najbliższej szczeliny w murze. Z tej odległości dostrzegła rozdzielające się korytarze. Mury pokryte bluszczem. Jeszcze tylko kilka kroków...
W tym momencie ktoś rzucił się na nią przygniatając do ziemi. Jej płuca eksplodowały. Miała wrażenie, że cały tlen został wyparty z jej organizmu. Próbowała się podnieść. Bezskutecznie. Jakiś blondyn przygniótł ją do ziemi całym ciałem. Nie mogła nawet zaczerpnąć tchu.
- Duszę się- wyksztusiła resztkami sił.
Chłopak chyba zauważył jej pozycję. Podniósł się, jednak dalej przytrzymywał jej nadgarstki uniemożliwiając ucieczkę. Wtedy podbiegł do nich ciemnoskóry chłopak i blondyn, któremu groziła gwoździem.
Ten pierwszy wyglądał na naprawdę zdezorientowanego.
- Cholerny Świeży- zaczął wzburzony- Gally puść go.
-Ją- poprawiła go wstając i otrzepując uda z niewidocznego brudu- gdzie ja jestem?
- Żadnych pytań Njubi. Robisz problem od samego początku. Wylaksuj inaczej strącimy cię z Urwiska i tyle będzie z ciebie pożytku.- zrobił przerwę najwyraźniej czekając na jakiś odzew z jej strony jednak ta milczała uparcie- Gally, zaprowadź ją do Ciapy. Niech się przekima tam jedną noc. Dobrze jej to zrobi.
Świeżak, Njubi, Ciapa. Co to ma wszystko znaczyć? Czy to możliwe, że nie pamiętała tych określeń? A może to wszystko jest po prostu jednym wielkim snem? Koszmarem. Maria zerknęła dyskretnie na blondyna, któremu groziła. Patrzył na nią. Na szczęście nie dostrzegła w jego spojrzeniu złości. Raczej ciekawość. W świetle dziennym była w stanie lepiej mu się przyjrzeć.
Miał bardzo gęste miodowe włosy i ciemne oczy. Nagle ogarnęła ją niemała ekscytacja. Jej umysł pracował na najwyższych obrotach. Kojarzyła go! Wydawał jej się taki znajomy! Czyżby miała z nim już wcześniej do czynienia?
Dziewczyna otrząsnęła się z zamyślenia. Spojrzała na pozostałych chłopców. Patrzyli na nią i blondyna podejrzliwie.
Maria uniosła głowę do góry częściowo by zamaskować swoje zmieszanie. Widziała niebo... lecz nigdzie słońca. Intuicja jednak podpowiadała jej, że jest ranek. Wczesny ranek. Ma iść spać o tej porze?
Nagle poczuła szarpnięcie. Gally chwycił ją za ramię. Ściskał ją mocno. Za mocno. Chyba robił to specjalnie. Maria nie chciała jednak dać po sobie znać, że ją to bolało. Nie chciała wyjść na słabeusza. Blondyn westchnął głośno niezadowolony jednak uchwyt Gallego nie zelżał. Wręcz przeciwnie.
Chłopak zaprowadził ją do dziwnego dołu wykopanego w ziemi, przykrytego kratami z patyków robiącymi jednocześnie za wejście.. Niemal siłą wepchnął ją do środka, zamykając prowizoryczne drzwi na kłódkę. Klucz zabrał ze sobą. Juz miał odejść gdy nagle się odwrócił.
- Jesteś tak samo pokręcona jak Thomas. Coś mi tu śmierdzi i wiedz, że nie spocznę póki nie dawiem się co.
Odszedł, a Marię oświeciło już kolejny raz tego dnia.
Thomas. To imię nie było jej obce. Kojarzyła je. Gdyby zobaczyła tego chłopca może by go rozpoznała lub przynajmniej kojarzyła tak jak tamtego blondyna? Musi koniecznie się z nim spotkać. Mając plan Maria poczuła się pewniej. Próbowała łokciem połamać kraty jednak okazały się stabilniejsze niż przypuszczała.
- Halo! Jest tu ktoś?- krzyknęła. Po namyśle dodała- Thomas? Thomas!
Jednak nic się nie stało. Nikt nie przybiegł jej z pomocą. Słyszała tylko śpiew ptaków i dalekie odgłosy pracujących chłopców. Dziewczyna uświadomiła sobie, że nie widziała żadnej dziewczyny w tym miejscu. Może właśnie dlatego tak ją potraktowano? Wsadzono do dołu wykopanego w ziemi? Dziewczyna była cała spocona, brudna i wściekła. Dlaczego nie otrzymała żadnych wyjaśnień? Należały jej się! Z flustracji kopnęła ścianę z ziemi. Błąd. Stopa strasznie ją zabolała i zaczęła powoli puchnąć.
-Cholera- mruknęła. Dopiero teraz przyjrzała się swojemu ubraniu. Miała na sobie ciemne buty za kostkę, workowate jeansy, ciemną koszulkę, a na plecach czarną bluzo-kurtkę. Było jej bardzo wygodnie w tym ubraniu.
"Jedyna dobra rzecz"- pomyślała.
Oparła się o wilgotną ścianę z ziemi. Westchnęła. Cała ta sytuacja zaczęła ją męczyć. Poczuła się znużona. Powieki zaczęły jej opadać. Przed odpłynięciem usłyszała jeszcze tylko:
- To nie przeszkadzam...
Lecz uznała, że to jej wyobraźnia płata jej figle.
Nie wiedziała ile spała gdy nagle ktoś szarpnął ją mocno za ramię. Wystraszyła się omal nie uderzając ręką sprawcy. Okazał się nim być czarnoskóry chłopak. Jak już zdążyła zauważyć- przywódca całej tej zgrai chłopców.
-No nie Njubi. Tego już za wiele.
Zdezorientowana wstała, a raczej została postawiona na nogi.
-Za mną- rozkazał chłopak, a Maria ani myślała się sprzeciwiać. Wyszedł zwinnie na zewnątrz nie oglądając się za nią. Zaczął się kierować do dużego betonowego budynku. Maria z trudem go dogoniła.
-Nie wiem dlaczego tu jesteś ani po co, ale purwa musisz nam wszystko powiedzieć.
-Jak ja sama nie wiem co tu robię. Nawet nie wiem co to za miejsce. Kim ja sama jestem?- wzburzyła się, jednak starała nie krzyczeć. Nie chciała wydawać się rozchisteryzowaną panienką.
Chłopakowi zmienił się wyraz twarzy. Złagodniał. Jednak nie na tyle by mówić, że wyglądał sympatycznie.
- Jestem Alby- zaczął- możesz nie pamiętać swo...
-Maria.
-Słucham?
-Mam na imię Maria- szli dalej jednak kątem oka dziewczyna zauważyła zmieszanie na twarzy chłopaka.
-Nie wielu pamięta od razu.
-Ja tak- nie wiedziała co jeszcze ma dodać więc szli dalej w milczeniu aż dodarli do drewnianych drzwi w chyba największym budynku w tym miejscu.
-Po co mnie tu przyprowadziłeś?
-Za chwilę odbędzie się Zgromadzenie na temat tego co z tobą zrobić Świeża.
-Jak to zrobić? Co niby mielibyście ze mną zrobić?-Maria była coraz bardziej zdezorientowana i przestraszona.
-Słuchaj mnie i nie przerywaj. Pytania na koniec- dodał widząc niezdecydowanie na twarzy dziewczyny.- To jest Strefa- wskazał ręką otoczenie- a za tymi murami Labirynt- po plecach dziewczyny przebiegły ciarki- ogromny. Przez pikolone trzy lata szukamy stąd wyjścia. Nie jest to łatwe. Ściany w nocy się przesuwają. Zwiadowcy wchodzą codziennie rano do środka i go badają. Szukają cholernego wyjścia z tej dziury. Pierwsza zasada: nie wolno ci tam wejść. Nikomu nie wolno prócz Zwiadowców, inaczej po tobie. To niebezpieczne miejsce. Druga zasada: każdy zna tu swoje miejsce. Będziesz szkolona pod okiem opiekunów różnych dziedzin. Zostaniesz tam, gdzie okażesz się najlepsza. Pamiętaj: nie chcemy tutaj darmozjadów. Co miesiąc Stwórcy przywożą nam w pudle nowego Njubi. Nigdy nic nie pamięta. Jedynie swoje imię więc nie jesteś jedyna. Co tydzień natomiast zaopatrzenie, choć większość rzeczy produkujemy sami. Dlatego tak ważna jest tutaj dyscyplina i pilnowanie porządku. Wywołałaś zamęt bo jesteś jedyną dziewczyną od niemal trzech lat... to znaczy... byłaś jedyną.
-Jak to?- dziewczyna nie wytrzymała.
-Właśnie dlatego jest to zebranie, Mario. Pudło przed chwilą przywiozło nam następnego Njubi- dziewczynę.
-Jak to?- powtórzyła.
-Nie mam pojęcia. Musimy wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi.×××××
Witajcie Rebelianci!💥
Przypuszczałam, że bedzie ciężko ale nie aż tak! Pisanie istniejącego już opowiadania tylko trochę inaczej jest naprawdę trudne. Ale czym jest życie bez wyzwań? Pierwszy raz rozdział na ponad 1000 słów. Jestem z siebie ogromnie dumna. Tak więc: nieładnie potraktowali naszą Marię. Nie podoba mi się to ale co poradzę na to, że te postacie żyją własnym życiem? A teraz na poważnie: postaram się wrzucać codziennie opowiadanie. Znając siebie będę pisać w szkole, po szkole, w nocy. I dobrze!
Komentarze i serca, a ja lecę pisać dalej. Trzymajcie się ciepło!
CZYTASZ
To nie jest miejsce dla nas || Newt
FanfictionPierwsze z trzech opowiadań o 16-letniej Marii. Odważna, niezwykle bystra dziewczyna zostaje zesłana do Strefy. Czekają tam na nią przygody i osoby, które kocha. Czy uda jej się znaleźć wyjście? Czy przeżyje? A może przyjdzie jej się poświęcić? Opo...