🗡️Lambert × OC [WIEDŹMIN]

233 7 0
                                    

(UWAGA! Mogą występować przekleństwa i podteksty seksualne/Wydarzenia dzieją się przed wydarzeniami z Dzikiego Gonu.
Z góry przepraszam za wszystkie błędy) .

.

.

Gonili je.
Yenefer doskonale o tym wiedziała, wciąż podążali ich tropem.
Ścisnęła trzymane w rękach lejce i poprawiła się w siodle.
Spojrzała kontem oka na brunetkę, która wytrwale jechała u jej boku i znosiła liczne rany na ciele, które niejednego doprowadziły by do omdlenia,a nawet śmieci.
Były w drodze już od wielu tygodni,nie mogły po prostu użyć magi,ani się teleportować,ze względu na zakłócenia i to, że były tropione,przez Dziki Gon.
Czarnowłosa podziwiała przyjaciółkę za silność jak i fizyczną,a zarazem duchową.
Nie wiedziała dokładnie ile,lecz sądziła, że jadą w galopie już od trzech godzin,co pewnie pogarszało jej stan zdrowia.
Obie musiały jeszcze trochę wytrzymać ,bo wiedziała, że ratunek niedługo nadejdzie.
Udadzą się do prawdopodobnie jedynego bezpiecznego miejsca dla ich dwójki.
Do wiedźmińskiej siedziby Kear Moren.

~*~

Vesemir z zadumą polerował swój miecz, który w niejednej sytuacji uratował mu życie.
Wiosna była powoli widoczna w przyrodzie.
Śnieg powoli topniał,przez co pełno było błota, które nade wszystko szybko zasychało,przez co jeszcze trudniej było utrzymać porządek w zamku Wiedźminą.

Stary Wiedźmin miał jeszcze wiele do zrobienia, między innymi Czarni podążali w stronę Kear Mohren i jeśli nie zasypie dróg oraz ich ścieżek,a żołnierze odnajdą ich ślady,to na nic dobrego się nie zapowiadało.

Z rozmyślań ocudził go stukot końskich kopyt.
Podskoczył w miejscu i zdziwiony spojrzał na czarodziejkę, której się nie spodziewał.
Yenefer ciężko zeskoczyła z konia,praktycznie z niego spadła i oznajmiła Vesemirowi głosem nieznoszącym sprzeciwu:

- Weź ją na ręce i zanieś do zamku i powiedz chłopakom by przynieśli łóżko,nawet mogą być nosze, cokolwiek...

- Ona umiera... - oznajmił zdumionym Wiedźmin, wciąż nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji

- Przecież wiem! - krzyknęła zdenerwowana czarodziejka,powoli ruszając z grymasem na twarzy w stronę zamku

Vesemir wziął na ręce bezwładne ciało kobiety,dla której zwykłe siedzenie na siodle było wielkim wysiłkiem.Kiedy była niesiona przez Vesemira, pogrążyła się we śnie, ponieważ wreszcie wiedziała, że teraz podczas snu nic jej nie grozi.

- Ile dni ma już te rany? - spytał Wiedźmin doganiając czarodziejkę, która hardo szła na przód

- Są sprzed kilkunastu dni - oznajmiła słabo, opierając się o wrota - nie było kiedy je dokładnie opatrzeć...

~*~

Wiedźmini siedzieli beztrosko przy stole, gawędząc o starych czasach,przy świeżo otwartej beczce piwa.
Eskel znalazł w spiżarce jakieś wędliny,co znacznie poprawiło humor mężczyzną.

- Za długo są w drodze - oznajmił biały Wilk - niepokoję się o Yen...

- Właśnie, jak myślicie, z kim przyjedzie? - zapytał Eskel

- Ważne żeby była ładna - mruknął Lambert pociągając porządny haust piwa

- Bo ty myślisz tylko o jednym... - powiedział Eskel prostując się

- Może - odparł Lambert uśmiechając się wrednie - ten tu to ma dobrze - wskazał ruchem głowy na siwowłosego - wystarczy tylko jego jedno spojrzenie a kobiety do niego lgną i na jego jedno skinięcie praktycznie od razu rozbierają się do naga...

- ...To się wydaje tylko takie przyjemne,nie jedna już...

- Tak,bo picie wina i spanie z czarodziejkami to musi być naprawdę trudna robota - przerwał mu sarkastycznie Lambert patrząc spod łba na Geralta

Wiedźmin miał coś odpowiedzieć,lecz wrota zostały otwarte,przez co mężczyzna po plecach powiał ziąb.

- Vesemir, widzę, że skończyłeś, chodź wypij z nami... - zaczął Eskel, odchylając się do tyłu,gestem ręki zapraszając wiedźmina, ciesząc się tym sposobem, że może zakończy tą niedorzeczną sprzeczkę,lecz szybko się podniósł widząc kulejąca Yenefer i Vesemira zmierzającego do łóżkek, niosąc na rękach nieprzytomną kobietę.

- No to będzie się działo... - powiedział Lambert, kończąc pić piwo

One-shoty/Reader/OC [ZAMÓWIENIA REALIZOWANE]Where stories live. Discover now