Rozdział 35 Obietnica powrotu

5K 283 17
                                    

W obecnej sytuacji czuliśmy się wszyscy zagubieni. Można wręcz rzecz, że Alucard przejął władzę nad nami wszystkimi. 

Skoro Nash poznał swoją przeszłość oraz Devon odzyskał rodzinę podjęłam z wampirami ciężką decyzję. Uznaliśmy, że wracamy. Opuszczamy Europę i wyjeżdżamy do Nowego Yorku, gdzie wszystko się zaczęło. Nie poznaliśmy do końca tajemnicy domu, ale prawdopodobnie już się tego nie dowiemy. Nash z Devon mieli zostać, a ja z Ren'em, Cameron'em, Evan'em i Kyle'em wrócić. Jednakże, gdy mieliśmy już wsiadać do auta zostaliśmy zatrzymani przez Alucard'a.

Poprosił nas, abyśmy zostali. Jego propozycja wydawała się dość podejrzana, ale przystaliśmy na nią.

PERSPEKTYWA BRACI

Ojciec wezwał nas do siebie, a więc nie chętnie posłuchaliśmy go, ale dzisiaj przeszedł sam siebie. 

-Czy wasi przyjaciele mogą być użyteczni? - spytał się mężczyzn.

-Co chcesz zrobić? - zapytał Devon.

-Wykorzystać - Alucard odparł obojętnym głosem.

-Sprawdzimy ich, naślemy na nich kilku bezużytecznych wampirów i zobaczymy jak sobie z nimi poradzą.

-Przecież z nimi jest Raven.

-Jeśli naprawdę jesteście tacy zgrani jak uważacie to poradzą sobie, a dla dziewczyny dołączę jeszcze specjalnie śmiertelnika.

-Ojcze... - wypowiedź Nash'a została przerwana.

-Nash nie wierzysz w siły przyjaciół? Uważasz, że wzajemnie się nie obronią? - zamilkł.

-A spróbuj mi się któryś wtrącić to pożałujecie - zgromił synów spojrzeniem na co oni wzruszyli tylko ramionami.

Dwie godziny później

PERSPEKTYWA RAVEN

-Kyle uważaj! - ruszyłam biegiem w stronę chłopaka.

Po drodze zgarnęłam sztylet, który podał mi Ren. Dobiegłam do chłopaka popchnęłam go na ziemię, a w między czasie wycelowałam ostrze w wampira, który zaatakował mojego srebrnowłosego przyjaciela.

Mimo, że było nas tylko pięcioro, a przeciwników ośmioro świetnie dawaliśmy sobie radę. Wzajemnie się chroniliśmy i nie pozwoliliśmy, aby komuś stała się krzywda. Jak już kiedyś wspominałam wampirom zamierzam ich ochronić i nie pozwolę by ponownie zostali zranieni.

Domyślałam się oczywiście kto stoi za tym atakiem, ale nie chciałam mówić tego na głos. Moi towarzysze najwyraźniej również zdawali sobie z tego sprawę.

Gdy już wszystkich pokonaliśmy podszedł do nas Alucard razem z synami. Po raz pierwszy widzieliśmy w oczach Devon'a oraz Nash'a wstyd. Próbowali nam przekazać swoimi spojrzeniami, że przepraszają za zaistniałą sytuację, ale nie mogli nam tego powiedzieć. Stali ze spuszczonymi głowami w dół.

Zrozumiałam wtedy, że Alucard nie jest taki jakie sprawia wrażenie. Zaczynam lepiej rozumieć funkcjonowanie tego świata oraz odnalazłam sens w słowach Nash'a ,,Pierwszych się słucha" w przeciwnym razie giniesz.

-Imponujące są wasze zdolności. I ta determinacja, aby obronić siebie wzajemnie, a szczególnie waszą ludzką przyjaciółkę - wampir zabrał głos.

-Nie przeszkadza wam, że musicie ją tak chronić? - zapytał po chwili.

-Wcale jej nie chronimy. Robi to sama, a nawet naraża się dla nas - Kyle odważył się zabrać głos.

-Jesteś moja droga niezwykła, ale niestety tylko śmiertelniczka - Alucard podszedł do mnie.

-Nie widzę nic złego w człowieczeństwie. Nie różnimy się za bardzo od siebie - odparłam.

-Pokochałaś mojego syna, zgadza się? - Alucard skinął ręką na Nash'a, aby do nas podszedł.

Chłopak zbliżył się i stanął naprzeciwko mnie.

-Śmiertelniczka nie może być z moim synem - pokręcił głową. - Chyba, że Nash przemienisz ją, wtedy możesz z nią być - po chwili zwrócił się do chłopaka.

-Ojcze, nie mogę odebrać jej człowieczeństwa. Nie zabiorę jej życia - Nash kategorycznie sprzeciwiał się słowom ojca.

-W takim razie będziesz musiała nas opuścić Raven. Szkoda zaczął cię naprawdę lubić - wszyscy spojrzeli zaskoczeni na mnie.

-Kyle, Ren, Cameron, Evan wy zostaniecie - wyprostował się dumnie.

-Odejdziemy razem z Raven, nie zostawimy jej - sprzecił się Evan.

-Dla was mam inne zadanie - głos Alucarda stał się bardziej stanowczy.

-Zostańcie, nie narażajcie się dla mnie. Wymyślę coś - szepnęłam Kyle'owi na ucho.

Wampiry zgodziły się ustąpić. Dołączyły do Alucarda, Devon'a oraz Nash'a. Jednakże zanim odeszłam zażyczyłam sobie spełnienia jednego warunku. Chciałam porozmawiać na osobności z moim chłopakiem i pożegnać się z nim. Na szczęście jego ojciec zgodził się. Choć, gdyby wiedział co planujemy od razu by mnie wyrzucił.

Odeszliśmy najdalej jak to możliwe, ale Alucard wciąż nie spuszczał nas z oczu.Trochę nam to utrudniało, ale mimo wszystko daliśmy radę go wykiwać.

-Nash nie obwiniaj się za tą sytuację. Cieszę się, że mogłam was poznać, a szczególnie ciebie - pocałował go.

-Pamiętasz o co cię prosiłam zanim przekroczyliśmy próg willi? - szepnęłam mu na ucho.

-Pamiętam - Nash niezauważenie wręczył mi do ręki małą buteleczkę ze swoją krwią.

-Pomóż nam to dopiero początek - chłopak szepnął mi na ucho przy okazji mocno obejmując.

-Wrócę i uwolnię was, obiecuję - złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.

Czas pożegnania nadszedł, ale nie rozstajemy się na długo. A przynajmniej taką mam nadzieję. Wrócę i odzyskam moich wampirzych przyjaciół. Zawiniłam, ale naprawię wszystko.

Wsiadłam do auta, po czym odjechał w nieznanym kierunku.

Napisałam kilka rozdziałów na zapas to mówię dodam jeszcze jeden Wam dzisiaj 😊

KsiążętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz