Na razie zignorowałam usłyszaną przeze mnie rozmowę. Postanowiłam na chwilę odłożyć to na bok i zająć się czymś inny, ale wrócę do tej sprawy.
Muszę kogoś przekonać, aby udał się ze mną na zakupy. Nie będzie to łatwe zadanie, dlatego zacznę już teraz.
Podeszłam do Kyle'a, który siedział na kanapie w salonie i coś czytał. Gdy przysiadłam się do niego spojrzał na mnie zaskoczony.
-Nie chcesz się przewietrzyć? - uśmiechnęłam się.
-Nie - odparł oschle.
Zauważyłam mój nowy cel, którym był Devon. Schodził właśnie z góry, a więc szybko do niego podeszłam i zatrzymałam na schodach.
-Chcesz może potowarzyszyć... - usłyszałam odpowiedź im skończyłam swoją wypowiedź.
-Nie i zejdź mi z drogi - ominął mnie.
Widziałam jak w tle podśmiewa się ze mnie Cameron, ale ja się nie poddam. Nie dam mu tej satysfakcji. Udowodnię, że mogę ich przekonać.
Podeszłam do Evan'a, który spojrzał na mnie z zainteresowaniem.
-Pewnie nie chcesz pójść ze mną na zakupy, więc pójdę dalej - oddaliłam się, a chłopak tylko zaśmiał się.
Ostatnia moja nadzieja to Ren. Zbliżyłam się do chłopaka, który stał na tarasie i palił papierosa.
-Ty palisz? - spytałam zaskoczona.
-Na raka raczej nie umrę - puścił mi oczko.
-Mam pytanie. Masz może ochotę... - przerwał moją wypowiedź.
-Zgoda. Tylko muszę iść ubrać soczewki, więc poczekaj tutaj - wyrzucił papierosa, po czym udał się w stronę schodów.
-Ja też ci potowarzyszę. Ren wypalił mi wszystkie papierosy to przy okazji kupię nowe, ale na mnie też musisz zaczekać - zawołał z uśmiechem Evan, gdy wróciłam z tarasu.
Posłałam zwycięski uśmiech w stronę Cameron'a. Wygrałam nie miał wyjścia jak tylko to przyznać, dlatego pokazał, że bije mi brawo.
Nie czekałam długo na moich towarzyszy, ponieważ zaledwie 15 minut. Tęczówki mężczyzn nie były już w kolorze szkarłatu. Teraz miały zwykły brązowy kolor.
Kiedy wszyscy byli już wyszykowani opuściliśmy dom i skierowaliśmy się do pobliskiego marketu.
Towarzyszyło mi dwóch mężczyzn, na których kobiety zwracały uwagę. Nie mogliśmy przejść nie zauważeni.
Ren chłopak o ciemnoczerwonych włosach, azjatyckiej urody z tatuażami na dłoniach oraz jasnoczerwonych oczach, lecz obecnie brązowych ignorował spojrzenia kobiet. Natomiast brunet o ciemnoczerwonych oczach, lecz na chwilę obecną również brązowych od czasu do czasu odwzajemniał uśmiechy kobiet. Jednakże odniosłam wrażenie, że robi to bardziej z grzeczności niż z zainteresowania nimi. Evan gustuje w eleganckich ubraniach przez co często nosi czarny garnitur połączony z białą koszulą. Być może stąd przyciąga tyle spojrzeń. Ren preferuję inny styl. Bardziej swobodny, w którym czuję się dobrze, ale strój musi być zawsze modny w przeciwnym razie odpada.
W drodze do sklepu chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o dwójce towarzyszących mi wampirów. Ale niestety Ren nie lubi za dużo o sobie mówić, a Evan jest bardzo tajemniczą osobą.
-Moja przeszłość nie jest zbyt skomplikowana, więc mogę uchylić ci rąbka tajemnicy - spojrzałam z zaciekawieniem na Ren'a.
-Nigdy nie byłem dobrą osobą. Kiedy mieszkałem jeszcze w Japonii zadarłem z Yakuzą. Jak wiadomo było to nie rozsądne, więc musiałem uciekać i tak oto jestem tutaj.
-A ty? - spojrzałam z nadzieją na Evan'a.
-Zgoda - westchnął.
-Podobnie jak Ren musiałem uciekać, ale z tą różnicą, że jestem brudnej krwi. Wampiry nie akceptują takich jak ja, a jak chcesz poznać ciąg dalszy musisz poczekać - puścił mi oczko.
Przewróciłam oczami, ale zgodziłam się poczekać. I tak jestem w szoku, że powiedzieli mi chociaż tyle. Z tego względu nie zamierzam na nich naciskać i poczekam, aż sami się otworzą, a kiedyś na pewno to nastąpi.
Droga na rozmowie minęła nam tak szybko, że nim się obejrzeliśmy byliśmy już pod sklepem. Weszliśmy do środka, a ja zrobiłam najpotrzebniejsze zakupy. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego w sklepie tak nieprzychylnie patrzyli na moich towarzyszy. Gdy byłam już przy kasie Evan powiedział mi, że poczekają na mnie przed sklepem. W tamtym momencie nie pomyślałam i odruchowo przytaknęłam, a powinnam postąpić inaczej.
Kasjerka podliczyła wszystkie moje zakupy, ale cały czas nie spuszczała ze mnie wzroku. Kiedy szukałam odpowiedniej sumy pieniędzy w portfelu zaczepiła mnie.
-Panienko kim dla ciebie jest ta dwójka? - otworzyłam oczy ze zdumienia, gdy usłyszałam pytanie kobiety.
-Przepraszam, ale nasze relację to sprawa prywatna i nie powinnam się pani tym interesować - wyjęłam pieniądze z portfela i podałam kobiecie.
-Wybacz źle mnie zrozumiałaś. Chodzą plotki, że mieszkają w nawiedzonym domu pod miastem z pozostałą czwórką swoich braci i są to bardzo źli ludzie. Niektórzy mówią, że ponoć w nocy napadają i porywają ludzi - kasjerka szeptała.
-I co dalej z nimi robią? Torturują, a potem jak w Egipcie wyciągają narządy z ciała za pomocą rurki, które potem trzymają na półkach, te osoby mumifikują i trzymają w domu jako posągi? Czy może jeszcze inaczej i polećmy lepiej z fantazją. Tworzą Frankensteina, dlatego co noc porywają ludzi? - przewróciłam oczami.
-Panienko to nie śmieszne. Naprawdę musisz na nich uważać.
-Mieszkam z nimi i nie podoba mi się, że rozpowiada pani na nich takie plotki. Macie dowody na to, że kogoś porwali, albo napadli? Jeśli nie to nie kłamcie na ich temat, ponieważ to są najzwyklejsi mężczyźni nie różniący się niczym od pozostałych. I mogę pani przysiądź, że nikogo nie porywają i nie tworzą Frankensteina - nie potrafiłam już zachować powagi i po prostu zaczęłam się śmiać.
Spakowałam swoje zakupy i odeszłam od kasy.
-Do widzenia pani, idę dać się porwać - rzekłam z nutką sarkazmu w głosie.
Dołączyłam do mężczyzn, który czekali na mnie przed sklepem. Evan wziął ode mnie reklamówkę z zakupami i razem ruszyliśmy w stronę naszego wspólnego domu.
-Dlaczego wstawiłaś się za nami? - spytał nagle Ren.
-Zapewne każdy z was ma wiele za uszami, a przeszłość was nie oszczędzała. Ale teraz mieszkamy razem i mimo naszych pokręconych relacji jesteśmy jednością. I nie zamierzam słuchać jak po mieście ktoś rozpowiada o was tak niedorzeczne plotki. Skoro wkroczyliście w moje życie to nie zamierzam tego tolerować i będę bronić was wszystkich - mężczyźni spojrzeli na mnie zaskoczeni, a ja posłałam im szczery uśmiech.
Dlatego zamierzam zbliżyć się do Was i pomóc. Gdyż coś mi tutaj nie pasuje z tajemnicą tego domu.
CZYTASZ
Książęta
VampireZapanowała noc, kiedy odebrałam telefon, w którym zostałam poinformowana o przeprowadzce. Wszystko zapowiadało się dobrze, ale musiałam się tam przeprowadzić jeszcze dziś nocą... Trafiłam do domu pełnego sekretów, gdzie na miejscu zastałam jego lok...