Rozdział 1 Pamiętne spotkanie

13.3K 555 119
                                    


Od dłuższego czasu próbowałam znaleźć sobie nowe mieszkanie, ale nie należy to do prostych. Dlatego z pomocą zaoferował się mój tata. Długo go nie widziałam. Szczerze mówiąc nigdy nie uczestniczył w moim życiu. Zostawił nas, gdy byłam jeszcze mała, więc nie do końca go pamiętam. Nawiązał jednakże ze mną ponowny kontakt, gdy usłyszał o śmierci mamy. Była ciężko chora, a odejście taty jeszcze bardziej ją dobiło pogarszając przy tym jej stan zdrowia. Zjawił się na pogrzebie. Po wszystkim podszedł do mnie mówiąc, że nie prosi o przebaczanie oraz nie zamierza przepraszać za swoje czyny, gdyż ich nie żałuję. Ale w obecnej sytuacji zamierza mi pomóc, ponieważ wciąż jestem jego córką i więzów krwi się nie wyprę.

Nigdy nie oczekiwałam jego powrotu i tym samym nie potrzebowałam jałmużny od niego. Lecz w tamtym momencie coś mnie tknęło i zgodziłam się przyjąć pomoc od człowieka, który cały życie nie interesował się moją osobą.

Obecnie nasze relacje wyglądają jak przed laty. Jednakże z tą różnicą, że czasem rozmawiamy, a ojciec dzwoni do mnie co jakiś czas pytając, czy niczego nie potrzebuję. Nie liczę, że kiedyś zainteresuję się moim życiem, bądź co więcej mną, ale nie oczekuję tego. Wystarczy mi, że pomaga, kiedy zachodzi taka potrzeba.

Powiedziałam mu ostatnim razem jak do mnie dzwonił o moich problemach mieszkaniowych. Obiecał, że zajmie się moją sprawą i znajdzie dla mnie nowych dom. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się, że nie rozwiązał mojego problemu, bądź nie spełnił danej obietnicy. Dręczą go wyrzuty sumienia. Myśli, że choć  w ten sposób odkupi swe łaski. Z tego powodu zajmuje się moimi problemami i obsypuję pieniędzmi.

Danego słowa dotrzymał. Godzinę temu odebrałam telefon od ojca, w którym poinformował mnie o nowym mieszkaniu. Jednakże był warunek, jeśli chciałam tam zamieszkać. Musiałam wprowadzić się jeszcze dziś.

Po tych słowach rozłączył się, a ja zaczęłam pakować swoje rzeczy do walizki. W tamtym momencie nie zastanawiałam się nad  tym. Dłużej nie mogłam zostać w swoim obecnym miejscu zamieszkania. Trzeba było je zmienić. Wezwałam zatem taksówkę, zjawiła się 20 minut później. Zniosłam na dół walizki. Kierowca schował mój nie duży dobytek do bagażnika, po czym wsiedliśmy do srebrnego pojazdu. Podałam mężczyźnie kartkę z adresem, pod który zamierzałam się udać. Po przeczytaniu jej zauważyłam w jego spojrzeniu strach, obawę przed czymś, a może współczucie?  W każdym razie nie zadawał żadnych pytań i dowiózł mnie na miejsce. Dostałam z powrotem swoje bagaże.

Stałam przed bramą dużego trzypiętrowego domu utrzymanego w czarnych kolorach. Światła były wszędzie pogaszone. Posesja, na której wybudowany został budynek otoczona była przez piękne różane ogrody. 

Brama otworzyła się, przeszłam pewnym krokiem przez nią. Gdy zamknęła się za mną, wkroczyłam do zupełnie innego świata, rodem jak wyrwanego z książek fantasy. Mrocznych opowieści z lat 80 o istotach nadprzyrodzonych, które czytało się z zapartym tchem.

Podeszłam do ciemnych mosiężnych drzwi. Złapałam za złotą kołatkę, po czym pociągnęłam za nią otwierając przy tym drzwi. Dom stał przede mną otworem.

Weszłam do środka. Rozejrzałam się w mroku po głównym holu, ale nie spostrzegłam niczego nadzwyczajnego. Przez dłuższą chwilę uważnie badałam wnętrze budynku. 

Panującą dookoła ciszę przerwał mój cichy jęk. Śmiertelnie wystraszyłam się, gdy poczułam na swojej szyi czyimś zimny oddech. Momentalnie odwróciłam się i ujrzałam młodego mężczyznę o cerze bladej niczym śnieg. Czarnych włosach zaczesanym do góry. Połyskujących oczach oraz tęczówkach mieniących czerwonym kolorem.

-Kim jesteś? - spytałam z nutką niepewności w głosie.

-Mógłbym zadać to samo pytanie - powąchał mnie, po czym wyprzedził i stanął przede mną.

-Człowiek - na twarzy mężczyzny pojawił się zadziorny uśmiech.

W tym momencie z ciemności wyłoniły się kolejne sylwetki. Najpierw zauważyłam połyskujące szkarłatnym kolorem oczy. Następnie bladą niczym alabaster cerę, a na końcu dostrzegłam ich dumną postawę. Stała przede mną szóstka olśniewających młodych mężczyzn. Ich arogancja i pewność siebie widoczna była gołym okiem, ale te cechy dodawały im tylko więcej uroku. Biła od nich aura, która momentalnie kazała Ci okazać im szacunek. Jednakże nie jest tutaj, aby zachwycać się ich nieskazitelną urodą, czy też elegancką postawą jaką sobą reprezentują. W tym momencie muszę dowiedzieć się kim są i dlaczego nikt mi nie wspomniał, że zamieszkam z grupą młodzieńców.

-Jestem Raven. I najwidoczniej od dziś zamieszkamy razem - przedstawiłam się.

-Nowa współlokatorka? Mi pasuję.

-Nam również - jeden z mężczyzn puścił mi oczko.

-Devon - odezwał się brunet.

-Kyle - posłał mi zadziorny uśmiech.

-Ren - skinął do mnie głową.

-Evan - mrugnął do mnie uśmiechając się delikatnie.

-Cameron - ukłonił się ledwo zauważalnie.

-Nash - rzekł zimny, oschłym tonem głosu.

-Witaj w domu. Rozgość się - przemówił Devon gestem ręki zapraszając mnie, abym udała się schodami na górę.

Podeszłam do mężczyzn, po czym wyminęłam ich i stanęłam na pierwszym stopniu.

-Pewna swej decyzji? Jesteśmy inni niż myślisz, a dla ciebie nie ma ratunku - szepnął jeden z nich do mojego ucha. Zerknęłam na niego kątem oka, a ten błysnął mi dyskretnie kłami.

-Zostaniesz z nami na bardzo długo i będziesz nasza - szepnął drugi z nich do mojego drugiego ucha.

Zignorowałam uwagi mężczyzn i udałam się schodami na wyższe piętro.

KsiążętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz