Był szczerze przerażony.

2.2K 86 0
                                    

   Mar zamyśliła się. To co powiedział chłopiec było szczere. Widziała to w jego oczach. Jakiś dziwny impuls kazał jej przytulić chłopaka co też zrobiła. Oddał uścisk jednak gdy do Marii dotarło co zrobiła odsunęła się lekko skrępowana.          
    Uścisnęła jego ramię i odeszła. Nie zatrzymał jej. Czuła się jak morderca, który ucieka z miejsca wypadku. Przyśpieszyła kroku. Nie wiadomo kiedy znalazła się przed Bazą. Reszta Streferów już wstawała, a znaczna ich część już nawet pracowała. Nagle ktoś dotknął ramienia dziewczyny. Podskoczyła.
-To tylko ja, Njubi- rzucił Alby.
-Nie strasz mnie. Poza tym mam imię.
-Idź wszamać śniadanie i leć do Winstona. Zobaczysz, będzie fajnie.- po jego minie poznała, że nie będzie.
    Na prowizorycznej stołówce znalazła Thomasa z Chuckiem. Obaj w milczeniu zajadali bekon. Na jego zapach w dziewczęcej głowie zaczęły formować się wspomnienia lecz uleciały nim zdążyła je złapać. Poczuła flustrację. Podeszła do lady gdzie stał potężny ciemnoskóry gość.
"To pewnie Patelniak"- pomyślała.
   Nie myliła się. Nakładając śniadanie dziewczynie, Patelniak próbował nawiązać przyjacielską pogawędkę. Bez skutku. Dziewczyna po dzisiejszym ranku nie miała ochoty na rozmowę. 
   Podeszła do stolika. Thomas na jej widok uśmiechnął się półgębkiem. Poczuła miłe ukłucie w sercu. Lubiła go jak przyjaciela choć znała go zalednie jeden dzień.
- Cześć- przywitał się Chuck jednak ta nic nie odpowiedziała. Nagle poczuła się strasznie zmęczona. Wymusiła uśmiech dla chłopca i zaczęła jeść. Po pierwszym kęsie przeszedł jej apetyt. Poczuła znużenie całą tą sytuacją. Spojrzała na Thomasa, który uważnie się jej przyglądał.
-Co dzisiaj robisz?- zapytała nie będąc nawet ciekawa odpowiedzi. Próbowała po prostu coś powiedzieć by się o nią nie martwił.
-Idę na Zielinę, a ty?
-Do mordowni.
-Cholerny klump z tej roboty.
-Nie musisz mi mówić.
   Na tej wymianie zdań się skończyło. Nie dajedzone śniadanie dała jakiemuś obcemu Streferowi gdyż wiedziała od Chucka, że dokładki są tutaj rzadkością. Chłopak patrzył na nią jak na ósmy cud świata.
-Dzięki!- zawołał za nią szczęśliwy.
   Dziewczyna wyszła na dziedziniec. Ciepłe powietrze opatulało ją całą, oferując błogi nastrój. Ta jednak nie mogła przyjąć propozycji. Nie teraz gdy miała ciężko pracować. Poczuła czyjąś dłoń na ramieniu już drugi raz dzisiaj. Obejrzała się. To Newt. Poczuła wyrzuty sumienia widząc chłopaka. Poranna scena trochę ją wprowadziła z równowagi jednak wiedziała, że chłopak nie zasłużył sobie na takie traktowanie. Jeszcze ten gwóźdź, który nie dawał jej spokoju. Chłopak patrzył na nią twardym wzrokiem intensywnie o czymś myśląc. Dziewczyna przerwała nieprzyjemną ciszę.
-Przepraszam- miała chrapkę. Odchrząknęła- ten gwóźdź...
-Wylaksuj, Njubi- nie lubiła jak się nią tak nazywa-chodź. Muszę zaprowadzić Cię do Winsona. Czeka cię ciężka robota. Sztamak nie daje upustu Świeżym. Taki już jest.
  Dziewczyna jedynie przytaknęła, po czym ruszyła za Newtem. Szła centralnie za nim. Kulal lekko na lewą nogę.
-Co z twoją...- zaczęła.
-Nie chce o tym mówić- jego glos był zdecydowany- wybacz...
   Szli dalej aż w końcu dotarli do budynku bardziej przypominającego stodołę niż dom.
-To tutaj- znaleźli się w takiej samej sytuacji co wczoraj. Tym razem jednak Maria nie chciała odejść bez pożegnania.
-Dziękuję, Newt- powiedziała więc. Jej gardło ścisnęło się w niewidzialny supeł. Chłopak przeczesał nerwowo dłonią włosy. Mar miała dziwną ochotę złapać  jego dłoń. Jednak się powstrzymała.
-Proszę. Jakbyś potrzebowała mojej pomocy, będę na grządkach.- wskazał głową miejsce oddalone o jakieś kilkaset metrów.
  Kiwnęła głową. Miała nieopisaną chęć potrzebowania jego pomocy teraz. Ale to byłoby głupie. Zamiast tego powiedziała:
-Będę pamiętać.
   Po czym weszła na teren Mordowni.
Wchodząc do stodoły myślała o chłopcu. Znała go. Była tego pewna. Czy kiedyś już się spotkali? Może się przyjaźnili? Jej rozmyślania przerwał widok chłopaka pastwiącego się nad martwą świnią. Ten widok wywołał u niej nieprzyjemne ciarki.
-Oh jesteś już- zaczął chłopak. Gdy się odwrócił Maria rozpoznała w nim chłopaka, któremu podarowała dzisiejsze śniadanie- dziewczyna od bekonu?- chłopak również ją rozpoznał.
-Tak to ja- podrapała się nerwowo po karku-od czego mam zacząć?
-Chodź, pokaże ci.
  To mówiąc kazał gestem dziewczynie podejść. Krew była wszędzie. Na ścianach. Podadzce. Dłoniach. Miała ochotę zwymiotować. Winston zaczął pokazywać jak obrabiać wieprzowinę ale widząc zmarszczony nos dziewczyny i jej minę jakby miała zaraz zjeść klumpa rzekł:
-Wiesz co? Nie oszukujmy się. Ty tu nie pasujesz. Jest mnóstwo innych fuch w Strefie lepszych niż to- wskazał na martwą świnie- za to, że dałaś mi śniadanie możesz już iść. Wylaksuj- dodał szybko widząc, że ta chce mu przerwać- Alby się o niczym nie dowie.
   Dziewczyna popatrzyła na niego wdzięcznie. Nie mogła nic powiedzieć. Wiedziala, że gdy tylko otworzy usta zwymiotuje. Szybko wybiegła z budynku i udała się na dziedziniec. Brała głębokie oddechy. W końcu pozbyła się metalicznego posmaku krwi w przełyku. Wnet spostrzegła jak jakiś chłopak wybiega z Zachodnich Wrót.
-To musi być Zwiadowca- szepnęła do siebie zafacynowana. Jeszcze nigdy żadnego nie spotkała. Miała wrażenie, że ogląda niezwykle rzadki gatunek owada.    
    Wtem chłopak przewrócił się. Maria już miała do niego biec gdy nagle zauważyła Thomasa biegnącego w jego kierunku. Kucnął przy nim i po ruchu warg zrozumiała, że rozmawiają. Dosyć długo.
"Byle nie wpakował się w kłopoty"- przemknęło jej przez myśl.
A może oni się już znają? Ale przecież Thomas jest w Strefie dopiero od dwóch dni... chociaż z drugiej strony...
Z zamyślenia wyrwał ją obraz Albiego biegnącego do tej dwójki. Po chwili obcy jej Zwiadowca i Alby wbiegli do Labiryntu zostawiając oszołomionego Thomasa samego. Odwrócił się i spostrzegł przyjaciółkę. Uśmiechnęła się do niego i machnęła ręką pokazując, że wszystko z nią w porządku jednak jego wyraz twarzy ją zadziwił.
  Thomas był szczerze przerażony.

×××××

Witajcie Rebelianci!💥
I jak? Podobało się?
Zapraszam do mojego innego opowiadania o Sangsterze.
Komentarze i serducha!

To nie jest miejsce dla nas || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz