Rozdział 7 Umowa

8.5K 374 24
                                    


Wróciliśmy ze sklepu. Evan zaniósł moje zakupy do kuchni, abym mogła na spokojnie rozpakować i pochować do odpowiednich miejsc.

-Nareszcie to miejsce zacznie być używane - puścił mi oczko zostawiając samą w kuchni.

Zdjęłam czarną torebkę, po czym przewiesiłam ją na oparciu krzesła. Wzięłam się za wypakowywanie zakupów. W między czasie zauważyłam Devon'a, a więc zawołałam go do siebie. Niechętnie zareagował, ale mimo wszystko nie zignorował mnie i podszedł do mnie.

Brunet o jasnej karnacji, intensywnie szkarłatnych oczach, ale mimo wszystko trochę jaśniejszych niż Nash'a. Kolczyku w prawym uchu oraz tatuażu na szyi po prawej stronie rozsiadł się na krześle przy blacie wpatrując się uważnie w moją osobę.

-Po co mnie zawołałaś? - odezwał się oschle.

-Chciałam cię lepiej poznać - odparłam uprzejmie.

-Dziewczyno życie ci nie miłe? W jakim celu drażnisz wampira? - wstał od blatu, po czym podszedł bliżej mnie.

-Mieszkamy pod tym samym dachem, więc nie dziw się - parsknęłam niezadowolona.

Stałam tyłem do mężczyzny, ponieważ aktualnie chowałam kawę do górnej szafki. Poczułam wtedy, że ktoś podszedł bliżej mnie. Odstawiłam opakowanie z aromatycznym napojem na swoje miejsce, po czym odwróciłam się przodem do mężczyzny. Devon oparł swoje ręce o blat po obu stronach mojego ciała. Uniemożliwił mi tym samym jakąkolwiek ucieczkę przed nim. Brunet jest dość wysoki, ponieważ jest wzrostu Nash'a, który do niskich nie należy. Dlatego gdy nachylił się bardziej nasze usta znalazły się niebezpiecznie blisko. Tylko milimetry dzieliły je od zetknięcia. Nasze spojrzenia skrzyżowały się. Mimo, że w obecnej sytuacji to Devon był na pozycji dominującej ja nie dawałam za wygraną i nie pozwalałam się zdominować co było widoczne w naszych oczach, gdy te razem się napomknęły. 

-Wiem o czym myślisz - na mojej twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek. Następnie odchyliłam się trochę do tyłu przechylając przy tym delikatnie szyję w prawo.

-Co próbujesz zyskać? Mogę to zrobić bez twojego pozwolenia - odgarnął moje włosy odsłaniając przy tym szyję.

-Możesz, ale więcej nie napijesz się mojej krwi. Albo możesz też zawrzeć ze mną pewien układ - z uśmiechem na twarzy puściłam chłopakowi oczko, a on przyglądał mi się z niedowierzaniem. Chyba nie myślał, że mogę się tak zachować.

Między czasie kątem oka ujrzałam Kyle'a, który właśnie szedł korytarzem przy okazji mijając kuchnię. Chyba słyszał moją rozmowę z Devon, ponieważ delikatnie uśmiechnął się w moim kierunku wymawiając przy okazji prawie niemo słowa tak trzymaj, po czym poszedł sobie dalej.

-Układ? - spytał zaskoczony.

-Tak. Zdradzisz mi tajemnicę tego domu oraz opowiesz mi coś o sobie, a ja w zamian będę oddawać ci moją krew, kiedy tylko zechcesz. Zgoda? - przybliżyłam się do niego przez co nasze usta ponownie dzieliły tylko milimetry.

-Nietypowa prośba, choć interesująca. Zgadzam się - przejechał dłonią po moim policzku.

Umowa została zawarta. Mam nadzieję, że teraz uda mi się dowiedzieć czegoś więcej.

Odgarnęłam z szyi pojedyncze kosmyki włosów, które zdążyły już wrócić na swoje wcześniejsze miejsce. 

-Do dzieła. Na co czekasz? - podjudzałam delikatnie chłopaka.

W tym momencie poczułam jak obejmuje mnie w talii, aby po chwili posadzić mnie na blacie. Posłał mi łobuzerski uśmiech, po czym zbliżył swoje usta do mojej szyi. Dla draki objęłam chłopaka za szyję. Kilka sekund później czułam jak jego kły przebijają moją skórę. Jak zawsze odruchowo wzdrygnęłam się. Być może kiedyś minie mi to, ale chyba jeszcze za wcześnie.

-Delikatnie ma być! Bo się rozmyślę - pacnęłam Devon'a delikatnie w głowę na co on specjalnie lekko mnie ugryzł, a następnie wrócił do wcześniej wykonywanej przez niego czynności.

Chyba rzeczywiście mnie posłuchał, ponieważ za drugim razem bolało dużo mniej niż za pierwszym. Czyli jak chcą to potrafią być delikatni, ale głównie najczęściej nie chcą. A to wredne wampiry już ja ich nauczę delikatności.

Po kilku chwilach Devon zakończył i odsunął się. Nasze spojrzenia ponownie się skrzyżowały, ale nijako, że nie zabrał swoich rąk z blatu nadal tkwiliśmy w tej samej pozycji.

-Teraz ty zdradzasz mi swoje tajemnice - puściłam mu oczko.

-Nie tutaj. Chodź - złapał mnie za rękę.

Zeskoczyłam z blatu. Miałam jeszcze zabrać z torebki chusteczkę, ale nie zdążyłam już, gdyż chłopak ciągnął mnie prawdopodobnie w stronę garażu.

-Evan pożyczam motor! - krzyknął do mężczyzny w pomieszczeniu obok.

Kiedy weszliśmy do garażu moim oczom ukazało się ogromne pomieszczenie, w którym zaparkowane było kilkanaście sportowych, drogich samochodów oraz dwa motory. Jedna czarna yamaha z czerwonymi akcentami, do której właśnie zmierzaliśmy oraz druga czarna honda z białymi akcentami.

-Trzymaj - mężczyzna podał mi czarny kask.

Ubrałam kask rozglądając się przy okazji po pomieszczeniu.

-Dlaczego wszystkie pojazdy są czarne? - spytałam z ciekawości.

-Nie prawda ten jest szary - wskazał na srebrne ferrari.

-Bardzo zabawne - westchnęłam kręcąc głową.

-Nie widać ich w nocy - odparł obojętnym głosem, po czym zapiął kask i wsiadł na motor.

Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, ale wolę już dalej w to nie wnikać. Dlatego bez słowa wsiadłam na pojazd zajmując miejsce z tyłu. Niechętnie przysunęłam się do mężczyzny, a następnie objęłam go w pasie. W końcu nie chciałabym spaść podczas jazdy z motocykla bo mogłoby się to dla mnie źle skończyć.

Devon odpalił silnik i ruszył przed siebie w nieznane.


KsiążętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz