Wampir, którego uratowałam w tajemnicy z lochów pod domem stał teraz przede nami. Wszystko bym się spodziewała, ale nie tego, że spotkamy tutaj Alucarda tysiącletniego, pierwszego wampira, który cały czas był pod naszym nosem i był odpowiedzią na nasze pytania.
-Nash wróciłeś. Miło cię znowu wiedzieć - mężczyzna zszedł ze schodów, po czym zbliżył się do nas.
-Wróciłem? - zapytał zagubiony wampir.
-Rzeczywiście - Alucard uśmiechnął się podejrzliwie - zapomniałem, że niczego nie pamiętasz - podszedł jeszcze bliżej.
-O jest i Devon - machnął ręką na chłopaka, aby podszedł bliżej.
Brunet nie pewnie zbliżył się do wampira.
-Swoją drogą zakucie mnie w łańcuchy i zamknięcie w lochu nie było zbyt uprzejme z twojej strony - skarcił go spojrzeniem.
-Wybacz, ale skąd znasz moje imię? - spytał zakłopotany chłopak.
-Nie pamiętacie mnie, ale zaraz wszystko zrozumiecie tylko podejdźcie do mnie - Nash oraz Devon nie do końca przekonani słowami mężczyzny podeszli do niego.
Alucard spojrzał najpierw w oczy Nash'owi szepcząc coś przy tym, a następnie zrobił to samo, lecz tym razem z Devon'em.
Mężczyźni po chwili złapali się za głowy i przyklęknęli z powodu bólu jaki w tym momencie im doskwierał. Po kilku minutach podnieśli się i z przerażeniem w oczach popatrzyli po sobie. Jednakże żaden z nich nie odważył się zabrał pierwszy głosu. Razem z pozostałymi przyglądaliśmy się tej sytuacji z niedowierzaniem. Szczerze mówiąc w obecnej chwili byliśmy zagubieni i jedyne co mogliśmy zrobić to biernie się przyglądać.
-Swoją drogą nigdy nie zastanawiało was, dlaczego jesteście do siebie tak podobni, a życie non stop splata wasze ścieżki? - najstarszy wampir zwrócił się do dwójki mężczyzn, którzy ponownie bez słowa tylko na siebie spojrzeli.
-Nie zastanawialiście też z jakiego powodu inni pragną waszej krwi? - zaprzeczyli.
-Jesteście moimi synami - na dźwięk tych słów zamarłam, moi towarzysze również.
-Ale jak to się stało, że nie pamiętamy siebie, ani niczego innego? - Devon odważył się zabrać głos.
-Po tym jak uciekliście ktoś wam musiał wymazać pamięć. A ja się chyba nawet domyślam kto mógł chcieć wykorzystać was do własnych celów.
Po tych słowach Alucard kazał się odsunąć Devon'owi na bok, a do siebie poprosił Nash'a. Chłopak zbliżył się do ojca, a wtedy otrzymał od niego siarczysty cios w policzek, ale nie odezwał się ani słowem. Najwidoczniej, gdy sobie przypomniał wszystko wiedział, że lepiej nie reagować.
-Za co? - spytał.
-Za twoją ucieczkę.
Wampir zadał kolejny cios.
-Za to, że przez ciebie uciekł również Devon.
Byliśmy w szoku. Żadne z nas nie ośmieliło się odezwać, ani słowem. Przyglądaliśmy się.
Alucard wymierzył następny cios.
-Za sprzeciwianie mi się.
-Za ponad wiekową nieobecność - Nash został uderzony.
Mężczyzna milczał i przyjmował ciosy ojca.
-Za przyłączenie się do Nicholas'a - uderzył chłopaka.
-Za zamknięcie mnie w lochu - Nash otrzymał kolejny policzek.
-Za coś jeszcze? - spytał już lekko podirytowany.
-Dla zasady - myślałam, że tamte uderzenia były już wystarczająco mocne, ale po tym doszłam do wniosku, że chyba byłam w błędzie.
-Ojcze chyba już zrozumiał - Devon wtrącił się.
-Zadziwiające tyle żyliście osobno, a nawet teraz go bronisz. Synu zawsze go broniłeś i co z tego miałeś? Odwdzięczył ci się chociaż? Ale dobrze niech ci będzie - uśmiechnął się do bruneta.
Po tej sytuacji Alucard wyminął swoich synów zostawiając ich w tyle i zauważył naszą obecność.
-Mówiłem, że nie warto było rozgrzebywać przeszłość - rzucił pod nosem zdenerwowany Nash.
-Synu nie denerwuj ojca bo jeszcze mogę się wrócić - zgromił go spojrzeniem, a on zamilkł.
Wampir zatrzymał się przed nami, posłał nam szczery uśmiech, po czym przedstawił się.
-Nazywam się Alucard i jestem najstarszym wampirem stąpającym po tym świecie inaczej nazywany pierwszym. A tych dwóch niewdzięczników to moi synowie, którzy również należą do pierwszych, a w ich żyłach płynie czysta krew tak jak u mnie - ukłonił się delikatnie, aby dać nam jakby zapewnienie, że nic nam nie grozi.
Przywitaliśmy się z nim, gdyż tak wymagały maniery, ale dalej nie mogliśmy wyjść z podziwu i otrząsnąć się z szoku. Przyznam, że trochę nam to zajęło.
-Wybaczcie za zaistniałą sytuację, ale należało mu się - uśmiechnął się.
-Raven jeszcze raz dziękuję ci za pomoc. Gdyby nie ty to te gnojki na pewno by mi nie pomogły - spojrzał na synów - Jestem twoim dłużnikiem - skinął do mnie porozumiewawczo.
Po tym wszystkim zrozumiałam, dlaczego Nash miał wątpliwości, by tutaj przyjeżdżać. Mimo, że nie pamiętał, wiedział kim są pierwsi. I jak może skończyć się jego spotkanie z wampirem z rodu pierwszych. Teraz też rozumiem już, dlaczego Alucard był więziony, a komuś zależało na jego krwi.
Zagmatwana ta sytuacja, lecz nie to jest w tym wszystkim najgorsze. Obawiam się, że już nic nie będzie wyglądało tak jak kiedyś, a mój związek z Nash'em jest pod wielkim znakiem zapytania. Dręczy mnie też pytanie co się teraz z nimi stanie? Czy zostaną z ojcem, czy może pozwoli im odejść?
Rozdzielimy się?
Wrócę z Ren'em, Cameron'em, Evan'em i Kyle'em do Nowego Yorku albo Twin Falls, a Nash z Devon'em zostaną tutaj z Alucard'em?
Czasami lepiej nie rozgrzebywać przeszłość.
CZYTASZ
Książęta
VampireZapanowała noc, kiedy odebrałam telefon, w którym zostałam poinformowana o przeprowadzce. Wszystko zapowiadało się dobrze, ale musiałam się tam przeprowadzić jeszcze dziś nocą... Trafiłam do domu pełnego sekretów, gdzie na miejscu zastałam jego lok...