To zdanie wstrząsnęło wszystkimi, a w szczególności Thomasem. Stał aż cała krew odpłynęła z jego twarzy. Maria bała się, że zaraz zemdleje. Zamiast tego wymamrotał:
-Zaprowadź mnie do niej.
Clint szybko zbiegł po schodach, a za nim Thomas. Zostali sami. Maria wiedziała, że to głupie ale czuła lekką zazdrość o Thomasa. Wszyscy go kojarzyli, chcieli z nim rozmawiać. Najpierw Alby, a teraz ta dziewczyna. Maria spojrzała na Newta. Stał wyraźnie zmieszany. Ruchem głowy wskazała na schody. Zeszli po nich razem ocierając się czasami wierzchem dłoni. W tych chwilach po plecach dziewczyny przechodziły przyjemne dreszcze.
Będąc na dziedzińcu Maria skierowała spojrzenie ku dużej drewnianej wieży.
Przypominała domek na drzewie. Poczuła flustracje. Pamiętała, że jest taka budowa lecz nie pamiętała czy takowy posiadała albo przynajmniej w takim była. Przypominało to półki z produktami oklejone pustymi etykietami. Flustracja dziewczyny rosła z każdą chwilą. Tym bardziej, że nie cieszyła się z obudzenia się dziewczyny. Choć wiedziała, że może mieć cenne informacje była spokojniejsza gdy ta była w śpiączce. Może to było samolubne. Nie zastanawiała się wtedy nad tym.
Usłyszeli huk. Clint miał racje. Grupka Streferów stała dookoła budowli zasłaniając się czym popadnie przed spadającym przedmiotami.
-To jakaś histeryczka- powiedzieli w tym samym momencie, po czym roześmiali się głośno.
Mar pierwszy raz usłyszała radosnego Newta i stwierdziła, że taka jego wersja bardzo jej się podoba. Jego cała twarz śmiała się razem z nim.
-Co?- zapytał z wielkim uśmiechem- wszystkie takie jesteście?
Dziewczyna dała mu kuksańca pod żebro, robiąc obrażoną minę jednak zaraz wybuchła śmiechem.
-Chcesz się przekonać?
Maria dostrzegła Thomasa, który krzyczał coś, przekrzykując odgłos spadających rzeczy. Po chwili Maria zrozumiała co:
-To ja! Thomas!
Nastała cisza. Dziewczyna z wieży nie wychylała się jakby bojąc się, że ktoś ją zauważy choć i tak każdy już widział. Po chwili odkrzyknęła:
-Thomas?
-Tak! Spokojnie! Siedź tam! Zaraz do ciebie tam wejdę!
Zazdrość zdominowala inne uczucia jakie Maria nosiła w sobie do rana. Newt chyba to zauważył bo rzucił:
-Mała zazdrośnica.
Dziewczyna spojrzała na niego zmieszana. Po chwili zmarszczyła brwi. Nie było co się oszukiwać. Taka była prawda.
-Też byś był no ale... nie masz o kogo być zazdrosny...- po czym odwróciła się i odeszła, pozostawiając uśmiechniętego Newta za sobą.
Szkoda, że jeszcze wtedy nie wiedziała, że był. I to częściej niż jej się mogło wydawać.×××××
Witajcie Rebelianci!💥
Komentarze i serduszka! Zostawcie po sobie znak.
CZYTASZ
To nie jest miejsce dla nas || Newt
FanfictionPierwsze z trzech opowiadań o 16-letniej Marii. Odważna, niezwykle bystra dziewczyna zostaje zesłana do Strefy. Czekają tam na nią przygody i osoby, które kocha. Czy uda jej się znaleźć wyjście? Czy przeżyje? A może przyjdzie jej się poświęcić? Opo...