Mar zatkało. Stała i patrzyła jak Alby odchodzi śpiesznym krokiem. Nie zamknęły się czyli...
-Thomas!- krzyknęła, biegnąc w stronę Ciapy. Miała nadzieję spotkać tam chłopaka. Nie myliła się. Rozmawiał przyciszonym głosem z Teresą.
-Tom, mamy problem- chłopak spojrzał na nią zdezorientowany. Po chwili jednak znów przeniósł wzrok na Teresę- Tom?!
-Mów o co chodzi albo odejdź- Mar otworzyła z niedowierzenia usta. Dlaczego tak ją traktował? Byli przecież przyjaciółmi... Przynajmniej tak jej się wydawało...
-Wrota się nie zamknęły!- jej oczy zaszły łzami lecz starała się mieć opanowany głos. Nie chciała się teraz rozklejać. Nie przy Teresie.
Podziałało. Thomas zerwał się na równe nogi.
-Jak to? To znaczy, że...
-Że Bóldożercy zaraz wpadną do Strefy!- jak na zawołanie usłyszeli przerażające wycie potworów dobiegające z głębi Labiryntu. Oczy całej trójki rozszerzyły się ze strachu.
-Nie możemy tak jej tu zostawić!- Thomas zdawał się w ogóle nie przejmować własnym bezpieczeństwem.
- Coś mi zdaje, że to miejsce jest najbezpieczniejsze w całej Srefie.- Mar drżała- Chodź. Musimy pomóc innym.
Chłopak przystanął na to niepewnie. Widać było, że był rozerwany między zostaniem i towarzyszeniem Teresie, a pójściem i bronieniem Strefy.
-Zgoda.- usłyszała tylko.
Gnała już z powrotem do Bazy. Mimo, że była młodą dziewczyną pomogła na ile starczyło jej sił wszystkim Streferom w szybkim zastawieniu Wrót. W ruch poszły wielkie bale drewna, skrzynie i gałęzie. Efekt był marny, ale był.
-Wszyscy do Bazy! Natychmiast!- to Alby zawsze opanowany nawoływał ludzi do środka.
Mar nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. W kilku susach dobiegła do budynku. W środku czekała już większość Streferów. Było ciasno choć wciąż przybywali nowi. Dziewczyna jakimś cudem wypatrzyła pusty kąt. Ustała w nim. Rozejrzała się wokół, ciężko oddychając. Okna zabito deskami. Nie wyglądało to dobrze. Bóldożerca z łatwością przedostałby się do środka. Dziewczyna nie chciała jednak o tym myśleć. Odwróciła wzrok, napotykając zatroskane spojrzenie Newta. Stał niedaleko. Również ciężko oddychał. Dziewczyna przesunęła się do niego.
-Pomóż mi z tym- chłopiec podał jej kilka koców i latarki- trzeba to rozdać- po czym zwrócił sie do reszty- Latarki są na ostateczność! Nikt nie ma prawa włączać światła! Wbijcie sobie to do mózgownic!
Każdy posłuchał. Część ludzi pod przewodnictwem Albiego przeszła do innego pomieszczenia na parterze. Góry nie ruszano, gdyż wszyscy mieli być razem. Tak postanowił Alby. Mar miała ochotę polemizować jednak nic nie powiedziała. Gdy wyszli, zrobiło się luźniej. W pomieszczeniu zostało około 20 osób. W tym Tom. On tak jak reszta dzierżył w dłoniach koc i latarkę. Był przerażony. Jak każdy w tym pomieszczeniu. Mar zrozumiała, że Baza stała się żywą fortecą, a Streferzy żołnierzami gotowymi jej bronić.
Wnet usłyszeli wycie. Nie było ono tak odlegle jak uprzednie. Dobiegało ze Strefy. W pokoju zapanowała kompletna cisza. Słychać było tylko przyśpieszone oddechy nastolatków. Każdy skulił się w sobie, jakby chcąc zniknąć z tego miejsca.
W końcu usłyszeli wyraźny chrzęst metalu. Bóldożerca był pod oknem. Krew zmroziła się w żyłach Mar. Patrzyła otępiała na Newta. Bała się. To oczywiste.
Potwór siedział pod oknem już przez kilka długich minut. Wyraźnie na coś czekał. W pewnym momencie Thomas podszedł do okna.
-Nie!- szepnęła Mar przerażona-Tom, wróć!
Jednak ten nie słuchał jej. To nie było w jego stylu. Zaczął wypatrywać przez szczeliny kreaturę. Jego źrenice rozszerzyły się momentalnie, a w następnej chwili pierwsza deska przeleciała przez całą długość pokoju.
Thomas odsunął się z głuchy okrzykiem, a ogromne, obślizgłe cielsko kreatury poczęło wchodzić do wnętrza. Mar stała jak sparaliżowana. Mięśnie odmówiły jej posłuszeństwa, choć mózg krzyczał: uciekaj! I wtedy stała się dziwna rzecz.
W drzwiach wejściowych stanął Gally. Był cały zakrwawiony. Wyglądał jak obłąkaniec. I tak też się zachowywał. Bóldożerca dalej próbował się przecisknąć. Szło mu to zaskakująco sprawnie.
-To koniec!- Gally wrzeszczał jak opętany- Zabiją nas! Pożrą! Każdego dnia po jednym!
-Gally, co ty wygadujesz?- Newt zrobił krok w jego stronę.
-To koniec!- krzyknął, po czym rzucił się na Bóldożercę. Wywołało to zbiorowy okrzyk przerażenia, a nawet piski. Nikt się tego nie spodziewał. Kreatura ujęła ciało Gallego w kleszcze wsiorbując go w siebie z okropnym mlaśnięciem. Ciarki przeszły po plecach dziewczyny.
-Gally!- krzyknęła. Na próżno. Chłopak się poświęcił.×××××
Witajcie Rebelianci!💥
Ofiara Gallego. Dajcie mu serduszko.
CZYTASZ
To nie jest miejsce dla nas || Newt
FanfictionPierwsze z trzech opowiadań o 16-letniej Marii. Odważna, niezwykle bystra dziewczyna zostaje zesłana do Strefy. Czekają tam na nią przygody i osoby, które kocha. Czy uda jej się znaleźć wyjście? Czy przeżyje? A może przyjdzie jej się poświęcić? Opo...