Za mną!

2K 88 0
                                    

   W dwóch krokach doskoczyła do przyjaciela.
-Tom...- zaczęła. Był blady jakby przed chwilą ujrzał Bóldożerce- co się właściwie...
-Bóldożerca- mruknął cicho. Czyli jednak?
-Co z nim?- dziwiła ją ta wymiana zdań.
-Martwy w Labiryncie. Minho go znalazł.- Maria zrozumiała, że chodzi o tego Zwiadowce, z którym Thomas rozmawiał.
-Co w tym dziwnego? Pewnie wpadł w bójkę ze swoim rówieśnikiem- próbowała obwrócić sytuację w żart.
-To nie jest śmieszne, Mar-Thomas patrzył na nią twardym wzrokiem. Dziewczyna zrozumiała, że przegięła.
-Wybacz. Po prostu nie wiem co w tym dziwnego.
-Bóldożercy nigdy nie wychodzili za dnia, a co dopiero martwi. Chłopcy pobiegli sprawdzić o co w tym wszystkim chodzi.- zamilkł na chwilę, biorąc głęboki wdech- Zaczęły dziać się dziwne rzeczy razem z naszym przybyciem.
  Dziewczyna poczuła dreszcz przechodzący przez całą długość kręgosłupa. Miał rację.
-Co teraz, Tom?- zapytała, nie wiedząc o co innego mogłaby zapytać.
-Wracaj do pracy. -w jego głosie słychać było troskę.
-Już skończyłam. -Tom nie wydawał się być zdziwiony. Wręcz przeciwnie.
-Bekon przepustką?- oboje cicho się zaśmiali lecz po chwili umilkli. Poczuli, że nie powinni.
-Ja wracam. Muszę pomóc Newtowi w Zielinie.
   Jak powiedział, tak zrobił. Maria miała niepochamowaną chęć towarzyszenia mu żeby tylko spotkać Newta. Ale nie mogła tego zrobić. Nie mogła się narzucać. Zamiast tego postanowiła poszukać Chucka i pogadać z nim. Może wróci jej dobry humor? 
   Poszła w stronę Zagród gdzie ostatnio widziała chłopca, jednak nigdzie go nie było. Jako, że nie wiedziała co by miała robić, zaczęła kręcić się po Strefie. Często przechodziła obok Zieliny. Wmawiała sobie, że chce mieć oko na Thomasa choć go również nie widziała.
   Po chwili usłyszała krzyk tak przeraźliwy bo należący do jej przyjaciela.
   Spojrzała w kierunku lasu. Nic nie widziała. Dopiero po chwili dostrzegła Thomasa, który uciekał przed innym chłopcem. Rozpoznała w nim chorego dzieciaka z Bazy. Wystraszona odszukała wzrokiem Newta.
-Newt!- krzyknęła zdzierając gardło do bólu. Chłopak spojrzał na nią zdezorientowany. Wskazała palcem scenę rozpaczliwej ucieczki Thomasa.
Newt od razu zrozumiał. Biegł tak szybko na ile pozwalała mu chora noga lecz był i tak za daleko, a chłopak doganiał Thomasa z każdą sekundą. W jednym momencie Maria wiedziała co ma robić. Złapała najbliższy kamień i pędem puściła się w stronę chłopaków. Biegła szybko bo wiedziała, że od tego zależy życie jej przyjaciela. Tamten dzieciak oszalał. Była już blisko. Nagle chłopak rzucił się na Thomasa. Ten próbował się wyszarpnąć jednak ręce chorego znalazły się na jego szyi. Maria była już blisko. Dobiegła w momencie gdy Thomas przestawał się opierać. Zamachnęła się kamieniem, uderzając z całej siły w skroń chłopaka. Padł nieprzytomny na Thomasa. Dziewczyna szybko odciagnęła go na bok, a Thomasa złapała pod pachy i odciągnęła na drugi. Chciała mieć pewność, że tamten chłopak nic mu już nie zrobi.
-Tom, słyszysz mnie?!- krzyczała rozpaczliwie. Słyszał. Wyraźnie szołomiony ale widocznie zdrowy zerwał się na równe nogi.
   Newt dopiero teraz przebiegł. Był równie zdezorientowany co Thomas. Inni Streferzy również zgromadzili się wokół całej tej sceny. Cisza. Słychać było tylko ciężkie oddechy Newta, Thomasa i Marii, która siedziała na ziemi patrząc z obrzydzeniem na chorego chłopca, którego omal nie zabiła.
-Zabrać go do Ciapy!- Newt wydawał polecenia Streferom- Zawołajcie Plastra! A wy dwaj- spojrzał na Thomasa i Marię- Za mną!

×××××

Witajcie Rebelianci!💥
Co sądzicie o Mar i Newcie? Podoba się opowiadanie? Zachęcam do dalszego czytania!

To nie jest miejsce dla nas || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz