Marzyła żeby go pocałować.

1.8K 83 10
                                    

   Przerażenie nie pozwoliło Marii wykonać jakiegokolwiek ruchu. Gally...
-Spójrzcie!- jakiś nieznany dziewczynie brunet podszedł do okna- Uciekają- rzeczywiście. Cała zgraja Bóldożercow dotąd rozproszona po całej Strefie, teraz uciekała do jednych z Wrót.
   Wszyscy zrozumieli, że Gally miał racje. Będą zabierać co noc po jednym. Dziewczynie przyjdzie modlić się tylko o to, żeby nie był to nikt z jej przyjaciół. Ani ona sama.
   Alby wpadł z sąsiedniego pokoju.
Na jego pytające spojrzenie odpowiedział Newt:
-Zabrali Gallego.
   Zapadła cisza. Było słychać pojedyncze szlochy i szepty.
-Wszystko wyraźnie słyszeliśmy- Alby miał puste spojrzenie- Jeśli ktokolwiek z was coś wie, pamięta, niech lepiej teraz sobie przypomni!- swoje ostre spojrzenie powędrowało do Mar i Thomasa.
-W zasadzie to ja coś chyba wiem- dziewczyna spojrzała na Thomasa zdziwiona- chyba znaleźliśmy wyjście.
   Kolejny wstrząs. Mówi o tym dopiero teraz?
   Alby również wydawał się być wstrząśnięty tą nowiną.
-W takim razie słucham!- jego głos drżał. Skrzyżował ręce na piersi- Gdzie się ono znajduje?
-Nie jesteśmy pewni ale wydaje nam się, że odnaleźliśmy Norę Bóldożerców. Miejsce, w którym żyją. Przy Urwisku.
   Ah. Czyli to nie jest wyjście. Mar dopiero teraz zauważyła jaką nadzieję żywiła do tego wyznania. Skoro nie znaleźli wyjścia w momencie totalnego rozpadu Strefy to co będzie później. Wyjścia nie ma...
-Razem z Minho sądzimy, że trzeba zbadać to miejsce dokładnie w nocy. Wrota przecież i tak się nie zamykają. Nigdzie nie jesteśmy już bezpieczni.
   Alby napiął się. Nie podobało się to dziewczynie.
-Nie ma mowy.
-Ale dlaczego?- Thomas był nieustępliwy.
    Mar rozejrzała sie. Mitho stał nieopodal, kiwając głową jakby nie chcąc brać czynnego udziału w całej tej rozmowie.
-Bo jestem pikolonym przywódcą i zabraniam ci tego do jasnej cholery!
   Jeśli były jakiegolwiek rozmowy w pomieszczeniu teraz ucichły. Każdego zaskoczyło zachowanie Albiego. Nie bezpodstawnie. Przecież zawsze był tym opanowanym i odpowiedzialnym. Teraz zachowywał się jak rozchisteryzowana nastolatka. Czy to przez Przemianę? Bardzo prawdobodobne.
   Chłopcy nadal się spierali jednak Mar już ich nie słyszała. Została bowiem zaciągnięta przez czyjeś silne ręce na górę. Odwróciła sie zdezorientowana. To Newt. Mogła się tego spodziewać.
-Chcę tego posłuchać- rzuciła, zatrzymując się w połowie schodów.
-Ich kłótni?- Newt wyglądał na śmiertelnie poważnego. Ale i zatroskanego. Miał rację. Jak zawsze. Poszła więc posłusznie za nim.
  Chłopak zaprowadził ją do jednego z pokoi. Wyglądało jak to, które wcześniej widziała. Usiadła na łóżku. Poklepała miejsce obok siebie. Newt przez chwilę się zawahał. Po czym usiadł. Siedzieli w milczeniu. Dziewczyna oplotła nogi rękoma. Patrzyła pusto na jeden punkt w ścianie, kołysząc się lekko w przód i w tył. Gdyby ktoś teraz wszedł do pomieszczenia uznałby tą dwójkę za dwóch młodych ludzi wyciągniętych z psychiatryka. Może rzeczywiście tak było?
-Nie ufam jej -dziewczynę zaskoczyły słowa przyjaciela. Po chwili zrozumiała, że kontynuował ich rozmowę z jednej z nocy. Ucieszyła się, że mają takie samo zdanie. Może nawet uśmiechnęła?- Myślę, że to przez nią.-jego słowa były proste lecz dobitne.
-Mam więc nadzieję, że w takim razie chociaż mi- dziewczyna spojrzała mu głęboko w oczy- Bo chyba nikt mi już nie ufa...- zanim jeszcze wypowiedziała te słowa wiedziała, że to prawda. Newt złapał ją za dłoń. Serce dziewczyny zaczęło bić dwukrotnie szybciej. Marzyła o tym. Marzyła żeby go dotknąć.
-Przeprowadziłem cię tutaj nie bez powodu... może się zdarzyć, że nie dożyjemy jutra...
-Newt, nie mów tak!- Mar jego słowa wydawały się głupie. Ale bała się ich.
-Chcę żebyś wiedziała, że nie jesteś mi całkowicie obca. Nie w takim sensie... po prostu...- przerwał. Przełknął głośno ślinę, po czym kontynuował- wydaje mi się, że cię znałem wcześniej. Przed Labiryntem. Jeśli w ogóle jest jakieś "przed".
  Mar również się tak wydawało.
-Musisz też wiedzieć, że ci ufam- mówił ciszej. Miał lekką chrypkę- mam przeczucie, że wydostaniesz nas stąd. Razem z Tommym. A ja pójdę. Pójdę za tobą wszędzie. Nawet jeśli każesz mi wbiec do tej całej Nory Bóldożerców. Wskoczę. Jeśli mnie o to poprosisz...
   Chłopak zbliżał się do dziewczyny. Dziewczyna zbliżała się do chłopaka. Byli blisko. Ich oddechy były nierównomierne ale serca ich zaczęły wybijać zgodny rytm. Ich usta się złączyły. Pasowały do siebie. Bo były do siebie stworzone. Pogłębili pocałunek. Nic się nie liczyło prócz dwójki młodych ludzi pokrzywdzonych przez los.    Niepamiętających nic. Ale wiedzących wystarczająco. Mar drgała od nadmiaru emocji. Marzyła o tym. Marzyła żeby go pocałować.

×××××

Witajcie Rebelianci!💥
Poerwszy pocałunek? Jak wrażenia?
Ja jestem szczęśliwa tym jak mi to wyszło. Piszcie komentarze!

To nie jest miejsce dla nas || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz