Chyba pora złożyć komuś wizytę.

2.7K 110 13
                                    

  Dziewczynę uderzyły słowa chłopca.
-Thomas? Skąd on wie, że tu jestem?
-Każdy wie- Marię zdziwiła szczerość tej wypowiedzi.
-Gdzie on jest? Muszę konieczne się z nim spotkać.
-Wylaksuj, Njubi- nie zabrzmiało to w jego ustach tak naturalnie jak u innych- jest zajęty. Rozmawia z Albim.
-Dobrze...- nie miała wyboru.
-Chodźmy coś wszamać.- dopiero teraz uświadomiła sobie jaka jest głodna-Może uda ci się poznać Patelniaka. Dużo rzeczy tu jest okropnych ale jego żarcie wymiata!
-Chętnie!- dziewczyna jeszcze nigdy tak szybko nie szła. Nawet pomimo bólu nogi.
-Ej, wolniej!- dopiero teraz zauważyła, że zostawiła Chucka kawałek za sobą. Maluch nie wyrabiał.
-Wybacz- powiedziała gdy chłopiec się z nią zrównał- ale jestem głodna.
-To w drugą stronę.- wyjaśnił szybko.
-Ah, no dobrze.
  Po kilku minutach siedzieli pod drzewem zajadając kanapki i popijając je wodą. Wykradli jedzenie z małej, brudnej lodówki niespełniającej przepisów BHP. Ale kto by się tu tym przejmował.
   Chuck co chwila coś mówił. Praktycznie nie przerywał. Dziewczyna jadła łapczywie na pół słuchając małego przyjaciela na pół myśląc o Thomasie.
-Bardzo mi go przypominasz.- Chuck przerwał jej rozmyślania.
-Kogo?- zapytała z pełną buzią.
-Thomasa- na wzmiankę o nim Maria wstała z miejsca. Otrzepała uda.
-Nie mamy czasu- chłopiec spoglądał na nią z dołu zaciekawiony- zaprowadź mnie do niego.
-Właśnie idzie.
  Maria tak szybko odwróciła głowę, że myślała już iż skręciła kark. Rozmasowując go dostrzegła zbliżającą się sylwetkę. Wiedziała. Była pewna, że to Thomas. Zaczęła biec w jego stronę. Ten również przyspieszył. Nie zatrzymywała się. Pędziła niemal tak prędko jak w momencie gdy wyciągnięto ją z Pudła. W końcu zetknęli się wpadając sobie w ramiona. Omal się nie rozpłakała. Czuła, że go zna.
-Maria...- chłopak odsunął ją lekko od siebie- nie wiem czemu ale wydajesz mi się być znajoma. Chodźmy w bardziej ustronne miejsce.
   To mówiąc zaprowadził ją pod drzewa mijając Chucka, który patrzył na nich zdezorientowany. Jego mina mówiła: "To wy się znacie?!"
  Mar nawet gdyby chciała nie umiała odpowiedzieć na to pytające spojrzenie. Weszli na niewielką polanę, był środek dnia.
-Tom- Maria wtuliła się w niego. Był gorący, spocony ale taki znajomy. Ona dla niego również nie była obca.
-Co to wszystko ma znaczyć? Ty, tamta dziewczyna.
-Nie mam pojęcia- coraz bardziej zbierało jej się na płacz. Jak małe dziecko. Długo pociągała nosem. W końcu nie wytrzymała i dała upust łzom. Nie było ich jednak zbyt wiele.
-Ciii, już dobrze- znów zamknął ją w szczelnym uścisku.
-Jest dobrze. Naprawdę.
-Nie tylko ty wydajesz mi się znajoma. To miejsce... zapełnia jakbym już wcześniej tu był.
-Tom, mi też tak się wydaje. Newta również kojarzę. Przynajmniej mam takie wrażenie. Co to ma znaczyć?
-Nie wiem ale czuję jakbym odzyskał cząstkę domu.
-Widziałeś tamtą dziewczynę w śpiączce?
-Nie, a ty?
-Chyba pora złożyć komuś wizytę.

××××

Witajcie Rebelianci!💥
Kolejna część. Jak wrażenia?

To nie jest miejsce dla nas || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz